Zapasy ropy wzrosły 0,2 mln baryłek. Takie informacje podała amerykański departament ds. energii w cotygodniowym raporcie. To mniejszy wzrost w stosunku do tego, co prognozował rynek, ale nie uchroniło to cen surowca od gwałtownych spadków. Ropa naftowa jest wyceniana na około 30 dolarów za baryłkę, co jest najniższym poziomem od ponad 11 lat. Jak przekonują eksperci, na razie na wzrosty nie ma co liczyć.
Duża nadpodaż surowca na rynku uderza w jego notowania. W przypadku ropy West Texas Intermediate notowanej na giełdzie paliw w Nowym Jorku, mamy do czynienia z najniższym poziomem od grudnia 2003 roku. Jeżeli spojrzymy na wykres ropy Brent, notowanej na londyńskiej giełdzie zobaczymy, że jej cena jest najniższa od kwietnia 2004 roku.
Na nic się zdało poranne odbicie cen. Notowania ropy rosły w środę o prawie 3 procent.
Notowania cen ropy w latach 2015-2016
- Obraz rynku ropy to nadal duża nadpodaż. Przed nami trudne kilka miesięcy dla jej cen. Surowiec po 30 dolarów za baryłkę to bardzo bolesne dla producentów - mówi David Lennox, analityk Fat Prophets w Sydney.
- Spadki cen ropy naftowej utrzymują się dłużej niż przypuszczano jeszcze kilka miesięcy temu. Wywołują one coraz większy niepokój wśród spółek naftowych, które coraz bardziej ograniczają inwestycje - np. brazylijski Petrobras w ostatnich dniach już po raz trzeci na przestrzeni pół roku obciął swoje plany inwestycyjne. Wiele firm coraz dotkliwiej także tnie zatrudnienie - wczoraj o planach zredukowania liczby miejsc pracy o 5 procent poinformował koncern BP - komentuje Dorota Sierakowska, analityk surowcowy DM BOŚ.
Od początku 2015 roku ropa naftowa potaniała o ponad 40 procent, a to prawdopodobnie nie koniec spadków.
- Ogólnie nastroje na rynku ropy naftowej pozostają jednak pesymistyczne - więc kontynuacja spadków cen ropy naftowej wciąż jest prawdopodobnym scenariuszem - dodaje Sierakowska.
Zobacz także: Ceny paliw w Polsce. W tym roku będziemy tankować nawet za 3,30 zł