Zbliża się kluczowy moment dla rynku. Być może już dziś będą się ważyły losy trendu wzrostowego. Trudno jednak być optymistą, na tak nieciekawie wyglądającym rynku.
Jeśli inwestorzy czekali na odsiecz z za oceanu, niestety się zawiedli. Wczoraj w USA indeksy ponownie zniżkowały. Dow Jones stracił 0,2 proc., a S&P500 zaliczył spadek o 0,3 proc. Impuls do zmiany sytuacji na rynku, jeśli w ogóle przyjdzie z Ameryki, zgodnie z tym co napisał wczoraj Paweł Satalecki,to dopiero w połowie tygodnia.
Co więc czeka nas dziś? Niestety, ale wygląda na to, że w dalszym ciągu będziemy obserwować opadanie rynku. Jeśli chodzi o WIG20, to właściwie mogę powtórzyć tylko swoją tezę z poniedziałku. Oczekuję na test linii trendu wzrostowego na poziomie 3260 pkt. Właściwie tylko z kronikarskiego obowiązku można odnotować wczorajsze przełamanie linii wsparcia na poziomie 3350 pkt., które wynikało z luki hossy z 15 stycznia i z ostatniego lokalnego dołka. Oczywiście to, że indeks zamknął się na swoim minimum i to właśnie w okolicach tego wsparcia ma dodatkową negatywną wymowę.
Nie byłbym sobą, gdybym nie próbował znaleźć pozytywnych sygnałów na rynku. Takim pozytywem jest z pewnością sytuacja na indeksie MIDWIG. Spośród głównych barometrów giełdowych stracił on wczoraj relatywnie najmniej, bo 0,41 proc. Nie ten fakt należy jednak eksponować, a to, że po ostrym spadku na początku sesji, przez niemal całą sesję indeks średnich spółek odrabiał straty. W tym czasie WIG20 podążał w odwrotną stronę.
Czyżbyśmy więc mieli wkrótce być świadkami rozdwojenia rynku? A może MIDWIG, jak to bywało w przeszłości sygnalizuje koniec korekty? Póki co, na razie jest to znak silnych rąk funduszy w tym segmencie. WIG20 został na razie „odpuszczony" niemal bez walki, co tylko potwierdza scenariusz testu linii trendu wzrostowego. Być może nawet dziś będziemy świadkami tego kluczowego dla całego rynku momentu.