Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Analitycy i szef Fed podnoszą indeksy w USA

0
Podziel się:

W czwartek indeksy na giełdach europejskich na zachowanie rynków nie miały wpływy decyzje banków centralnych. Banku Anglii obniżył stopy z 5,25 do 5 procent, a Europejski Bank Centralny stóp nie zmienił.

Analitycy i szef Fed podnoszą indeksy w USA

W czwartek indeksy na giełdach europejskich na zachowanie rynków nie miały wpływy decyzje banków centralnych. Banku Anglii obniżył stopy z 5,25 do 5 procent, a Europejski Bank Centralny stóp nie zmienił.

Pozostały na poziomie 4 procent. Reakcji nie zobaczyliśmy, bo wszyscy tego oczekiwali. Podczas konferencji prasowej Jean-Claude Trichet, prezes EBC, nadal straszył inflacją wynikającą ze wzrostu cen żywności i energii. Zwracał jednak uwagę na rosnące zagrożenie efektem drugiej rundy (wzrost oczekiwań inflacyjnych i presja na płace).

Szef ECB zwrócił też uwagę, że niepewność rynkowa w związku z kryzysem kredytowym jest dużo większa niż tego oczekiwano i to właśnie wykorzystali gracze na rynku walutowym. Nie dostali paliwa pozwalającego im na przełamanie oporu na poziomie 1,59 USD, więc zaczęli zamykać długie pozycje i kurs EUR/USD ruszył na południe. Wypowiedzi szefa ECB nie miały wpływu na zachowanie rynków akcji, ale przed rozpoczęciem sesji w USA indeksy zaczęły pełznąć na północ, a coraz lepsze zachowanie amerykańskich indeksów pozwoliło zredukować europejskie straty do kosmetycznych rozmiarów.

W USA po dwóch sesjach spadkowych gracz poczuli chęć do kupowania akcji. Po części pomagały im raporty makro, bo dane z rynku pracy były zdecydowanie lepsze od prognoz. W ostatnim tygodniu ilość noworejestrowanych bezrobotnych spadła z 407 do 357 tysięcy (oczekiwano 383 tys.). Jednak średnia czterotygodniowa wzrosła do 378.250, czyli do poziomu najwyższego od października 2005 roku (po uderzeniu huraganu Katrina). Poza tym w lutym bilans handlu zagranicznego USA uległ znacznemu pogorszeniu. Spodziewano się, że deficyt spadnie z 58,2 mld USD do 57,4 mld, a okazało się, że wyniósł 62.3 mld USD. Skoncentrowano się jednak na tych dobrych informacjach.

Na rynku akcji najważniejszym wydarzeniem dnia miały być raporty o marcowej sprzedaży sieci sprzedaży detalicznej. Generalnie były słabe. Wal-Mart poinformował, że sprzedaż wzrosła o 0,7 procent (mniej niż tego oczekiwano), ale podniósł prognozę zysku kwartalnego. Pamiętać jednak trzeba o tym, że Wal-Mart sprzedaje najtańsze produkty, więc wzrost sprzedaży w tej sieci przy spadku w innych sygnalizuje ubożenie społeczeństwa. Poza tym zwiększony zysk ma być przede wszystkim wynikiem zmniejszenia wydatków, a nie zwiększenia sprzedaży.

Niezłe wyniki opublikował Costco, ale na całej linii zawiodły Bed Bath & Beyond, Limited Brands, Pacific Sunwear of California, Target, Kohl's I Gap. I co? Ano nic - ceny akcji większości tych spółek rosły. Wytłumaczono sobie, że wcześniejsze święta Wielkiej Nocy, bardzo zimny marzec i "chwilowe" powstrzymanie się Amerykanów z zakupami odpowiadały za tak złe wyniki. Po prostu wydaje się, że gracze otworzyli wcześniej dużo krótkich pozycji na tych akcjach, a ponieważ nie bardzo chciały tracić to zaczęli je zamykać odkupując akcje. Stąd ten cud doskonałego, aczkolwiek zupełnie irracjonalnego zachowania sektora sprzedaży detalicznej.

