Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sesja bez happy end-u

0
Podziel się:

Stopniowanie emocji, przypominało dobrze napisany scenariusz filmu akcji. Końcowa podaż wypchnęła WIG20 na 1280 pkt. Teraz wiele będzie zależało od dalszego rozwoju wydarzeń za oceanem./ DM POLONIA NET /

Piątkowy wzrost WIG20 na wydawałoby się bezpieczną dwudziesto punktową odległość od kluczowego wsparcia 1285 pkt. na niewiele się dzisiaj zdał. Szybciej niż się spodziewaliśmy ponownie przyszło nam testować wspomnianą barierę dla niedźwiedzi. Powodów takiego rozwoju wydarzeń należy oczywiście szukać poza granicami naszego kraju. Obecnie można wyliczyć trzy poważne zagrożenia grożące destabilizacją światowego systemu kapitałowego. Po pierwsze zaostrzenie konfliktu (otwarta wojna) na Bliskim Wschodzie. Po ponownym wkroczeniu wojsk izraelskich do Ramallah i otoczeniem siedziby Arafata drożeje ropa naftowa (czynnik inflacyjny). Po drugie ożyło zagrożenie atakami Al-kaidy , co związane jest z ostatnim oświadczeniem przywódców terrorystycznej organizacji. Największym zagrożeniem wynikającym po części z pierwszych dwóch są dalsze spadki w Stanach Zjednoczonych. W szczególnie nieciekawej sytuacji znajduje się Nasdaq, który jest już o krok (1423 pkt.) od wrześniowego dołka (w cenach zamknięcia). Przełamanie tego
wsparcia może oznaczać pogłębienie spadków. W takiej sytuacji odradzająca się gospodarka nie miałaby większych szans na dalsza ekspansję. Właśnie tego wystraszyli się dzisiaj inwestorzy w Europie. Na tamtejszych rynkach nastroje zmieniają się jak w kalejdoskopie. Rano niemiecki DAX otworzył się jeszcze na plusie (+1,5), by później wszystko oddać i przejść na głęboki minusy (ponad 3%). Miejscami wyprzedaż na największych europejskich parkietach nosiła znamiona paniki, tak jakby wszyscy spodziewali się przynajmniej mini krachu na giełdach Nowego Jorku. W przypadku gdyby do tego nie doszło, mielibyśmy jutro mocne odreagowanie, jednak dzisiaj niewielu można było znaleźć chętnych do podjęcia ryzyka (jak zawsze w takich przypadkach). Sytuacja trochę się poprawiła po w miarę neutralnym otwarciu notowań w Stanach Zjednoczonych. Z ostatecznymi wnioskami należy poczekać jednak do wieczora (22:00) czyli do zamknięcia sesji za oceanem.

W obliczu tak mizernych nastrojów na światowych giełdach trudno było się dziwić, że nie ma popytu na akcje również na warszawskim parkiecie. Taniała większość notowanych walorów a że blue chipy należały dzisiaj do walorów, których się chętnie pozbywano; główne indeksy naszej giełdy nie miały większych szans na wybronienie się przed spadkami. Prym wśród spadkowiczów wiodła TPSA. Jak to zazwyczaj bywa w chwilach grozy, odgrzewano dzisiaj zapomniane dawne lęki. I tak dla narodowego operatora nie wyszła na dobre przypomniana sprawa darowanych przez Skarb Państwa znaczących pakietów akcji TPSA, którymi dokapitalizowano BGK czy BGŻ. Kapitał spekulacyjny zajmował się dzisiaj kilkoma mniej płynnymi walorami. Na początku sesji chętnie kupowano Optimusa, wokół którego wytworzyła się bardzo dobra atmosfera związana z wymianą zarządzających tą firmą. W dalszej części sesji nieliczne zwyżki były udziałem Netii (dla której został podpisany układ z wierzycielami). Nie wiedzieć czemu drożał dzisiaj Elektrim. Być może było
to następstwem informacji zakupów tych walorów przez znanego biznesmena Zbigniewa Jakubasa. Bardzo słabo wyglądały również notowania Pekao. Na walory TMT również nie było chętnych, dlatego WIG20 z wielkim trudem utrzymywał się na wspomnianym 1285 pkt. O godzinie 16:00, kiedy rozpoczynała się faza fiksingu ustalająca ceny zamknięcia indeks ten ustawił się równo na 1285 pkt. Stopniowanie emocji, przypominało dobrze napisany scenariusz filmu akcji. Dzisiaj nie było happy end-u. Końcowa podaż wypchnęła WIG20 na 1280 pkt. Teraz wiele będzie zależało od dalszego rozwoju wydarzeń za oceanem.

giełda
komenatrze giełdowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)