Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Znaleziono ciało nurka; może to być zaginiony we wraku Heweliusza

0
Podziel się:

Na Bałtyku, na niemieckich wodach
terytorialnych, znaleziono ciało nurka. Może to być członek
ekspedycji penetrującej dwa tygodnie temu wrak promu "Jan
Heweliusz". Nurek podczas penetrowania wraku nie wypłynął na
powierzchnię.

Na Bałtyku, na niemieckich wodach terytorialnych, znaleziono ciało nurka. Może to być członek ekspedycji penetrującej dwa tygodnie temu wrak promu "Jan Heweliusz". Nurek podczas penetrowania wraku nie wypłynął na powierzchnię.

Na ciało natrafił w czwartek rano niemiecki statek turystyczny "Brygitte" - poinformowano PAP w centrum Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni.

"Nie ma pewności, że to zaginiony nurek, ale to było pierwsze skojarzenie strony niemieckiej. Przekazaliśmy tę informację świnoujskiej policji, która prowadzi sprawę" - podkreślono w rozmowie z PAP.

Rzeczniczka komendy miejskiej policji w Świnoujściu Małgorzata Śliwińska potwierdziła, że policja otrzymała już taką informację, ale nic więcej na ten temat nie może w tej chwili powiedzieć.

Do wypadku doszło w sobotę 19 września wczesnym popołudniem. Po nurkowaniu do wraku, który spoczywa na dnie morza na niemieckich wodach terytorialnych, jeden z płetwonurków nie wynurzył się na powierzchnię. Jego poszukiwania nie przyniosły rezultatu. W wyprawie, którą zorganizowało Centrum Nurkowania ze Świnoujścia, brało udział 10 nurków z Klubu Sportów Podwodnych "Barakuda" w Stargardzie Szczecińskim.

Dochodzenie "w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo lub utratę życia" prowadzi świnoujska policja pod nadzorem tamtejszej prokuratury.

Po wypadku nie przeprowadzono akcji poszukiwawczej; nie podjęły się tego ani służby niemieckie, ani polskie ratownictwo, bo - jak wyjaśniano - po dwóch dniach zorganizowanie akcji było bezzasadne w sytuacji, kiedy nurka tuż po zaginięciu szukali ponad godzinę jego koledzy. Służby ratownictwa morskiego zostały o wypadku powiadomione dopiero w sobotę późnym wieczorem.

Z przesłuchania uczestników wyprawy wynika, że dwaj nurkowie wbrew zakazowi wpłynęli do wnętrza wraku, choć mieli świadomość, że jest to niebezpieczne. Z wyjaśnień przesłuchanych osób wynika też, że każdorazowo przed zejściem pod wodę, nurkowie byli instruowani, co im wolno robić, a czego nie. Wszyscy uczestnicy wyprawy byli trzeźwi.

Zaginiony 42-letni płetwonurek od sześciu lat uprawiał ten sport. Pochodził z okolic Stargardu Szczecińskiego. Wiadomo, że w chwili wypadku w butli miał zapas tlenu wystarczający jedynie na 10 minut przebywania pod wodą.

Członkowie klubu "Barakuda" zapewniają, że akcję poszukiwawczą przeprowadzili zgodnie z procedurami - na wodzie i pod wodą. Obydwaj nurkowie, którzy zeszli pod wodę w parze, mieli uprawnienia do płetwonurkowania i wieloletnie doświadczenie.

Prom "Jan Heweliusz" zatonął podczas sztormu 14 stycznia 1993 roku na Bałtyku, 20 mil morskich od wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia. Zginęło 55 osób.

Wrak promu leży na głębokości około 30 metrów i jest często odwiedzany przez nurków. To jeden z najbardziej niebezpiecznych dla żeglugi wraków leżących na dnie Bałtyku.(PAP)

mgm/ wkr/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)