Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marek Nienałtowski
|

Giełdy: Czasem słońce, czasem deszcz

0
Podziel się:

Sytuacja na światowych rynkach akcyjnych zmienia się jak w kalejdoskopie.

Giełdy: Czasem słońce, czasem deszcz

Sytuacja na światowych rynkach akcyjnych zmienia się jak w kalejdoskopie. Czwartkowy handel za oceanem pomimo słabego początku zakończył się wyraźnymi wzrostami (DJIA +1,67 proc., Nasdaq100 +1,82 proc., S&P500 +1,68 proc.).

Otwarcie sesji w USA nastąpiło na minusie, jako że inwestorzy nerwowo zareagowali po pierwsze na słabe dane o ,,tygodniowym bezrobociu", a po drugie na wyniki MBIA. W tygodniu do 26 stycznia liczba nowych podań o zasiłki dla bezrobotnych wzrosła, aż o 69 tys. do 375 tys. - to najwyższy jego poziom od października 2005 r. oraz najsilniejszy jego wzrost od września tego samego roku, czyli obrazowo ujmując od czasu kiedy huragan Katrina uderzył w wybrzeże Stanów Zjednoczonych.

To, że informacje te napłynęły dzień przed publikacją głównych danych z amerykańskiego rynku pracy, dodatkowo podgrzało atmosferę. Z kolei MBIA, czyli największy na świecie ubezpieczyciel obligacji poinformował, że w IV kwartale osiągnął stratę w wysokości 2,4 miliarda dolarów. Nie ma się co dziwić, że uczestnicy rynków spanikowali, obawiając się tego, że tak jak to miało miejsce dzień wcześniej w przypadku FGI (czwartej w tym sektorze spółce ratingi obniżył Fitch), może się to zakończyć przez niego utratą ratingu (AAA utrzymywanego przez S&P).

Na szczęście przedstawiciel MBIA (Gary Dunton), który poinformował, że spółka ma wystarczająco dużo środków finansowych, aby ratingi utrzymać. A inwestorzy, jak to inwestorzy znów przystąpili do zakupów.

Nie ma się więc co dziwić, że po takim zamknięciu sesji za oceanem, dobre nastroje przeniosły się na azjatyckie rynki, które zakończyły piątkowy handel w zdecydowanej większości przypadków wzrostami. Pozytywnie rozpoczęły też dzień europejskie parkiety, w tym także GPW. O godz. 9:38 indeks CAC40 zwyżkował o 1,64 proc., FTSE250 rósł o 1,93 proc., a WIG20 szedł do góry o 1,64 proc.

Pomimo tych dobrych doniesień, trudno nie odnieść wrażenia, że cały czas bardzo duża rzesza inwestorów pozostaje jednak sceptyczna, co do perspektywy wzrostów cen akcji, obawiając się, że za chwilę znów może wypaść jakiś trup z szafy sektora finansowego, lub zastawiając się, jakie tak naprawdę przesłanki kierowały Fed, który na przestrzeni nieco ponad tygodnia obniżył poziom stóp procentowych w USA, aż o 125 pkt bazowych.

Jeśli chodzi o tą drugą sprawę, to ciężko jest zrozumień argument, że chodziło głównie o poprawę sytuacji na rynkach finansowych (Fed wspomina przecież o tym zaraz na początku komunikatu towarzyszącemu ostatniej decyzji), bo aby ,,wspomóc" rynki można był ,,ciąć" w mniejszym stopniu, np. o 50 i 25 pkt bazowych, a końcowy efekt zapewne byłby identyczny do osiągniętego. Chodzi więc pewnie głównie o gospodarkę, a kładzenie nacisku na ,,stan rynków finansowych" ma zapewne zapobiec delikatnie mówiąc pewnego rodzaju popłochowi.

Jeśli już jednak tnie się stopy tak mocno i to pomimo tlących się zagrożeń inflacyjnych, to muszą byś ku temu konkretne przesłanki. Trzeba wyraźnie podkreślić, że ogólnie dostępne przed ostatnimi decyzjami Fed dane nie usprawiedliwiały, aż tak silnego poluzowania polityki monetarnej. Można więc zakładać, że bank centralny USA dysponował większą ilością informacji, niż rynki finansowe. Może po prostu wiedział o czymś, o czym inni nie wiedzieli. Oczywiście, to tylko czysta spekulacja, a nawet science-fiction, ale .... Weźmy np. pod uwagę takie dzisiejsze dane z amerykańskiego rynku pracy, które zostaną przedstawione o godz. 14:30. Prognozy niby są dobre.

Zdaniem analityków w styczniu w sektorze pozarolniczym przybyło 70 tys. nowych miejsc pracy, czyli sporo powyżej poziomów z grudnia (+18 tys.), które to były najniższe od sierpnia 2003 r. A co było gdyby dane miały być znacznie gorsze od oczekiwań ....

Problemem jest także to, że nawet gdyby miało się dziać coś gorszego, to Fed nie ma co raczej liczyć na pomoc EBC i wspólne działania ratunkowe. Przedstawione wczoraj przed południem dane makro z Eurolandu oddaliły bowiem prawdopodobieństwo tego, aby Europejski Bank Centralny zdecydował się w najbliższym czasie dać wzrostowy impuls giełdowym rynkom, obniżając poziom stóp procentowych. Jak się bowiem okazało, inflacja (HICP) w styczniu rok do roku wyniosła według wstępnych danych, aż 3,2 proc., co oznacza, że była najwyższa w historii i przekroczyła oczekiwania analityków (3,1 proc.).

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)