Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Rynek akcji nadal jest bardzo słaby

0
Podziel się:

Piątek złoty rozpoczął od umocnienie do w stosunku do dolara (efekt rosnącego kursu EUR/USD), ale kurs euro stabilizował się sygnalizując względną słabość naszej waluty.

Rynek akcji nadal jest bardzo słaby

Piątek złoty rozpoczął od umocnienie do w stosunku do dolara (efekt rosnącego kursu EUR/USD), ale kurs euro stabilizował się sygnalizując względną słabość naszej waluty.

Przed południem również kurs EUR/PLN zaczął spadać pociągnięty dużym wzrostem EUR/USD. Układ techniczny nadal nie uległ zmianie. Możemy mówić o konsolidacji, z które wyłamanie pokaże kierunek Bardzo wątpliwe, żeby to nastąpiło już dzisiaj, ale okolice godziny 16.00 (dane z USA ) będą należały do krytycznych,

GPW rozpoczęła piątkową sesję od 1,5 procentowego spadku, ale widać było, że gracze wcale nie są przekonani do sprzedaży akcji. Liczono na to, że po południu sytuacja na giełdach europejskich się zmieni i zacznie się polowanie na odbicie w USA. Od początku też niezwykle mały był obrót, co powodowało, że pojawiały się szybkie i czasem niezbyt racjonalne ruchy indeksów. Na godzinę przed publikacją danych z USA indeksy zwiększyły skalę spadków, ale publikacja raportu wywołała zwiększenie popytu.

Nasze indeksy naśladowały to, co działo się w reszcie Europy, ale wyraźnie trzeba powiedzieć, że nie była to reakcja sensowna. Większa ilość zatrudnionych w USA zmniejsza prawdopodobieństwo kolejnej obniżki stóp i w niczym nie zmniejsza problemów rynku kredytowego. Nie zmienia to postaci rzeczy, że gdyby nasz rynek kończył sesję razem z giełdą francuską, czy niemiecką to WIG20 spadłby kosmetycznie. Mieliśmy jednak pecha kończąc sesję przy sporych spadkach indeksów w USA, a to zwiększyło podaż, przez co WIG20 zamknął dzień blisko sesyjnego dna.

Po tej sesji powstały już pierwsze sygnał sprzedaży, ale mały obrót nadal nie nadaje im wagi. Dzisiaj po neutralnej (małe odbicie o niczym nie świadczy) sesji w USA rynek mógłby próbować rosnąć, ale musiałby z zewnątrz dostać jakieś mocne impulsy, żeby ta zwyżka była znacząca i miała jakieś znaczenie techniczne. Tymczasem i owszem dostał, ale impuls podażowy (straty Citigroup). W tej sytuacji byki stoją na początku sesji na straconej pozycji. Trzeba też pamiętać, że jeśli cena ropy będzie nadal rosła to światowe rynki akcji mogą (kiedyś taki moment nadejdzie) bardzo negatywnie na to reagować, a wtedy i nasze indeksy natychmiast się załamią. Nie jest to okres sprzyjający kupowaniu akcji.

Merrill Lynch na cenzurowanym

Piątek, zgodnie z oczekiwaniami, rozpoczął się spadkiem indeksów na giełdach europejskich. Była to prosta reakcja na spadki cen akcji podczas czwartkowej sesji w USA. W oczekiwaniu na publikacje danych makro rósł też kurs EUR/USD. Nie zmieniły sytuacji bardzo słabe dane makro. Indeks PMI dla sektora produkcyjnego dla Niemiec i dla całej strefy euro wyraźnie spadł (mocniej niż eto prognozowano) - to najniższy poziom od 2 lat. Ten segment jeszcze się rozwija, ale bardzo powoli i jest już bliski recesji. Indeksy giełdowe spadały już o jeden procent, ale przed publikacją danych z USA ruszyły na północ. Pomagały im wyniki kwartalne spółek. Udało się zamknąć sesję małymi spadkami, dzięki odbiciu na rynku amerykańskim.

Piątkowa sesja w USA była bardzo ważna, bo po czwartkowym, dużym spadku kolejna przecena dawałaby duża przewagę niedźwiedziom. Rynki od początku handlu były bardzo nerwowe. Szczególnie dziwne było zachowanie rynku walutowego, ale o tym niżej. Popatrzmy najpierw na dane makro. Najważniejszym wydarzeniem dnia była publikacja miesięcznego raportu z amerykańskiego rynku pracy. Okazało się, że dane były lepsze od oczekiwań. Zatrudnienie wzrosło o 166 tysięcy (oczekiwano 80 tysięcy).

Warto odnotować, że publikowany w środę raport ADP sygnalizował, ze takie właśnie będą te dane. Wrześniowy wzrost zatrudnienia zweryfikowano jednak w dół ze 110 do 96 tysięcy. Stopa bezrobocia (mniej istotna ze względu na stosowaną metodologię pomiaru) pozostała na poziomie 4,7 proc. Nie był to wcale taki znakomity raport, ale z pewnością oddalający możliwość kolejnej obniżki stóp. Niczego nie zmieniły dane o wrześniowych zamówieniach fabrycznych. Wzrosły kosmetycznie, ale po dużym spadku w sierpniu (zwiększonym po weryfikacji z 3,3 do 3,5 proc.) taki wzrost był bez znaczenia.

