Wczorajsza sesja przyniosła nie tylko spadki, ale i objawy paniki na rynku. Przy dużo mniejszych minusach na innych giełdach europejskich nasze indeksy prezentowały się naprawdę źle.
Sesję zaczęliśmy dobrze biorąc pod uwagę spadki na światowych parkietach, ale kolejne godziny sesji przynosiły łamanie kolejnych wsparć i pogłębianie spadków. Inwestorzy, którzy zaczęli wycofywać środki z funduszy inwestycyjnych wywołały na rynku podaż powodującą, że indeks małych spółek tracił momentami ponad 5 proc.
Po zaliczeniu minimum poniżej 3130 pkt byki zdołały lekko podnieść indeks WIG20, co było wynikiem oczekiwań na pozytywne otwarcie giełd za oceanem. Całą sesję główny indeks zakończył na poziomie 3183,03 pkt, czyli spadkiem o 0,86%. Lepsze od oczekiwanych wyniki firmy IBM oraz nadzieje na dużą obniżkę stóp procentowych polepszyły nastroje na rynkach co pozwoliło na wzrostową sesję w USA.
Publikowane dziś i jutro dane o inflacji PPI oraz CPI mogą z powrotem popsuć nastroje, gdyż inflacja wyższa od oczekiwanej uniemożliwi zdecydowane cięcie stóp procentowych przez FED. Mocny jen wywołał spadki na giełdach azjatyckich - zyski ze sprzedaży zagranicznej firm motoryzacyjnych Toyoty oraz Hondy uległy znacznemu obniżeniu właśnie przez umacniającego się ostatnio jena.
Dzisiejsze notowania kontraktów terminowych głównych giełd europejskich wskazują na negatywne otwarcia, jednak wydaje się, że u nas przynajmniej na początku sesji może przyjść małe odreagowanie.
