Globalne nastroje wciąż dyktują warunki handlu akcjami na warszawskim parkiecie. Nie inaczej było w poniedziałek, kiedy to pod wpływem przeceny światowych rynków na wartości traciły ponownie nasze indeksy.
Powodem kontynuacji impulsu spadkowego z piątku była światowa reakcja na publikowane w piątek fatalne dane z amerykańskiego rynku pracy, które pogłębiły i tak kiepskie nastroje sugerując że kłopoty sektora hipotecznego zaczynają dotykać innych działów gospodarki.
Finisz rynku wypadł na pierwszej w tym tygodniu sesji mało okazale, do czego przyczyniły się amerykańskie indeksy słabnące po wysokim poniedziałkowym otwarciu.
Na dziennym minimum 3442 punkty dzień zakończył WIG20, przełamując w ten sposób istotną strefę wsparcia w obszarze lokalnych minimów 3462- 3497 punktów.
Tym samym konieczny może się okazać na najbliższych sesjach test kluczowego dla tego barometru wsparcia na poziomie 3329 punktów.
W gronie blue-chip-ów słabiej spisały się akcje Pekao, PKO PB, BRE Banku, PKNOrlen, PGNiG oraz Lotosu, którego prezesa chce odwołać Minister Skarbu Państwa. Przed przeceną uchroniły się z kolei m.in. akcje KGHM i TPSA, kończąc sesję na symbolicznych plusach.
Wtapiając się w ogólny klimat, nieudanie zadebiutowały na rynku prawa do akcji Arcusa, kończąc sesje prawie dwadzieścia procent poniżej ceny emisyjnej.
Negatywną wymowę sesji łagodzi jedynie dawno niespotykana niska wartość obrotu wszystkimi akcjami, która przekroczyła ledwo miliard złotych. Dyskontowanie coraz bardziej prawdopodobnej obniżki stóp procentowych w USA w przyszłym tygodniu daje szansę na chwilowe ocieplenie nastrojów i kilką sesji korekcyjnego ruchu wzrostowego, na czym mogą skorzystać również inwestorzy w Warszawie.