Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Technika ważniejsza niż fundamenty

0
Podziel się:

Reagując na spadki indeksów w USA inwestorzy europejscy rozpoczęli piątek od sprzedaży akcji. Indeksy jednak na początku sesji spadały o mniej niż jeden procent.

Technika ważniejsza niż fundamenty

Reagując na spadki indeksów w USA inwestorzy europejscy rozpoczęli piątek od sprzedaży akcji. Indeksy jednak na początku sesji spadały o mniej niż jeden procent.

Gwałtownie spadał też kurs EUR/USD. Był to wynik wypowiedzi Mervyna Kinga, szefa Banku Anglii. Znany jest z tego, że niechętnie wypowiada się na temat kursów walutowych, ale tym razem dołączył do Jean-Claude Trichet, szefa ECB, i Henry Paulsona ostrzegając Chiny, że doprowadzają do ,,dużych napięć na rynku walutowym". Ta sprawa miała być dyskutowana podczas weekendu na szczycie Grupy 20.

Chodzi o zmuszenie Chin do szybszego wzmacniania juana. Niczego nie zmieniła publikacja lepszego od prognoz bilansu handlu zagranicznego strefy euro. Po południu indeksy ruszyły na północ, bo gracze oczekiwali odbicia na giełdach amerykańskich. Koniec sesji przypadł jednak w niewłaściwym momencie, bo indeksu w USA jeszcze spadały, więc i w Europie umiarkowanie spadły.

Przebieg piątkowej sesji w USA w najmniejszym stopniu nie zależał od danych makroekonomicznych i informacji rynkowych. Wpływ na indeksy miały tylko technika, ustawianie się graczy przed weekendem i dzień wygasania wielu opcji. O samym przebiegu sesji napiszę niżej, ale teraz spójrzmy na to, co docierało na rynek.

Dane o przepływach kapitałów do USA jak zwykle nie miały wpływu na zachowanie rynków, ale odnotować trzeba, że napłynęło netto tylko 23 mld USD, a oczekiwano, że bilans wyniesie plus 70 miliardów. Dynamika produkcji i wykorzystaniu potencjału produkcyjnego też są danymi, które bardzo rzadko wpływaj ą na zachowanie rynków, ale tym razem bykom zdecydowanie pomóc nie mogły.

Produkcja spadła o 0,5 proc. (oczekiwano wzrostu o 1 proc.), a w wykorzystaniu potencjału zmalało do 81,7 proc.(oczekiwany był spadek z 82,1 do 82 proc.). Tak słabe dane musiały osłabić dolara, a wzrost kursu EUR/USD podniósł ceny ropy i miedzi. Tylko złoto praktycznie nie zmieniło ceny tak, jakby rynek w trwałe osłabienie dolara nie wierzył.

Spójrzmy teraz na pozostałe informacje. Po pierwsze analitycy Goldman Sachs przedstawili prognozę zgodnie z którą wpływ kryzysu na rynku kredytowym zmniejszy ilość udzielanych kredytów o około 2 biliony dolarów. Nawet dla gospodarki, której PKB sięga 14 bilionów dolarów nie jest to mało. Nawet sporo o tym mówiono, ale gracze tę prognozę woleli zlekceważyć. Bardzo niekorzystne dla szerokiego rynku było to, że po czwartkowej sesji spółki, których zyski zależą od chęci konsumentów do wydawania pieniędzy obniżyły prognozy (Starbucks i Kohl's).

Prognozy obniżył też FedEx informując, że szkodzi mu wysoka cena paliw. Fannie Mae (finansowanie kredytów hipotecznych) usiłowała uspokoić rynek zapewniając, że zmniejszy straty, ale gracze firmie nie uwierzyli i kurs spadał. Pozytywne było to, że rósł kurs akcji Hewlett-Packard po podniesieniu rekomendacji dla tej spółki przez Morgan Stanley. Drożały też akcje Chevron i ConocoPhillips po podniesieniu rekomendacji przez Deutsche Bank. Kursowi Cisco pomagała informacja o skupie akcji wartości 10 mld USD.

Jak widać to, co docierało na rynek można jedynie przy bardzo dobrej woli nazwać ,,neutralnym", a tak naprawdę były to złe informacje, bo te realne nie zachęcały do kupna akcji, a te dobre wynikały z rekomendacji banków inwestycyjnych. Nic dziwnego, że po początkowym wzroście indeksy zaczęły bardzo szybko spadać. Jednak po zbliżeniu się do minimów z początku tygodnia popyt musiał się pojawić, a to indeksy podniosło.

Był to prosty odruch techniczny, ale po wzroście, około dwóch godzin przed końcem sesji, niedźwiedzie znowu sprowadziły indeksy w okolice czwartkowego zamknięcia i tam indeksy stały przez 1,5 godziny. Byki uderzyły w ostatnich 30 minutach sesji i nie dały już szansy na ripostę. Indeksy wzrosły, ale nie traktowałbym tego wzrostu zbyt poważnie.

