*Za kilka lat może zabraknąć pieniędzy na emerytury. Budżet będzie musiał dopłacać do nich 40 mld zł. Nie wiadomo skąd je wziąć. *
Społeczeństwa dzisiejszego świata starzeją się coraz szybciej. Polska nie jest pod tym względem wyjątkiem. Specjaliście przewidują, że od 2015r. liczba osób pracujących zacznie maleć kosztem powiększenia liczby emerytów. Jak prognozuje ZUS za 44 lata osób pobierających emerytury będzie od 40 do nawet 70 proc. więcej niż teraz.
Aby zniwelować wpływ starzenia się społeczeństwa powołany został Fundusz Rezerwy Demograficznej. Jego celem było i jest nadal pokrywanie różnicy między kwotą potrzebną na wypłatę świadczeń emerytalnych a wpływami ze składek ubezpieczeniowych. Źródłem przychodów funduszu miały być odpisy ze składek, wpływy z prywatyzacji oraz ewentualne zyski z dalszego inwestowania tych środków. Problem w tym, że fundusz od roku 2002 zgromadził tylko ok. 2mld zł, a jak twierdzą specjaliści, przy takim trendzie, od 2015 roku na emerytury może zabraknąć nawet 40 mld zł rocznie.
Mimo, że fundusz radzi sobie całkiem nieźle z lokowaniem pozyskanych pieniędzy ( 34 proc. stopa zwroty w 2005r.) jednak problemem jest właśnie mały napływ nowych środków. Od momentu powstania funduszu nie wpłynęła do niego żadna kwota pochodząca z prywatyzacji.
Problemem tym zajmował się ostatnio Zespół Komisji Trójstronnej do spraw ubezpieczeń społecznych. Obydwie strony, zarówno pracodawców jak i związkowców, doszli zgodnie do wniosku, że w przyszłości wszystkie środki z prywatyzacji powinny zasilać FRD. Jednak rząd ciągle milczy na ten temat.