Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wall Street w górę mimo słabych danych

0
Podziel się:
Wall Street w górę mimo słabych danych

Po kolejnej zmiennej sesji indeksy na Wall Street odnotowały drugi dzień wzrostów.

Po publikacji słabych danych z rynku pracy giełda otworzyła się na 2-procentowych minusach. Jednak potem zaczęła piąć się w górę za sprawą spółek handlowych, banków oraz ... deweloperów. Po zejściu pod kreskę w dalszej części sesji i ponownym odbiciu ostatecznie S&P500 zakończył sesję wzrostem o 2.58%, Dow Jones o 2.05%, a Nasdaq o 2.94%.

Deweloperzy zyskali po informacji, że liczba wniosków o kredyt hipoteczny wzrosła w ubiegłym tygodniu o 112%. Dla detalistów istotny był raport, z którego wynikało, że sprzedaż detaliczna poprzez internet istotnie wzrosła. Spowodowało to ostre wzrosty na przykład Amazon.com, który zakończył sesję 9.8% wyżej niż wczoraj.

Nie brakowało dziś danych makro. Dwa dni temu opublikowano wskaźnik ISM dla przemysłu, który był najgorszy od 26 lat. Dziś mieliśmy publikację ISM dla sektora usług. Wskaźnik ten ze względu, że obliczany jest dopiero od 1997 roku nie ma takiej wartości prognostycznej jak wskaźnik dla przemysłu, ale jego odczyt na poziomie 37.3 mówi sam za siebie, gdy prognozy były 43. Jest on o tyle istotny, że obejmuje branże, które tworzą ponad 80% amerykańskiego PKB. Do niedawna ze wskaźnika wynikało, że sektor usług opiera się recesji. Indeks przekraczał nieznacznie 50% we wrześniu i sierpniu. Poziomy ponad 50 oznaczają, że sektor jest w fazie ekspansji.

Jednak w październiku spadł do 44, a teraz dalej się pogarsza. Widać więc doskonale, że w październiku rozpoczęła się najgorsza faza kryzysu, co potwierdzają kolejne wskaźniki oraz Fed, który opublikował dziś Beżową Księgę. Stwierdza w niej, że od połowy października zaobserwowano pogorszenie aktywności gospodarczej we wszystkich 12 regionach Ameryki, głównie ze względu na problemy z otrzymaniem kredytu. Warto spojrzeć na składowe indeksu ISM. Indeks cen spadł aż o prawie 17% do 36.6 i jest to kolejny wskaźnik, który potwierdza zagrożenia deflacyjne. Indeks zatrudnienia spadł o ponad 10% do 31.3, co sugeruje przyspieszenie zwolnień. Redukcja etatów w Stanach przybiera na sile. Pogłębia to oczywiście recesję konsumentów, ale też nie ma się co łudzić: nawet jeśli gospodarka zacznie przyspieszać, bezrobocie nadal może rosnąć, gdyż jest to w większym stopniu wskaźnik opóźniony niż zbieżny.

Dziś opublikowano dwa raporty na temat rynku pracy. Raport Challengera, pokazujący liczbę zwolnionych pracowników w sektorze przedsiębiorstw, pokazał liczbę zwolnionych na poziomie prawie 182 tys. (poprzednio 112 tys.). Kolejny raport ADP pokazujący liczbę zwolnionych w sektorze prywatnym, podał liczbę 250 tys. osób za listopad, przy 179 tys. zwolnionych w październiku. Prognoza wynosiła 205 tys. Gros z tych osób to zwolnieni pracownicy Citigroup i General Motors. O zwolnieniach firmy te informowały w poprzednim miesiącu. W poniedziałek pod naszym komentarzem ktoś trafnie przedstawił nieformalną definicję recesji: ,,Spowolnienie jest wtedy, gdy Twój sąsiad straci pracę, a recesja jest wtedy, gdy stracisz ją Ty". Nic dodać, nic ująć. Nastroje konsumentów są więc fatalne.

Kolejny raz przemawiał dziś Barack Obama. Ponownie podkreślał swoją niezachwianą wiarę w siłę i konkurencyjność amerykańskiej gospodarki, próbując wpłynąć na morale obywateli. Mówił też o tym, iż nowe plany koncernów samochodowych z Detroit są już dużo konkretniejsze niż poprzednie, lecz nie wyraził jeszcze poparcia dla udzielenia im pożyczki. Wstrzymuje się do przedstawienia tych planów w Kongresie.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)