To, co działo się na rynkach amerykańskich w piątek mogło naprawdę bardzo niepokoić. Indeksy tylko na początku sesji trzymały się blisko poziomu czwartkowego zamknięcia, ale bardzo szybko zaczęły spadać i traciły po około trzy procent. Nic dziwnego, że to doprowadziło do paniki w Europie.
Problem w tym, że nie było widać żadnych powodów dla takiej przeceny. Politycy robili wszystko, żeby uspokoić rynki, Parlamenty przyjmowały program pomocy dla Grecji. Uczestnicy telekonferencji grupy G7 i prezydent Obama powiedzieli, że będą monitorować sytuację (w domyśle: w razie czego działać). W Atenach było spokojnie. Dane makro były bardzo dobre. Co prawda stopa bezrobocia wzrosła z 9,7 do 9,9 proc., ale ilość nowych miejsc pracy (290 tys.) była zdecydowanie większa od oczekiwanych 200 tys. Poza tym dane z poprzedniego miesiąca zweryfikowano w górę (ze 162 tys. na 230 tys.). Pamiętać jednak trzeba o tym, że 66 tysięcy to byli pracownicy tymczasowi zatrudnieni przy spisie powszechnym.
Mówiono ciągle o wpływie czwartkowej, dziwnej przeceny (kilka minut i spadek o 9 procent). Sprawę badają wszyscy. Nawet prezydent Barack Obama obiecał gruntowne zbadanie sprawy. Zajął się też nią Kongres. Bada ją SEC i CFTC. Oczywiście bajeczki, które upowszechniały nasze media o maklerze, który się pomylił są fikcją. Gdyby taki przypadek był możliwy (z takimi efektami) to strach byłoby kupić jedną akcję. Nie wykluczam, że gracze rzeczywiście bardzo się tego przestraszyli. Indeksy mocno spadły, ale dzisiaj to już jest zamierzchła historia.
W czasie weekendu bardzo dużo się wydarzyło. Już w nocy z piątku na sobotę zebrali się przywódcy państw UE i postanowili, że będą za wszelką cenę bronili stabilności strefy euro. W tym celu miał zostać powołany specjalny fundusz zasilany przez państwa UE. To był tylko zarys, który miał zostać obleczony w ciało przez EcoFin, czyli szczyt ministrów finansów. Rozpoczął się on w niedzielę o godzinie 15.00. Dyskusje trwały bardzo długo, ale ich wynik jest imponujący.
Pakiet pomocowy dla krajów, które wpadną w kłopoty jest czymś, co można nazwać bombą atomową: 750 mld euro robi wrażenie. 440 mld mają dać kraje strefy euro w postaci kredytów i gwarancji, 60 mld euro zostanie wyasygnowane z budżetu unijnego (prawie tyle ile Polska dostanie w latach 2007 – 2013), a 250 mld będzie pochodziło z MFW. Poza tym ECB zadeklarował, że w niektórych _ ostrych _ przypadkach będzie na _ niektórych _ rynkach kupował dług państwowy i prywatny. Imponujący pakiet, chociaż mechanizm jego użycia i to, czy państwowe legislatury się z nim zgodzą może budzić wątpliwości. Pakiet jest tak olbrzymi, że trochę zaczyna wyglądać jak oferowane przez Zagłobę Inflanty.
Najważniejsze jest teraz pytanie: jaka będzie reakcje rynków? Było pewne, że jeśli przyjęte decyzje szczytu uznane by zostały za niewystarczające to panika byłaby obłędna. Można jednak odetchnąć z ulgą, bo pierwsza reakcja jest bardzo pozytywna: bardzo duże wzrosty kontraktów na amerykańskie indeksy, kursu EUR/USD i cen surowców. Niestety może się też stać tak, że (szczególnie przy dużym wyprzedaniu technicznym rynku) będziemy mieć w poniedziałek odbicie (bardzo dynamiczne), a zwątpienie może się pojawić we wtorek lub środę.
GPW rozpoczęła piątkową sesję blisko 60. punktowym spadkiem WIG20, ale prawie natychmiast zaczęto redukować straty. Jeszcze gorzej zachowywały się kontrakty traciły nawet 3,8 proc.). WIG20 bardzo szybko wszedł na poziom około 1,5 procent niższy od czwartkowego zamknięcia i tam czekano na dane z USA. Już przed nimi indeksy ruszyły jednak na północ. Dane nie pomogły. Być może udałoby się zakończyć dzień bardzo umiarkowanymi spadkami indeksów, ale słabe rozpoczęcie sesji w USA doprowadziło w samej końcówce sesji (z fixingiem włącznie) do pogłębienia spadków. WIG20 stracił 2,5 proc. Dzisiaj sytuacja zmieni się diametralnie, ale pozostaje pytanie: na jak długo?