Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Monika Rosmanowska
Monika Rosmanowska
|

Gwarantowany dochód dzieli Davos. Wsparcia może potrzebować 250 milionów osób

9
Podziel się:

Dochód gwarantowany - dla wszystkich, bezwarunkowo i regularnie. Czy to jest recepta na nierówności społeczne? A może niepotrzebne rozdawnictwo pieniędzy?

Gwarantowany dochód mógłby zwiększyć wartość amerykańskiej gospodarki o 2,5 tryliona dolarów
Gwarantowany dochód mógłby zwiększyć wartość amerykańskiej gospodarki o 2,5 tryliona dolarów (Piotr Jedzura/REPORTER)

Dochód gwarantowany – dla wszystkich, bezwarunkowo i regularnie. Czy to jest recepta na nierówności społeczne? A może niepotrzebne rozdawnictwo pieniędzy?

Ostatnie badania wskazują, że gwarantowany dochód mógłby zwiększyć wartość amerykańskiej gospodarki o 2,5 tryliona dolarów. Coraz więcej przedsiębiorców, głównie z Doliny Krzemowej, głośno popiera pomysł wprowadzenia tego rodzaju wsparcia. Tymczasem Europa eksperymentuje. Dwa lata temu Szwajcaria odrzuciła w referendum pomysł dochodu gwarantowanego. Finlandia przeciwnie – wdrożyła pilotażowy program, w którym 2 tys. bezrobotnych dostaje co miesiąc 560 euro za nic.

Dochód gwarantowany ma być realną pomocą dla prekarian, czyli wciąż rosnącej grupy społecznej zatrudnionej na umowach śmieciowych, pozbawionej podstawowego poczucia bezpieczeństwa i niezdolnej do długoterminowego planowania. To także – zdaniem prof. Guya Standinga z University of London – skuteczna ochrona przed czekającym nas „cyfrowym tsunami”. Do 2050 roku, w wyniku automatyzacji pracy, robotyzacji i rozwoju sztucznej inteligencji, pracę może stracić 250 mln ludzi.

Praca, która uszczęśliwia

Krytycy pomysłu zarzucają mu m.in. to, że zniechęci ludzi do pracy. Ktoś, kto będzie dostawał regularną pensję nie będzie już myślał o samorozwoju.

– Mam wystarczająco dużo pieniędzy, by zaspokoić swoje podstawowe potrzeby i już dziś przejść na emeryturę. Czy zamierzam to zrobić? Nie! Nadal będę ciężko pracował – odpowiada sceptykom Steward Butterfield, rocznik 1973, współzałożyciel serwisu do udostępniania zdjęć Flickr.

Postawa Butterfielda wpisuje się w teorię, która mówi, że praca jest podstawową potrzebą człowieka. Co więcej poza dobrymi relacjami z bliskimi i dobrym zdrowiem jest trzecim czynnikiem, który – jeśli czujemy się doceniani – nas uszczęśliwia.

Groźne – zdaniem ekspertów – jest właśnie rosnące poczucie zagubienia i braku pewności siebie u milionów ludzi na całym świecie.

– Jeśli nie rozwiążemy tego problemu doprowadzimy do czegoś, co nazywam „politycznym potworem” – rosnącego populizmu i rozwoju neofaszyzmu. Istniejący system dystrybucji dochodów nie jest w stanie sobie z tym poradzić – przekonuje Guy Standing.

W USA i Kanadzie jest mnóstwo pracowników np. fast foodów, którzy są źle opłacani. Ci ludzie już żyją na bardzo niskim poziomie, a chcąc zaspokoić swoje potrzeby zmuszeni są korzystać z wysokooprocentowanych kart kredytowych.

– Mając minimalne wsparcie będą w stanie dokonywać lepszych życiowych wyborów. Będą też mieli lepszą pozycję negocjacyjną w rozmowach z pracodawcą – zwraca uwagę Steward Butterfield. – Wiemy też z badań socjologicznych, że u ludzie niepewnych, pozbawionych poczucia bezpieczeństwa obniża się poziom IQ. Te osoby są także mniej altruistyczne, tolerancyjne i nastawione na współpracę – dodaje Standing.

Małe kwoty, duża różnica

Czy gwarantowany dochód ma szansę sprawdzić się wszędzie? Zdaniem Minouche Shafik, dyrektor London School of Economics jest to bardzo interesująca propozycja, ale dla krajów rozwijających się, małych i średnich, które są w stanie sfinansować tego rodzaju pomoc.

– Istnieje cały szereg dowodów, że zapewnienie gwarantowanego dochodu dla najbiedniejszych rodzin naprawdę poprawiło ich warunki życiowe. Ci ludzie zaczęli się lepiej odżywiać, byli w stanie posłać dzieci do szkół, a nawet zaczęli rozwijać małe biznesy – wylicza Minouche Shafik.

