Mimo całkiem niezłych danych z amerykańskiej gospodarki, po trzech wzrostowych sesjach na Wall Street, szalę na swoją korzyść przeważyli sprzedający.
Choć cała sesja była dość _ niemrawa _, a zmienność niewielka, to jeszcze na godzinę przed zakończeniem notowań wydawało się, że kupującym uda się utrzymać symboliczne wzrosty i czwartą z rzędu sesję zakończyć nad kreską.
Tak się jednak nie stało. Dominacja sprzedających w ostatniej fazie notowań spowodowała, że wszystkie indeksy finiszowały poniżej swoich piątkowych zamknięć. DJIA stracił 0,2, S&P500 0,3, a technologiczny Nasdaq zniżkował o niemal 0,5 procent.
Nie pomogły całkiem przyzwoite dane z gospodarki. Jeszcze przed rozpoczęciem notowań okazało się bowiem, że dochody Amerykanów wzrosły w lutym o 0,3 proc.(prognozowano 0,4 proc.), a wydatki skoczyły w górę o 0,7 proc., czyli więcej od oczekiwanych przez analityków 0,5 procent.
Pozytywnie zaskoczył rynek nieruchomości. Indeks podpisanych umów kupna domów wzrósł bowiem o 2,1 proc., wobec spadku o 2,8 proc. w styczniu i oczekiwanego przez analityków spadku o 1 procent. Po publikacji danych indeksy wspięły się na dzienne maksima. Od tego momentu jednak sukcesywnie traciły na wartości.
Wśród największych spółek najlepiej wypadł AT&T. Rekomendację dla amerykańskiego telekomu podniósł Robert W. Baird & Co. W efekcie jego akcje podrożały o niemal 1,8 procent. W DJIA najmocniej, bo o około 2 proc., przecenione zostały natomiast papiery Home Depot.