Po dwóch dość płaskich sesjach we wtorek inwestorzy mieli nieco więcej powodów do zadowolenia. WIG20 poszedł w górę o 1,6 proc, indeks całego rynku WIG - o 1,1 proc.
Wszystko to działo się co prawda przy umiarkowanych obrotach - raptem 1,6 mld zł - ale cieszy powtórzenie tego samego, co w poprzednich dniach scenariusza: niezbyt dobry początek sesji i powolne ożywianie się popytu. Inwestorzy z godziny na godzinę śmielej brali się do zakupów akcji, co dobrze rokuje na najbliższą przyszłość. Przed popołudniowym zamknięciem WIG20 przebił się przez barierę 3000 pkt. i nad nią pozostał aż do końca sesji.
Na hurraoptymizm jeszcze za wcześnie, ale informacje dochodzące z amerykańskiej i europejskiej gospodarki - plany emisji lub udane emisje akcji przeprowadzane przez wielkie banki (np. UBS i Lehman Brothers) na pokrycie strat spowodowanych kryzysem złych kredytów pokrzepiły inwestorów. Trochę na wyrost, bo jednocześnie banki podawały mrożące krew w żyłach informacje.
W pierwszym kwartale UBS zanotował stratę rzędu 12 mld dolarów, co było efektem wpisania w straty obligacji z segmentu subprime. Oprócz tego Deustche Bank poinformował o utworzeniu odpisów zmniejszających wartość posiadanych papierów dłużnych o 3,9 mld dolarów (2,5 mld euro). Analitycy uważają, że część inwestorów ma nadzieje na rychłe zakończenie obecnego kryzysu finansowego. Być może największe banki rzeczywiście kończą już czyszczenie swoich bilansów z niepewnych aktywów, a zastrzyk świeżego kapitału pozwoli im stanąć na nogi.
Tak czy owak w prima aprilis na najważniejszych dla świata parkietach w USA indeksy poszły we wtorek ostro w górę. Dow Jones zyskał 3,2 proc., zaś Nasdaq - nawet 3,7 proc.! Umocnił się dolar, spadły ceny surowców i ropy naftowej. To musi mieć wpływ na przebieg środowych notowań w Europie, a w tym także w Polsce. Trzeba się spodziewać sporych wzrostów.