Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Na giełdzie doczekaliśmy się fazy rezygnacji

0
Podziel się:

Notowania w zeszłym tygodniu mocno postraszyły byki i w momencie kiedy znajdowaliśmy się na krawędzi rynek obrał nowy kierunek.

Na giełdzie doczekaliśmy się fazy rezygnacji

Indeks WIG20 zatrzymał się w okolicach wsparć z wakacyjnej korekty, a EURUSD zatrzymało się w okolicach 1,265 (czyli na bardzo ważnym wsparciu, które powstrzymywało giełdowe spadki przez kilka ostatnich lat). Na razie wygląda to tak jakby rynek „złapał oddech”, pytanie czy będzie krótki, czy długi, a może w końcu doczekamy się prawdziwych wzrostów. Argumentów za tymi ostatnimi jest wiele, jako ostatni doszedł niskie obroty.

Można powiedzieć, że doczekaliśmy się fazy rezygnacji (nikt już nie wierzy, że wzrosty kiedyś powrócą i nikt już nie interesuje się giełdą – poza tymi co muszą), według wielu ostatniej fazy bessy, w której zamiera handel. Wczorajszy „rekord” obrotów na poziomie 450 mln zł to dawno już nie widziany obraz na normalnej sesji. Powoli nawet drobni inwestorzy zaczynają mieć kłopoty z zawieraniem transakcji, a spółki z „dziurawymi” arkuszami zleceń to już wcale taki nietypowy widok. Pozostaje tylko cierpliwie czekać na „wielką hossę” i powoli akumulować akcje – jest tanio.

Oczywiście akumulować warto z głową, a nie podążając za modą. Przykład Facebooka kolejny raz pokazuje na ile przydaje się moda w starciu z chłodną kalkulacją, ale ten przykład i tak nikogo niczego nie nauczy. Polskim inwestorom się upiekło tylko i wyłącznie dlatego, że było w zasadzie niemożliwe składanie zapisów na IPO, ale zainteresowanie jakie temu wydarzeniu towarzyszyło, nie wystawia najlepszego świadectwa inwestorom.

W czasie kiedy na polskiej giełdzie ogólnie akcje wyceniane są na poziomie c/z poniżej 10 i c/wk poniżej 1, nie ma praktycznie nikogo chętnego do kupowania, a na akcje spółki z c/z powyżej 100 „ustawiały się kolejki”. Tak to już jest z tą giełda, niby każdy na nią się wybiera żeby zarabiać, a finalnie zarabia tylko 5-10 proc. Niby wszyscy wiedzą, że trzeba kupować tanio, a sprzedawać drogo – a większość kupuje na szczycie, a sprzedaje w dołku.

Wracając jeszcze do spraw bieżących – na rynku znowu padło hasło „euroobligacje” – w środę dojdzie do rozmów na szczycie UE w tej kwestii. Sprawę pobiera mocno nowy prezydent Francji, ale tradycyjnie Niemcy są mocno przeciw. Teraz jednak czynnik grecki ma zupełnie inny wymiar, niż wcześniej.

giełda
komenatrze giełdowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)