Dla krajów zaawansowanych gospodarczo i dobrze prosperujących, które są w stanie świadczyć pomoc na rzecz najbiedniejszych, gwarantowany dochód jest zbyt kosztowną propozycją.

– Nawet niewielki, powiedzmy na poziomie 25 proc. średniej krajowej będzie kosztował państwo 6,5 proc. PKB, a to bardzo dużo. Nie znam zbyt wielu krajów, które na to stać. Dla rozwiniętych gospodarek są lepsze rozwiązania – mówi Shafik. I wymienia m.in. zmiany w systemie podatkowym.

Minouche Shafik mówi też wprost, że dla niej wypłacanie gwarantowanego dochodu bogatym byłoby marnowaniem pieniędzy. Podobnego zdania jest Yasuhiro Sato, dyrektor generalny i prezes japońskiego Mizuho Financial Group. – Myślę, że lepiej byłoby doinwestować edukację, niż rozdawać pieniądze wszystkim.

Pomysłu broni Standing. – To nie jest kwestia ubóstwa. Z biedą można walczyć w każdy inny sposób. Tu chodzi o zapewnienie podstawowej potrzeby poczucia bezpieczeństwa. W każdym kraju. Bo możemy mówić o wzroście gospodarczym i równoczesnym wzroście liczby bezdomnych czy wykluczonych. Mamy dziś do czynienia z kryzysem związanym z poczuciem niepewności, zagubienia – ripostuje. I zachęca do wprowadzania gwarantowanego dochodu na początek na dość niskim poziomie. – Nawet stosunkowo niewielkie kwoty, mogą zrobić dużą różnicę – nie ma wątpliwości.

davos 2018
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(9)
tru
6 lat temu
Tak naprawdę nie można pozbawiać ludzi nadziei na lepsze jutro. Stąd wysyp propozycji o dochodzie gwarantowanym. Przecież eksperymentują z nim od dziesięcioleci, ale nikt tego pomysłu nie wciela w życie. Gdyby każdy wiedział, że czeka go tylko wyzysk, bieda na emeryturze, przestałoby mu zależeć na czymkolwiek, w tym na potomstwie. Kościół obiecuje zbawienie, politycy kuszą przyszłością z dochodem gwarantowanym.
Zenio
6 lat temu
Wychodzi na to, że najlepiej być biednym, najbiedniejszym i nic z tym nie robić tylko czekać na kasę z cudzych podatków. A co z tymi którzy wykazali trochę ambicji, żeby się ponad tę część biedę wybić i teraz są o parę złotych powyżej progu biedy. Im tylko śmiech w twarz, bo po co się starali. Druga rzecz jeśli dochód gwarantowany to i równe podatki. Dla wszystkich te same widełki. Dlaczego ten, który inwestował w swój rozwój, brał więcej obowiązków, nadgodzin ma jeszcze ekstra dopłacać do tych najmniej zaradnych. Jak wszystkim robić dobrze, to wszystkim a nie jednym kiebasę wyborczą a innych batem.
T
6 lat temu
Już od dawna wiemy, że jest jedno rozwiązanie tego problemu, głodni muszą zjeść bezrobotnych.
Radek
6 lat temu
Są ludzie inteligentni i kreatywni, którzy mogliby sobie znaleźć niszę intelektualną w której by się wykazali, ale muszą ostro pracować (albo w ogóle nie pracują), aby zaspokoić swoje podstawowe potrzeby, nie mają czasu na własny rozwój, a finansowo też sobie nie radzą (nie każdy się musi znać na pieniądzach). Są ciągle na dnie, postrzegani jako niezaradni, lenie, itd. Z czasem zapadają na choroby psychiczne i popadają w używki, bo takie życie ich po prostu męczy. Dziwi mnie, że jeszcze dzisiaj jedynym sposobem na nie bycie uważanym za lenia jest albo praca po nie wiadomo jak dużo godzin, albo posiadanie dużej ilości pieniędzy (niekoniecznie z pracy). Leń to człowiek, który nie umie i nie chce podjąć próby nauczenia się, jak sobie pożytecznie zorganizować czas wolny. Kiedyś się zetknąłem z pewną sentencją: "Wartość człowieka poznajemy po tym jak spędza czas wolny". Zorganizowanie sobie czasu wolnego jest trudniejsze, niż w przypadku pracy, bo praca to obowiązek, a przy organizowaniu czasu wolnego nikt nam nic nie każe i sami musimy wszystko ogarnąć.
olo
6 lat temu
Wystarczy w Polsce zrobić jak w cywilozowanych krajach zasiłek dla bezrobotnych. Chociaż 100 euro i w ciągu miesiąca prawda o bezrobociu w Polsce wychodzi na jaw . W ciągu miesiąca bezrobocie zarejestrowane wskoczyło by na 4 mln osób a w ciągu drugiego miesiąca dobiło bo do 5.5 - 6 mln.