*Posiadacze akcji spółek notowanych na GPW mogą być zadowoleni jedynie z początkowej fazy sesji. Kolejne godziny handlu i zakończenie nie było już dla nich tak owocne. *
Po wczorajszej zielonej sesji za oceanem i dzisiejszym dobrym finiszu na rynkach azjatyckich WIG20 otworzył się 33 punkty powyżej poziomu odniesienia. Pierwsza godzina notowań była próbą ustabilizowania szybko zdobytych poziomów punktowych. Ale kolejne godziny przyniosły niestety realizację zysków. Dzisiejsza luka wzrostowa okazała się zbyt duża, biorąc pod uwagę znaczący poniedziałkowy wzrost największych spółek podczas nieobecności inwestorów z USA.
Druga połowa sesji przyniosła faktyczną stabilizację w okolicy 2200 punktów w przypadku blue chipów. Nie zmieniła tego także publikacja danych z amerykańskiej gospodarki (liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spadła z 570 tys. do 550 tys. i tym samym była lepsza od oczekiwań, a bilans handlu zagranicznego wyniósł z kolei -31,96 mld USD, wobec prognoz na -27,35 mld USD). Inwestorzy szybko powrócili do wcześniejszego rytmu sesji.
Ostatnia godzina handlu to kolejna mini fala realizacji zysków. Średnie spółki także traciły na wartości, przy czym tempo spadku było bardziej stonowane niż w przypadku WIG20. mWIG40 zamknął sesję -1,5 procent, z kolei sWIG80 radził sobie dobrze na tle rynku i zakończył sesję na poziomie -0,2 procent.
Aktywność krajowych inwestorów była zdumiewająca, w szczególności w pierwszych godzinach notowań. Około godziny 10:30 na szerokim rynku odnotowaliśmy już ponad 0,6 miliarda złotych. W sumie zebrało się aż 1,6 miliarda złotych, z czego około 70 procent przypadło na największą dwudziestkę.
Dzisiaj rozpoczęło się już rolowanie instrumentów pochodnych, w szczególności najpłynniejszej serii kontraktów terminowych na WIG20. Zauważalnie zaczęła wzrastać liczba otwartych pozycji na serii grudniowej kosztem pozycji na serii wrześniowej, której rozliczenie jest już w piątek za tydzień.