Teoretycznie martwic powinna informacja z Lehman Brothers, który zlikwidował 3 fundusze inwestycyjne, ale kurs tych akcji rósł. Podobnie zresztą jak wielu innych w sektorze finansowym. Powód? Szef Goldman Sachs powiedział, że kryzys na rynku kredytowym nie powinien już znacznie zwiększyć strat spółek. To jedna z niewielu tak optymistycznych opinii.

Trochę umniejsza jej wagę fakt głoszenia jej przez człowieka, który musi być zainteresowany szybkim zakończeniem kryzysu, ale kto by się nad tym głębiej zastanawiał... Analitycy też bardzo starali się pomóc bykom. Ci z Banc of America Securities podnieśli rekomendację dla całego sektora produkcji półprzewodników, a z JP Morgan dla Apple. Dlatego też tak dobrze zachowywał się NASDAQ. Była też i autentycznie dobra informacja. DuPont podniósł prognozy zysku w pierwszym kwartale, ale ... prognoza na drugi kwartał była już zdecydowanie niższa od oczekiwań rynku.

Rynkowi pomagał również Ben Bernanke, szef Fed. W swoim wystąpieniu powiedział, że instytucje regulujące w USA muszą zwiększyć nadzór na rynkami finansowymi, ale nic fundamentalnie złego na Wall Street się nie stało. Odrobina regulacji I zachęty do większej uczciwości wystarczy podobno, żeby wszystko wróciło do normy. Przyznam się, że czytałem te wynurzenia szefa Fed z conajmniej mieszanymi uczuciami. Ben Bernanke jest hiper-optymistą, a może nawet zaraził się hipokryzją od niektórych polityków. Oczywiście to jest moja, całkowicie subiektywna I zapewne niesprawiedliwa ocena. Nie zmienia to postaci rzeczy, że graczom takie słowa musiały się bardzo spodobać.

Indeksy po początkowych wahaniach szybko rosły, ale jak to często bywa czekano przede wszystkim na koniec sesji, bo byki miały nadzieję na znaczne pociągnięcie cen akcji, a niedźwiedzie liczyły na to, że te wszystkie sztuczne powody dla wzrostu indeksów w końcówce stracą znaczenie. Można powiedzieć, że ani byki ani niedźwiedzie tej walki nie wygrały. Sesja zakończyła się wzrostami, ale na szerokim rynku były one nieduże. Nadal czekamy na poważne impulsy.

GPW rozpoczęła czwartkową sesję od spadku indeksów, czyli w miarę logicznie. Aktywność od początku sesji była znikoma i widać było, że wszystko może się wydarzyć. Nie dziwiło więc to, że jak tylko nastroje na innych giełdach się pogorszyły to WIG20 natychmiast i bardzo szybko zaczął spadać. Nie trwało to jednak długo i po południu rynek wszedł w totalny marazm nieco poniżej 3000 pkt. Sesja zakończyła się mniej więcej na tym właśnie poziomie. Na wykresie dziennym doskonale widać, że od godziny 11.00 do końca sesji WIG20 pozostawał w bardzo wąskim kanale trendu bocznego. Odnotować też trzeba, że obroty były zupełnie śmieszne.

Mogę tylko powtórzyć to, co piszę od kilku dni: na tak małych obrotach dosłownie każdego dnia może dojść do gwałtownych ruchów indeksów. Mówi się, że nie należy skracać (grać na spadek) nudnego rynku, ale u nas nie zawsze ta zasada się sprawdza. Warto jednak zachować dużą ostrożność. Możemy tylko powiedzieć, że sesja powinna się dzisiaj rozpocząć lekkim wzrostem. Piątkowe kalendarium jest wyjątkowo ubogie, więc zapewne gracze po prostu będą reagowali na raport i prognozy General Electric.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)