Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

B. prezes Banku Śląskiego przed bankową komisją

0
Podziel się:

Były prezes Banku Śląskiego zeznał przed komisją śledczą, że realnej wartości banku najbardziej odpowiadała cena 250 tysięcy starych złotych za akcję.

Marian Rajczyk ocenił, że minister finansów, ustalając cenę na 500 tysięcy złotych, wziął pod uwagę hossę, jaka zaczynała się wówczas na giełdzie. "Nie była to cena zła" - podkreślił.

Marian Rajczyk, dziś blisko osiemdziesięcioletni, był prezesem Banku Śląskiego w czasie jego prywatyzacji. Przed komisją zeznał, że cena pierwszego notowania na giełdzie, ponad 13-krotnie wyższa niż cena emisyjna, nie była zawyżona. Jego zdaniem inne spółki miały w notowaniach nawet 20-krotne przebicie.

Marian Rajczyk nie chciał mówić o wystawieniu przez siebie na sprzedaż akcji Banku Śląskiego na pierwszej sesji. Przewodniczący komisji Adam Hofman zwrócił świadkowi uwagę, że chciał je sprzedać po 9,5 miliona starych złotych. Marian Rajczyk zasłonił się w tej sprawie tajemnicą.

Były prezes Banku Śląskiego zeznał także, że nie istnieje tak zwana "lista Pęka", na której miały być nazwiska polityków, uprzywilejowanych przy zakupie akcji banku. Według Mariana Rajczyka jest natomiast lista osób, które wpłaciły na zakup akcji więcej pieniędzy, niż konieczne było na minimalny pakiet akcji.

Marian Rajczyk został skazany w procesie o nieprawidłowości przy prywatyzacji Banku Śląskiego. Sąd Okręgowy w Katowicach w 2001 roku wymierzył mu i innemu prezesowi, Brunonowi Bartkiewiczowi karę pół miliona złotych odszkodowania na rzecz Banku.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)