Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Sesja na przeczekanie

0
Podziel się:

W czwartek złoty od rana stabilizował się czekając na mocniejsze impulsy. Jednak przed południem zaczął wzmacniać się do dolara idąc za rosnącym kursem EUR/USD.

Sesja na przeczekanie

W czwartek złoty od rana stabilizował się czekając na mocniejsze impulsy. Jednak przed południem zaczął wzmacniać się do dolara idąc za rosnącym kursem EUR/USD.

Po południu wzmacniał się już również w stosunku do euro. Po konferencji prezesa ECB, kiedy kurs EUR/USD zaczął spadać sytuacja zmieniła się również i u nas, ale tylko na chwilę. Osłabienie dolara na rynkach globalnych wzmocniło złotego do obu głównych walut. Jednak nadal pozostał on w krótkoterminowym trendzie bocznym.

Dzisiaj kurs złotego zostanie ustalony po publikacji danych z amerykańskiego rynku pracy. Oczywiście kursy walut w Polsce pójdą drogą wskazaną przez EUR/USD, ale uwaga: bardzo często pierwsze reakcje globalnego rynku są pułapką. Dopiero po kilku - kilkunastu minutach rynek ustala kierunek. Cokolwiek by się jednak nie stało to nie dostaniemy sygnału sprzedaży naszej waluty.

GPW w czwartek również, tak jak i inne giełdy europejskie, rozpoczęła sesję spadkiem indeksów, po którym już przed południem nie było nawet śladu. WIG20 rósł, a szczególnie mocny był sektor bankowy. Po 14.00 indeksy zaczęły się osuwać, ale widać było, że to nie jest nic groźnego. Delikatne wzrosty powróciły przed otwarciem sesji w USA, ale nie udało się jednak wypracować wzrostu i sesja dla WIG i WIG20 zamknęła się neutralnie. Jedynie MWIG40 dzięki fixingowi zyskał prawie 0,6 proc. potwierdzając, że pojawiły się już kapitały chętne do mocniejszego ruchu.

Trzeba też odnotować, że sesja charakteryzowała się dużym obrotem. Nie jest to pozytywny sygnał, wtedy, kiedy indeksy prawie się nie zmieniają, bo świadczy o tym, że podaż jest bardzo duża. Jednak, gdyby niedźwiedzie się pomyliły to taki obrót natychmiast wspiera i to bardzo mocno „byczą" frakcję. Dawne niedźwiedzie muszą szybko gonić odjeżdżający rynek.

Dzisiaj GPW powinna czekać na dane z USA, ale to jest tylko teoria. W takich jak dzisiejsza sytuacjach byki najczęściej prowadzą rynek szybko na północ i tam czekają na dane. Wypracowane zwyżki są swoistą amortyzacją, pozwalającą zamknąć korzystnie pozycje, gdyby było to niezbędne. Jednak najbardziej prawdopodobne jest, że niezbędne nie będzie. Dlatego bardzo bym się zdziwił, gdyby indeksy dzisiaj nie wzrosły. Mam wrażenie, ze jedynie naprawdę fatalne amerykańskie dane makro lub niemiłe niespodzianki ze spółek mogą dzisiaj bykom zaszkodzić.

Dane z rynku pracy w centrum uwagi

Czwartek rynki europejskie rozpoczęły od półprocentowych spadków, ale już po 2 godzinach sesji nie było po nich ani śladu. Czekano na dane z USA i decyzje banków centralnych. Kurs EUR/USD rósł próbując odrabiać straty z poprzedniego dnia. Niczego nie zmieniały komunikaty Bank Anglii i ECB - nie zmieniły one poziomu stóp procentowych.

Konferencja Jean-Claude Trichet, prezesa ECB zmieniła jednak sytuację przez to, że ... nie powiedział nic nowego. Gracze odebrali to jako nastawienie „gołębie", a to doprowadziło do spadku kursu EUR/USD i wzrostu indeksów. Jednak nie udało się ich utrzymać - zakończenie sesji było neutralne.

W USA gracze na rynkach akcji też, podobnie jak w Europie, czekali na piątkowe dane z rynku pracy i niezbyt chętnie zajmowali pozycje. Zresztą opublikowane w czwartek dane makro nie były istotnym impulsem ani dla byków ani dla niedźwiedzi. Tygodniowe dane z amerykańskiego rynku pracy w USA były gorsze od oczekiwań, ale nie widziałem nawet drgnięcia kontraktów czy kursów walut po ich publikacji.

Raport o sierpniowych zamówieniach fabrycznych też był gorszy od oczekiwań. W sierpniu zamówienia spadły o 3,3 proc., a bez środków transportu o 1,7 proc. Jeśli pamięta się, że w lipcu zamówienia wzrosły praktycznie z taką samą dynamiką to można powiedzieć, że w ciągu 2 miesięcy nie zmieniły się. Nie były to dane dobre, ale również nie takie, które sygnalizowałyby nadejście recesji.

Raporty te wystarczyły jednak do podniesienia kursu EUR/USD (rynek chyba doszedł do wniosku, że korekta się skończyła). Słabnący dolar był wystarczającym impulsem dla rynku ropy i złota. Ceny wzrosły bardzo wyraźnie. Spadła cena miedzi, ale nieznacznie i wyraźnie korekcyjnie. Pretekstem (bo nie prawdziwym powodem) był spadek zamówień w amerykańskim przemyśle.

Najmniej można powiedzieć o rynku akcji. Tam tylko przez pierwszą godzinę indeksy szybko przechodziły z plusa na minus. Potem rynek uspokoił się i czekał w całkowitym marazmie na rozgrywkę w końcówce sesji. Rosnąca cena ropy teoretycznie pomagała sektorowi paliwowemu, ale na przykład akcje Exxon taniały. Drożały jednak akcje w sektorze farmaceutycznym i finansowym. Temu ostatniemu pomógł Bear Stearns twierdząc, że pieniądze wracają na rynek finansowy. Pod koniec tej bardzo nudnej sesji byki bez problemów podciągnęły indeksy, dzięki czemu sesja zakończyła się niewielką zwyżką. Czekamy teraz na dane makro. Rynek jest nadal w „byczym" nastroju.

Dzisiaj w centrum uwagi będzie raport z amerykańskiego rynku pracy. Wydaje się, że może być on istotny dla rynku walutowego, ale jeśli chodzi o akcje to wielkiego wpływu nie zobaczymy. Jeśli dane będą lepsze od oczekiwań to gracze powiedzą, że nie gospodarce grozi recesja, a jeśli gorsze to będą zachwyceni, że Fed znowu obniży stopy.

Ostatnio zaniedbałem omówienie sytuacji, w której dane będą dramatycznie złe, bo tego nie oczekiwałem. Tym razem też nie oczekuję spadku zatrudnienia, ale gdyby jednak nastąpił to zachowanie rynku akcji byłoby wielką niewiadomą. Nie wiemy bowiem, co przeważyłoby - obawa przed recesją, czy nadzieje na to, że duże obniżki stóp jej zapobiegną. W każdym razie dobre dane powinny wzmocnić dolara, a bardzo słabe go osłabić.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)