Nie wiele to jednak zmieniło w ogólnej sytuacji. Cały czas trend horyzontalny mocno się trzyma, zaś indeks nawet nie zbliża się do granic korytarza. Można mieć jednak pewne nadzieje na dynamiczny ruch w najbliższym czasie.
W USA inwestorzy odpoczywali po rekordach hossy w środę (w czwartek nieznaczne spadki), zaś w naszym regionie, jak i całej Europie notowano zmiany rzędu 0,2 proc. Na tym tle nasze wzrosty rzędu 1,5 proc. były więc dość gigantycznych rozmiarów i wiele wskazuje na to, że mogą one potrwać również w piątek.
Wszystko za sprawą surowców. W ciągu dnia na giełdzie w Londynie drożała miedź po doniesieniach o wypadku w największej kopalni na świecie (Freeport-McMoRan Copper & Gold's Grasberg w Indonezji). W ślad za tymi doniesieniami drożały również akcje KGHM (+4,9 proc.), co znacząco ciągnęło indeksy do góry. Również na rynku ropy doszło do solidnej zwyżki. Na giełdzie w Londynie na koniec dnia płacono za baryłkę 62,68 USD. Co ciekawe, PAP podał wczoraj że giełda londyńska wstrzymała handel ropą na kilka godzin i jedynym drogowskazem dla inwestorów były notowania na amerykańskiej giełdzie NYMEX, gdzie baryłka z dostawą na maj kosztowała w czwartek nawet 62,65 USD. Orlen niezbyt żwawo reagował na te ożywienie i ostatecznie zyskał zaledwie 0,17 proc.
To co pozwala mieć nadzieję na najbliższe sesje to fakt, że w przypadku miedzi seria podobnych wypadków w 2003 roku spowodowała znaczące ograniczenia w produkcji tego surowca. Zapasy są coraz mniejsze, zaś inwestorzy na tym rynku stają się coraz bardziej nerwowi. Na rynku ropy inwestorów niepokoi spadek zapasów paliwa w USA. Czy surowe podciągną nasz indeks wkrótce na granicę 2900 pkt. Dużo czynników na o wskazuje. To co jest słabym punktem tej prognozy, to obroty, które w czwartek wyniosły 880 mln zł, cały czas za mało, by potwierdzić jakikolwiek sygnał.