Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tydzień na giełdach: Rozczarowanie planem pomocowym

0
Podziel się:

Miniony tydzień nie należał do łatwych na rynku akcji. Dniem przełomowym był wtorek, kiedy to sekretarz skarbu Timothy Geithner przedstawił plan pomocowy dla sektora bankowego.

Polska

Miniony tydzień nie należał do łatwych na rynku akcji. Pierwsze dwa dni wzrostów zostały zniwelowane podczas środowej i czwartkowej sesji. Nadal jesteśmy poniżej 24550 pkt na szerokim indeksie. Obroty także nie były zachwycające. W piątek warszawskie indeksy cechowała zmienność, a niskie obroty utrudniały wyznaczenie wyraźnego kierunku na nerwowym rynku. To, w którą stronę podążą notowania zależeć będzie od przyszłotygodniowych wyników spółek za czwarty kwartał.

W ostatnich dniach było podanych kilka informacji. Przede wszystkim Ministerstwo Finansów nie przyznaje się do prowadzonych rozmów z Międzynarodowym Funduszem Walutowym na temat pożyczki dla Polski celem wsparcia naszej gospodarki. Wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska poinformowała, że nie potrzebujemy przy obecnej sytuacji, uzyskania jakiegokolwiek wsparcia, ponieważ nie mamy problemów, jeśli chodzi o stabilność finansową kraju, w przeciwieństwie do Ukrainy czy Węgier. Podkreśliła również, że powyższy ruch byłby wykorzystany do wzmocnienia rezerw Banku Centralnego, ale na pewno nie na sfinansowanie deficytu budżetowego.

Natomiast ustawa budżetowa na 2009 rok zakłada deficyt na kwotę 18,2 mld zł i rząd jest zdeterminowany do utrzymania go na niezmienionym poziomie. Zwiększenie deficytu groziłoby nam dalszym osłabieniem złotego oraz wzrostem kosztów obsługi długu do poziomu, z którym muszą się uporać Węgry, gdzie za obligacje dwuletnie rząd musi płacić odsetki powyżej 11%. Można jednak wspomnieć, że ze wstępnych szacunków resortu finansów po styczniu 2009 w budżecie państwa znalazła się nadwyżka w wysokości 2,8-3 mld zł.

Ministerstwo Pracy szacuje, że w styczniu tego roku stopa bezrobocia może wzrosnąć do 10,5% z 9,5% w grudniu. Może to być spowodowane różnymi czynnikami takimi jak sezonowość (zakończenie umów na czas określony w budownictwie, transporcie czy handlu). Warto jednak zauważyć, że w samym styczniu liczba ofert pracy wynosiła prawie 67 tys. ogłoszeń.

Pod znakiem zapytania jest także przyjęcie euro. Choć Minister Finansów Jacek Rostowski twierdzi, że nie widzi przyczyn przesunięcia wejścia do ERM2 zgodnie z planem, który teraz może nawet uspokoić nasz rynek walutowy, to jest także przygotowany na przesunięcie terminu przyjęcia euro jeżeli będzie wymagała tego sytuacja.

CZYTAJ TAKŻE:

Japonia, Chiny, Indie

Mamy kolejny tydzień notowań na giełdzie tokijskiej za sobą, który nie wniósł nic nowego do sytuacji, którą obserwujemy od listopada 2008. Indeks Nikkei225 konsekwentnie porusza się w kanale wahań 7000 - 10000pkt. Mijający tydzień podobnie jak początek roku był pod wpływem siły niedźwiedzia, obniżając główny indeks o 3.69% i zamykając notowania poziomem 7779pkt. Niewątpliwie negatywny wydźwięk miała poniedziałkowa i czwartkowa sesja, kiedy to indeks w sumie stracił 4.36%. Największa instytucja świadcząca usługi maklerskie w Japonii Nomura Holdings podała do wiadomości, iż zamierza po raz pierwszy od 20 lat wyemitować akcje zwykłe podnosząc kapitał podstawowy o 3,3 miliarda dolarów. Akcje Nomura spadły o ponad 14%. Drugim negatywnym akcentem było rozczarowanie wokół planu pomocowego dla amerykańskich banków oraz cięcia zatrudnienia w Pioneer Corporation, które mają sięgnąć 10 tys. pracowników, a w Nissanie nawet 20 tys. Niestety w otoczeniu korporacyjnym
sytuacja nie ulega poprawie. W grudnia trzeci miesiąc z rzędu wielkość zamówień w przemyśle maszynowym była ujemna i wyniosła 8 miliardów dolarów.

