Niskie obroty na GPW, spadki indeksów, słabe dane w USA - tak zapewne widzi rynek obecnie pesymista. Optymista zauważy jednak grę pod cięcie stóp w USA i sytuację techniczną, która nie wyklucza odbicia w górę.
Dzisiejsza sesja może być ostatnią nadzieją byków na powrót wzrostów. WIG20 znalazł się tuż nad dolnym ograniczeniem dolnej luki hossy na poziomie 3658 pkt. Teraz powinno nastąpić odbicie z tego poziomu, choć po przełamaniu dwutygodniowego trendu wzrostowego na wykresie indeksu (wczoraj) trudno o jednoznaczną prognozę.
Można mieć jednak nadzieję (choć jest ona matką głupich, a może właśnie w obecnej sytuacji giełdowych byków), że przełamanie istotnych wsparć trudno uwierzyć, bez wyraźnej zmiany fundamentalnej.
Wczorajsze dane z USA były dość słabe, jednak nie doszło na tamtejszych giełdach do znacznej przeceny. Dow Jones zyskał 0,1 proc., zaś S&P500 zakończył sesję na tym samym poziomie co w poniedziałek. Jest to oczywiście gra pod kolejną obniżkę stóp procentowych w Ameryce (każde złe dane są argumentem za dalszą obniżką stóp procentowych).
Warto w tym miejscu przypomnieć kontrowersje jakie wiązały się z powołaniem na szefa FED Bena Bernanke. Przeciwnicy wytykali mu bliskie związki z klanem Bushów. Stąd ostatnia obniżka stóp procentowych w USA, gdy trwa kampania wyborcza nabiera dodatkowego smaczku.
I tu pojawia się analogia, z dzisiejszą decyzją RPP dotyczącą stóp procentowych. W Polsce trudno wieszczyć kryzys podobny do tego w USA, ale związki obecnego przewodniczącego Rady z obecnym obozem rządzącym dość podobna do tej w USA.
To bowiem dzisiejsza decyzja RPP będzie wydarzeniem dnia (ani dynamika zamówień na dobra trwałe, ani zapasy paliw w USA raczej nie poruszą rynku). Zaś sama decyzja nie będzie przecież psuła nikomu humoru w ogniu kampanii wyborczej. Kto wie, może pojawi się nawet zawoalowana zapowiedź końca cyklu podwyżek? Jest to jakaś nadzieja, problem w tym że nadzieja podobno jest matką głupich.