Dzisiaj na rynkach trwała jeszcze konsternacja po nieoczekiwanej decyzji EBC i nadspodziewanie dobrych danych z amerykańskiej gospodarki. Do czasu publikacji kolejnych informacji i wejścia do gry inwestorów zza oceanu, na naszym kontynencie zdecydowanie przeważały niedźwiedzie. Osłabły dopiero gdy okazało się, że nastroje na Wall Street uległy poprawie.
Dzisiejsza sesja na warszawskim parkiecie rozpoczęła się od kontynuacji przeceny, rozpoczętej dzień wcześniej. WIG20 i WIG30 na otwarciu zniżkowały po 0,7 proc. Początkowo nieco lepiej radziły sobie wskaźniki małych i średnich spółek, jednak szybko i one dołączyły do przybierającej na sile spadkowej tendencji. Indeks największych firm w trakcie pierwszej godziny handlu znalazł się nieznacznie poniżej 2500 punktów, tracąc 1,2 proc. Byki próbowały kontratakować, ale udało się im doholować indeks do poziomu z otwarcia, po czym podaż ponowni e przycisnęła. Jej przewagę udało się nieco zmniejszyć dopiero w końcówce handlu.
Do złej atmosfery, po czwartkowych wydarzeniach, doszedł nowy powód do zmartwień. Agencja Standard & Poor's obniżyła rating Francji o jeden poziom. Stało się to dwa lata po tym, gdy kraj ten stracił najwyższą ocenę wiarygodności. Około południa wskaźnik paryskiej giełdy szedł w dół o 1 proc. DAX tracił około 0,5-0,6 proc., ale w jego zachowaniu nie było widać nerwowości. Raczej wyczekiwanie na publikację danych z amerykańskiego rynku pracy. Najmocniej tracącymi na wartości indeksami na naszym kontynencie były spadające wczesnym popołudniem po ponad 1,5 proc. wskaźniki w Moskwie i Pradze. Po podobnej co do skali porannej zniżce, inwestorom w Budapeszcie udało się odrobić straty.
W gronie naszych największych firm nie brakowało emocji i sporych zmian. Początkowo czwartkową zwyżkę o 4,7 proc. lekko korygowały walory Bogdanki. Już po godzinie wróciły jednak do tendencji wzrostowej, zyskując wczesnym popołudniem ponad 4 proc. Pomogła w tym podwyższona do 137 zł wycena ze strony analityków Societe Generale. Po słabszych o 18 proc. niż w ubiegłym roku, ale lepszych niż się spodziewano wynikach, akcje Pekao zniżkowały o 1-1,5 proc., jedynie na moment schodząc 2,5 proc. poniżej czwartkowego zamknięcia. Inwestorzy z czasem nabierali coraz większych obaw w kwestii raportu PKO, bowiem akcje tego banku zniżkowały o 2 proc. Liderem spadków były w pierwszej części sesji spadające o ponad 3 proc. papiery GTC. Na plusie, poza Bogdanką, handlowano jedynie akcjami Kernela, PGNiG i chwilami BRE. W WIG30 uwagę zwracała przekraczająca 6 proc. przecena papierów CCC. Analitycy Erste zalecili ich sprzedaż i ustalili cenę docelową na 115 zł, czyli o 8 proc. poniżej poziomu czwartkowego zamknięcia.
Wśród średniaków walory zaledwie około dziesięciu firm trzymały się na plusie. W tym gronie wyróżniały się rosnące o ponad 2,5 proc. walory Orbisu, odrabiające wcześniejsze straty. Obroty nimi były jednak symboliczne. Po około 2 proc. w dół szły akcje ING BSK, Ciechu i Kęt. Tradycyjnie największe, sięgające 5-6 proc. spadki zaliczały groszowe walory Petrolinvestu i Polimeksu.
Informacje z amerykańskiego rynku pracy, na które z niepokojem czekali inwestorzy, okazały się niejednoznaczne, ale zinterpretowane zostały jako przemawiające za ograniczeniem skupu obligacji przez Fed. Co prawda stopa bezrobocia zwiększyła się zgodnie z oczekiwaniami z 7,2 do 7,3 proc., ale liczba miejsc pracy w sektorze pozarolniczym zwiększyła się aż o 204 tys., choć przewidywano, że przybędzie ich jedynie 125 tys. Początkowo ta publikacja zwiększyła nieco skalę spadków na naszym kontynencie. Sytuacja uległa jednak poprawie, gdy okazało się, że amerykańskie indeksy zaczęły dzień nad kreską. Po godzinie handlu zyskiwały po około 0,5 proc.
Ostatecznie WIG20 stracił 0,7 proc., WIG30 i WIG spadły po 0,9 proc., mWIG40 zniżkował o 1,7 proc., a sWIG80 o 0,6 proc. Obroty wyniosły 718 mln zł.