Z kolei w Chinach mamy zgoła odmienne nastroje niż w pozostałej części regionu. Po bardzo udanym zeszłym tygodniu, obecny inwestorzy mogą również zaliczyć do udanych. Indeks SCI zyskał 6,29%. Od początku listopada mamy powolny powrót sentymentu do ryzykownych papierów wartościowych, który zwiększył swoją dynamikę wraz z rozpoczęciem nowego roku. Globalne spowolnienie gospodarcze odbija się niższymi odczytami inflacyjnymi w Chinach zarówno w sferze dóbr konsumpcyjnych, jak i produkcyjnych. Wskaźnik PPI rok do roku spadł o 3,3%. Rosnące wyceny największych blue chipów jak choćby PetroChina mozolnie kierują indeks na północ, który od listopada wzrósł już o 30%. Mimo pozytywnego klimatu inwestycyjnego ciemne chmury wiszą nad sektorem bankowym, którego zyski mogą zmniejszyć się w efekcie spekulacji na temat dalszych cięć stóp procentowych przez władze monetarne. Publikacje o styczniowej wymianie handlowej trzeci kolejny miesiąc wykazują niższe wartości zarówno w eksporcie, jaki i imporcie. Niższe odczyty eksportu
w ostatnim czasie są bilansowane stabilnością yuana do dolara, którego wartość od pół roku oscyluje wokół 6,83. Należy mieć na uwadze, iż mimo byczych nastrojów w krótkim okresie istnieje ryzyko realizacji zysków na rynku akcyjnym.

Natomiast w Bombaju od trzech miesięcy mamy konsolidację. Indeks BSE30 konsekwentnie próbuje sforsować psychologiczny poziom 10000pkt. Mijający tydzień ewidentnie przybliżył rynek akcji do tego celu. Blue chipy zyskały 3.59% zamykając notowania na poziomie 9634pkt. Wsparciem dla inwestorów okazały się zapowiedzi wprowadzenia kolejnych pakietów stymulacyjnych gospodarkę indyjską oraz obniżenia kosztu pieniądza w celu pobudzenia sfery konsumpcji. Wśród sektorów docenionych ostatnio przez inwestorów znalazła się branża nieruchomości, bankowa, motoryzacyjna oraz dóbr kapitałowych. Fundusze zagraniczne, pobudzone mniejszą awersją do ryzyka oraz rozluźnieniem rządowej polityki w obszarze bezpośrednich inwestycji zagranicznych, skupiły się głównie na spółkach silnych fundamentalnie. Spadająca inflacja (obecnie 4.39%) oraz zapowiedź rządu publikacji tymczasowego budżetu, podsyciły przed weekendem dodatkowy popyt na giełdzie. Jak nieoficjalnie się podaje, głównym elementem raportu prezentowanego w przyszłym tygodniu
będzie przede wszystkim plan ratunkowy dla gospodarki i cięcia obciążeń podatkowych. Na ocenę rządowego projektu i zawartych w nim szczegółów, które w dużej mierze zdecydują o kierunku wyceny walorów musimy poczekać do 16 lutego.

Stany Zjednoczone

Ubiegły tydzień był niezwykle ważny dla giełdy amerykańskiej. Dniem przełomowym był wtorek, kiedy to sekretarz skarbu Timothy Geithner przedstawił plan pomocowy dla sektora bankowego. Oczekiwania były niezmiernie rozbudzone, a prezentacja planu została nawet odłożona o jeden dzień. Samej konferencji jednak do udanych zaliczyć nie można, gdyż wywołała dużą podaż na rynku. Przedstawiony plan ma skupiać się na wykupie toksycznych aktywów, dalszym wsparciu kapitałowym dla banków oraz pobudzenia akcji kredytowej. Zarzucano brak szczegółów i tak naprawdę więcej znaków zapytania niż odpowiedzi na nurtujące pytania. Inny aspekt, który miał niemały wpływ na zachowanie rynku to już tradycyjne ,,kupowanie plotek i sprzedawania faktów".

Wszystkie dotychczasowe plany administracji kończyły się przeceną, więc wtorkowa reakcja nie była nadzwyczajną, ale późniejsze zachowanie rynku ukazało jednak wciąż obowiązującą słabość rynku. Wzrosty są bardzo niechętne, za to spadki przychodzą Wall Street bardzo łatwo. Na stronę popytową nie wpływają nawet nie najgorsze dane makroekonomiczne. Mowa tutaj szczególnie o zaskakująco dobrej sprzedaży detalicznej w styczniu, która wzrosła o 1 proc. w porównaniu do grudnia. Analitycy oczekiwali siódmego z kolei spadku, a sam odczyt okazał się największy od ponad roku. W obliczu takiej słabości byków, niedźwiedzie mogą zechcieć pchnąć indeksy w przepaść, nad która stoimy już od dawna. Już przyszły tydzień może przynieść tak wyczekiwane rozstrzygniecie.

