Wybory parlamentarne w Zimbabwe odbędą się lipcu, poprzedzi je referendum konstytucyjne w marcu - poinformował w środę premier Morgan Tsvangirai. Nowa konstytucja zakłada m.in. tylko dwie 5-letnie kadencje prezydenta.
Dwa rywalizujące ugrupowania - Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe - Front Patriotyczny (ZANU-PF) rządzącego od 33 lat Zimbabwe autorytarnego prezydenta Roberta Mugabego i Ruch na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC) - uzgodniły, że nowa konstytucja ograniczy uprawnienia głowy państwa, a także czas sprawowania tej funkcji. Prezydent będzie rządził krajem, konsultując z rządem swe dekrety, które będą wymagać poparcia większości gabinetu. Obecnie prezydent sam wydaje dekrety, które obowiązują w okresie do sześciu miesięcy.
W projekcie konstytucji zawarto też rozszerzenie praw obywatelskich - w tym wolności prasy, dostępu do informacji czy praw więźniów.
Ponieważ nowe prawo nie będzie obowiązywać wstecz, prawie 89-letni obecnie Mugabe, rządzący Zimbabwe ponad 30 lat, będzie mógł startować również w kolejnych wyborach prezydenckich (2014 rok) i w następnych.
Nie wiadomo na razie, czy Mugabe zgodził się na lipcowy termin wyborów parlamentarnych.
Mugabe rządzi od odzyskania przez Zimbabwe niepodległości w 1980 roku. Najpierw był premierem, a od 1987 roku jest prezydentem. W 2000 roku rozpoczął akcję zabierania ziemi białym farmerom, co doprowadziło do upadku gospodarki państwa, niegdyś jednego z najbogatszych na kontynencie. W wyborach w marcu 2008 roku opozycyjna MDC uzyskała większość w parlamencie. Jej lider Tsvangirai, protestując przeciwko oszustwom i przemocy, wycofał się z drugiej tury wyborów prezydenckich, oddając wygraną Mugabemu walkowerem.
Coraz gorsza sytuacja gospodarcza kraju przy liczonej w milionach procent inflacji oraz szalejąca na przełomie 2008 i 2009 roku epidemia cholery, a także nacisk przywódców Afryki i Zachodu skłoniły Mugabego do podzielenia się władzą z Tsvangiraiem. W styczniu 2009 roku powierzył mu kierowaniem rządem jedności narodowej. Mugabe liczył, że zrzuci na swojego wroga odpowiedzialność za krach ekonomiczny, do którego sam doprowadził jako prezydent, a także na to, że popierając Tsvangiraia, Zachód pomoże reanimować gospodarkę kraju. (PAP)
jo/ mc/
13202536 arch.