Niezłe dane z rynku pracy powinny były wzmocnić dolara, ale stał się rzecz bardzo dziwna. Po trwającej około godzinę szamotaninie kurs EUR/USD ruszył do góry przełamując poziom 1,45 USD. To był doprawdy niezwykły pokaz antydolarowego nastroju, który panuje na rynku. Niektórzy analitycy próbowali to osłabienie dolara tłumaczyć, ale było to zazwyczaj tłumaczenie kuriozalne. Na przykład twierdzono, że dobre dane makro zwiększają apetyty na ryzyko a to osłabia dolara. Bardziej sensowne było to, że dane w zasadzie niczego nie zmieniają, a dolar traci, bo rynki boją się dalszego ciągu problemów na amerykańskim rynku kredytowym.

Tłumaczenie zachowania walut nie ma większego znaczenia. Po prostu gracze uciekają od dolara i wykorzystują każdą okazję, żeby go sprzedawać. Ciekawe, kiedy banki centralne zaczną interweniować. Sam z siebie ten trend będzie bardzo trudno zatrzymać. Upadek dolara doprowadził do ponad dwuprocentowego wzrostu ceny złota. Ropa zdrożała ponad 2,5 procent zbliżając się znowu do 96 USD za baryłkę. Miedź jednak znowu staniała. Opowiadano o zwiększonych zapasach, ale tak naprawdę to obawa przed recesją przecenia ten metal.

Rynek akcji rozpoczął sesję dużymi spadkami. Winny był znowu sektor finansowy i znowu Merrill Lynch (ML). Piątkowy Wall Street Journal (WSJ) napisał, że ta spółka szukała możliwości przerzucenia posiadanych obligacji CDO (związanych z rynkiem kredytów hipotecznych) do funduszy hedżingowych w celu ukrycia strat. Gdyby rzeczywiście tak było to mogłoby sygnalizować, że ML, a być może również inne spółki sektora, mogą straty w podobny sposób ukrywać.

Poza tym Deutsche Bank obniżył ML rating twierdząc, że spółka będzie musiała wpisać w straty kolejne miliardy dolarów. Sytuacja uspokoiła się po tym jak ML zaprzeczył tezom zawartym w artykule WSJ. Warto jednak zauważyć, że to zaprzeczenie było cokolwiek dziwne. Brzmiało tak: ,,Nie mamy powodu wierzyć, że takie niewłaściwe transakcje miały miejsce. Tego typu transakcje w sposób oczywisty naruszałyby zasady ML". Dlaczego nie po prostu: ,,takich transakcji nigdy nie było i nie były rozważane". Prawda, że wydźwięk byłby zupełnie inny?

Myślę, że gracze nie do końca uwierzyli w to zaprzeczenie, ale usiłowali bronić rynku. Pomagał im bardzo dobry raport kwartalny, który opublikowały Viacom i Electronic Arts. Jednak słaby raport opublikował Chevron potwierdzając to, co już wcześniej sygnalizował raport Exxon Mobil - droga ropa szkodzi już spółkom surowcowym. Nie popisał się też International Paper. Indeksy bardzo szybko zredukowały skalę spadków, a NASDAQ zaczął odrabiać czwartkowe straty.

Szukający bezpiecznych inwestycji gracze ciągle wierzą, że przecena może się ograniczyć do sektora finansowego, ale NASDAQ jest bezpieczny. Nie jest, ale trzeba czasu, żeby zmienić nastawienie rynku. Końcówka sesji przyniosła nieśmiały atak byków, dzięki czemu udało się wypracować kosmetyczne odbicie mogące być po prostu tzw, ,,ząbkiem" lub ,,odbiciem zdechłego kota" po dużym spadku. Faktem jest jednak, że przy cenie ropy bliskiej 96 USD nawet takie zamknięcie było bohaterskim osiągnięciem.

W czasie weekendu do dymisji podał się Charles Prince, szef Citigroup. Rynki zazwyczaj z radością przyjmują dymisję szefa firmy, która ma problemy licząc na to, że nowy ją uleczy, ale bank poinformował również, że w straty wpisze jeszcze 8 - 11 mld USD (przed opodatkowaniem (wcześniej wpisał już w straty 6,5 mld). To szok dla rynku, który źle wróży dzisiaj sektorowi finansowemu. Nic dziwnego, że mocno spadały w nocy indeksy w Azji i kontrakty na amerykańskie indeksy. Być może (nieznacznie) psuły nastroje wprowadzony w czasie weekendu stan wyjątkowy w Pakistanie. To przecież państwo atomowe.

Dzisiaj rano zobaczymy, jak rozwijał się w październiku sektor usług w USA, bo raport opublikuje po południu amerykański instytut ISM. Prognozy mówią, że koniunktura w tym największym sektorze gospodarki USA nieznacznie się pogorszyła. Dane lepsze od oczekiwań ucieszyłby posiadaczy akcji i umocniłyby dolara. Znacznie gorsze podziałyby odwrotnie. Musiałyby być jednak rzeczywiście bardzo złe (nieznacznie jedynie więcej niż 50 pkt.), żeby gracze się naprawdę przestraszyli.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)