Europa Zachodnia

Pod znakiem hamujących gospodarek Starego Kontynentu oraz nienajlepszych wieści z europejskich koncernów upłynął drugi tydzień lutego na rynkach Eurolandu. Główne zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu tygodniowym zgodnie wylądowały na minusach.
Tylko początek tygodnia zapowiadał się obiecująco, głównie z dzięki lepszym od oczekiwań wynikom brytyjskiego banku Barclays za 2008 rok. Później było już gorzej, z piątkowymi danymi makro włącznie. Spadek PKB w IV kwartale 2008 r. na poziomie 1,5 proc. (w ujęciu rocznym spadek o 1,2 proc.) to najgorszy wynik od powstania strefy euro w 1999 r. Nawet w USA będącym zalążkiem obecnego kryzysu spadek PKB w analogicznym okresie wyniósł tylko 1 proc. Co więcej, jeśliby sięgnąć 3 dekady wstecz i dostosować dane historyczne do obecnej eurostrefy, największy jak dotąd spadek PKB w Eurolandzie miałby miejsce w 1974 r. (-1,2 proc.).

Przyjrzyjmy się bliżej analogicznym danym makro z głównych europejskich gospodarek. Zarówno spadek PKB w IV kwartale we Francji (-1,2 proc. w ujęciu kwartalnym) jak i w Niemczech (-2,1 proc.) negatywnie zaskoczyły analityków, w pierwszym przypadku był to najgorszy wynik od 34 lat, w przypadku naszych zachodnich sąsiadów takiego spadku nie zanotowano przez 19 lat, czyli w całej historii zjednoczonych Niemiec. Do tego dodajmy kwartalny spadek PKB na poziomie 1,8 proc. we Włoszech oraz 1 proc. w Hiszpanii, i obraz silnego spowolnienia gospodarczego całej strefy euro rysuje się już w wyraźnych barwach, niestety z przewagą wszelkich odcieni szarości.

Oprócz wspomnianego wyżej Barclays, pozostałe wieści z europejskich koncernów nie były już tak różowe. Wymienić w tym miejscu można chociażby stratę za 2008 r. ponad 300 mln euro francuskiego Peugeota (z prognozą straty także w tym roku), czy też rekordowy nieoczekiwany ujemny wynik netto szwajcarskiego Credit Suisse na poziomie ponad 8 mld franków za cały 2008 rok, w tym 6 mld ,,wypracowane" tylko w IV kwartale ub.r. Kończąc bardziej pozytywnym akcentem, fakt nie przebijania przez główne indeksy istotnych dołków z ostatnich miesięcy, każe mieć nadzieję, iż większość negatywnych informacji zarówno z zachodnioeuropejskich gospodarek jak i spółek, zawarta jest już w cenach walorów na rynkach Starego Kontynentu.

Europejskie Rynki Wschodzące

W mijającym tygodniu wydarzeniem na europejskich rynkach wschodzących była gwałtowna reaktywacja rynku rosyjskiego. Indeks giełdy moskiewskiej RTS zyskał w ujęciu tygodniowym ponad 20%. Run na akcje wystąpił pomimo prośby Związku Banków Rosyjskich do rządu o pomoc w renegocjacji terminów spłaty zadłużenia wobec europejskich instytucji finansowych, opiewającego na 400 miliardów dolarów z czego 135 miliardów długu ma zapadalność w 2010 r. Informacja ta wpłynęła negatywnie na notowania europejskich banków oraz Euro, a pozostała bez wpływu na notowania walorów rosyjskich. Widocznie inwestorzy wyszli z założenia, że niech martwią się Ci, którzy pożyczali. Wzrosty w Moskwie stały również w opozycji do rynku surowcowego, który nadal dyskontuje słabsze dane makro płynące z całego świata. Obecne zachowanie rynku, który zaczął ignorować dane z rynku surowcowego oraz finansowego może spowodować głębsze odreagowanie trendu spadkowego na giełdzie w
Moskwie, która w ciągu ostatnich 8 miesięcy straciła 75% swojej kapitalizacji. Jednakże trzeba pamiętać, że obecne odreagowanie wynika z wcześniejszej skali spadków oraz ograniczonej podaży akcji. Wzrosty na rynku powodują, że zbliżamy się do cen, które może zaakceptować obecnie odcięta strona podażowa.

Dane makro z regionu nie rozpieszczają, wpisując się w tendencję panującą na całym świecie. Pozytywem jest coraz większe zniechęcenie inwestorów i coraz bardziej pesymistyczne prognozy analityków. Powyższe czynniki pozwalają mieć nadzieje na wyraźne odreagowanie, giełda rosyjska dała przykład jak dynamiczne mogą być wzrosty na wyprzedanym rynku.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)