Stało, a właściwie stanie się to, czego komentujący jak i inwestorzy obawiali się przed świąteczną przerwą - GPW czekają spadki i walka o utrzymanie dotychczasowego trendu.
Zanim jednak wybiegniemy w tę niedaleką przyszłość, krótko przedstawię co działo się na świecie podczas przerwy w notowaniach GPW.
FED, jak spodziewała się większość inwestorów, obniżył stopy o 0,25 punktów. Na więcej nie pozwoliły mu chociażby zaskakujące wstępne dane o PKB Stanów Zjednoczonych w III kwartale. Problemem dla rynków okazała się nie sama decyzja Bena Bernanke, ale komentarz do niej dodany - FOMC będzie miał na uwadze presję inflacyjną, gdyż tak wciąż jest zagrożeniem.
Komentarz podobny do tych sprzed kryzysu kredytowego. Amerykańskie indeksy potrzebowały jednak całego dnia, aby słowa te przetrawić i zinterpretować jako spadek prawdopodobieństwa kolejnych obniżek stóp. A, że amerykanie na ten fakt są ogromnie wyczuleni wszyscy wiemy.
Zaowocowało to wczoraj falą wyprzedaży akcji. Indeksy w USA straciły ponad 2,5 proc. na wartości. Dow Jones został przeceniony o ponad 360 punktów i krótki wzrostowy trend zapoczątkowany 22 października został przełamany.
Indeksy w Europie również wczoraj traciły, choć mniej. Prawdopodobnie jednak i dziś dokończą swoje, gdyż wczoraj mogły być zmylone, mimo wszystko, dobrym otwarciem w USA.
Warszawie nie pozostaje więc dziś nic innego jak zdyskontować przebieg wczorajszych notowań właśnie dziś. Czeka nas więc walka o otrzymanie wzrostowego trendu na GPW.
Spadki powstrzymywać będzie efekt długiego weekendu, co wiąże się z mniejszą aktywnością handlu. W związku z tym szansę na obronę trendu uważam za realną. Spadek WIG20 o ok. 2 proc. nadal pozostawiłby indeks nad kreską.
Wypatrywany będzie dzisiejszy miesięczny raport z rynku pracy w USA. W obecnej sytuacji ciężko jednak przewidywać jaki będzie miał on wpływ na indeksy zarówno polskie jak i amerykańskie, ze względu na interpretację danych przez rynek. Zakładam jednak, że pozytywnej niespodzianki (czyli wyraźnego zwiększenia miejsc pracy) nie będzie.