W czasie weekendu obradowali ministrowie finansów grupy G-20. W komunikacie nie znajdziemy wielu rewelacji. Ministrowie zaapelowali do krajów azjatyckich o wzmocnieniem ich waluty, ale powstrzymali się przed napiętnowaniem Chin.

Chiński minister stwierdził, że obecna polityka rządu jest ,,wystarczająca". Nie będzie to miało żadnego wpływu na zachowanie rynków w USA i Europie, ale jen się wzmocniła, a to się Azjatom nie spodobało i indeksy rano osuwały się. Powodem pogorszenia nastrojów mogła być też decyzja chińskiej Bankowej Komisji Regulacyjnej, która zaleciła bankom ograniczenie działalności kredytowej do końca tego roku.

Rozpoczyna się tydzień z Dniem Dziękczynienia (w czwartek). Nadchodzący tydzień uważany jest za oficjalny start sezonu świątecznego. Najczęściej rozpoczyna się też wtedy tzw. ,,rajd św. Mikołaja". Co prawda sieci sprzedaży detalicznej nie podają optymistycznych informacji, ale giełdowi gracze powinni być w byczych nastrojach. Potrzebne będą naprawdę bardzo złe informacje, żeby indeksy zatrzymać w drodze na północ.

Dzisiaj największy wpływ na rynek będą miały raporty kwartalne publikowane przez Hewlett Packard i Lowes. Warto spojrzeć na publikowany przez NAHB indeks rynku nieruchomości, ale reakcję zobaczymy jedynie wtedy, gdyby był on lepszy od prognoz. Do kryzysu na rynku nieruchomości gracze już się przyzwyczaili.

Zachęta do krótkoterminowego kupna akcji

W piątek złoty rozpoczął dzień od niewielkiego jedynie osłabienia do głównych walut. Nie widać było znaczącej reakcji na spadek kursu EUR/USD. Najwyraźniej gracze czekali na nasze dane makroekonomiczne. W drugiej połowie dnia wzrost kursu EUR/USD zaczął złotego wzmacniać. Po publikacji danych nic istotnego się na rynku nie wydarzyło, ale nie mogły one złotemu zaszkodzić. Przeciętne wynagrodzenie wzrosło aż o 11 procent (oczekiwano wzrostu o 9,7 proc.), zwiększając do granic pewności prawdopodobieństwo listopadowej podwyżki stóp. Mocniej niż oczekiwano wzrosło też zatrudnienie (5 proc.).

Publikacja danych pokryła się z szybkim wzrostem kursu EUR/USD, co dodatkowo naszą walutę umocniło, ale druga część dnia nie była już dla złotego tak łaskawa. Kosmetycznie wzmocnił się w stosunku do dolara i wyraźnie stracił w stosunku do euro. W dalszym ciągu uważam, że szykuje się jakaś dłuższa korekta. Dzisiaj kierunek kursów powinien zostać ustalony dopiero wieczorem po publikacji w USA danych z rynku nieruchomości.

GPW rozpoczęła piątkowa sesję od spadku indeksów. Kolejny raz WIG20 spadał bardzo umiarkowanie, a po 30 minutach wrócił nawet do poziomu czwartkowego zamknięcia. Małe średnie spółki traciły bardzo gwałtownie. MWIG40 już po kilkunastu minutach spadał o dwa procent. Przed południem skala wzrostów się zwiększyła, a WIG20 poszedł za innymi rynkami europejskimi tracąc tak jak i one jeden procent.

Taka sytuacja trwała do południa, kiedy to indeksy w Eurolandzie zaczęły szybko odrabiać straty, WIG20 natychmiast wrócił do poziomu czwartkowego zamknięcia, a potem przeszedł na północną stronę potwierdzając tym względną siłę rynku dużych spółek. Liderami były akcje spółek paliwowych, potem dołączyły banki, ale rynkiem miotały przede wszystkim zlecenia koszykowe i już duży wzrost WIG20 był zapewniony.

Takie zachowanie rynku dużych spółek podnosiło również kursy akcji z indeksu MWIG40 i to on zakończył sesję jednoprocentowym wzrostem. WIG i WIG20 symbolicznie spadły. Teoretycznie takie zwroty indeksów są często traktowane jako krótkoterminowe sygnały kupna, ale na razie zwrot indeksów był niczym innym jak prostą reakcją techniczną wyprzedanego rynku.

Tego typu ,,ząbki" mogą się skończyć całkiem nieoczekiwanie, ale trudno podejrzewać, żeby oczekiwanie na rozpoczęcie ,,rajdu św. Mikołaja" połączone z wyprzedaniem rynku i u nas nie doprowadziło do kilkudniowego wzrostu indeksów. Na taki się w każdym razie dzisiaj szykuje.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)