Sektorowi finansowemu w USA powinęła się dziś noga - bank Wachovia opublikował straty większe niż przewidywano.
Wachovia w II kw. stracił 8,9 mld dolarów, dużo więcej niż przewidywali analitycy. Tak wielka strata była spowodowana przede wszystkim odpisami w wysokości 6,1 mld dolarów. Wyłączając jednak ten fakt oraz koszty restrukturyzacji (128 mln dol.) strata netto i tak była większa od szacunków i wyniosła 1,27 dol. na akcję wobec spodziewanych 78 centów.
Spółka gwałtownie obniżyła wypłatę dywidendy oraz zwiększyła liczbę planowanych zwolnień.
Nawet sam prezes banku przyznał, że rezultaty są słabe, biorąc pod uwagę nawet złą sytuację na rynku. Akcje traciły na wartości i znalazły się najniżej od połowy 1991 roku.
Wróćmy jeszcze na chwilę do wczorajszych danych, które opublikowano po zamknięciu sesji w USA. Słabe okazały się wyniki Amercian Express - wydawcy kart kredytowych. Spółka zanotowała 38 proc. spadek zysku netto i równocześnie zapowiedziała, że nie uda jej się prawdopodobnie osiągnąć planowanego rocznego zysku na poziomie 4-6 centów na akcję. Dodajmy, że w II kw. zysk wyniósł 58 centów na akcję.
Dobry raport kwartalny zaprezentował natomiast Apple. Spółka wypracowała 31 proc. wzrost zysku netto oraz 38 proc. wzrost sprzedaży. Wszystko to powyżej oczekiwań rynku. Cóż z tego skoro akcje dziś spadały - inwestorzy przestraszyli się zapowiedzi, że następny kwartał nie będzie już tak dobry. Spółka jest wrażliwa na takie wiadomości, gdyż w ostatnich kilku latach stała się wehikułem do zarabiania na fali popularności marki Apple - w styczniu 2004 r. akcje kosztowały 10 dolarów, dziś 150 dol., a nie tak dawno było to 200 dolarów. Akcje traciły na wartości ponad 8 procent.
Lepsze od przewidywań wyniki podał producent chemii - DuPont. Spółce pomógł rosnący popyt na kukurydzę i soję oraz modyfikowaną żywność.
Przed nami dziś jeszcze wyniki Yahoo!, które podane będą po sesji. Jak widać, wobec braku szczególnych danych makro, handle kręci się wokół wyników. Bank Wachovia zepsuł dobry klimat, który zaczął się tworzyć wokół sektora finansowego.
Jest jednak jedna rzecz, która może pomóc dziś bykom: ropa naftowa. Jej ceny po godz. 16 oscylowały wokół 127 dolarów za baryłkę, po spadku o ponad 3 procent. Analitycy Citi są bowiem zdania, że sztorm Dolly nie ominie instalacje w Zatoce Meksykańskiej. Jak widać rynek ropy zmienia się z byczego na niedźwiedzi i reaguje na tego typu informacje, co niedawno było nie do pomyślenia.