Wczorajsza sesja była wielkim sukcesem strony popytowej. Choć na pierwszy rzut oka ostateczne wyniki sesji w postaci marginalnych wzrostów nie wyglądają imponująco, to jednak należy je zestawić z bardzo dużą przeceną, jaką mieliśmy na otwarciu.
Od rana WIG20 znalazł się w pobliżu wsparcia, jakim były okolice 2886 punktów i w tym miejscu doszło do akumulacji przecenionych akcji zarówno wśród blue chipów, jak i na szerokim rynku. Z głębokich minusów akcje systematyczne wspinały się do góry, a wiele walorów potrafiło wyjść z negatywnego terytorium nawet do dwucyfrowych wzrostów.
Wygląda na to, że część uczestników rynku czekała na pierwsze wyraźniejsze osłabienie w ramach trwającego odbicia wzrostowego i gdy przybrało ono większe rozmiary, byki wybrały się na odważniejsze zakupy. To dobra wiadomość potwierdzająca tezę, że w horyzoncie kilku tygodni indeksy warszawskiej giełdy mogą znaleźć się na wyższych poziomach.
Dziś prawdopodobnie czeka nas kolejna nerwowa sesja, na pewno dużo emocji wzbudzą publikowane o 14:30 dane z amerykańskiego rynku pracy.
Najbliższy opór znajduje się w tym momencie na poziomie 3000 punktów, a silnym wsparciem powinien być wczorajszy dołek - jego przełamanie dałoby moim zdaniem sygnał, że WIG20 będzie prawdopodobnie testował styczniowe minimum. Na razie inicjatywa w krótkim terminie nadal leży po stronie byków.