Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Będzie kolejny brexit? Szkoci chcą nowego referendum w sprawie wyjścia ze Zjednoczonego Królestwa

174
Podziel się:

W przyszłym miesiącu brytyjski Sąd Najwyższy ma rozstrzygnąć, czy szkocki parlament może legalnie przeprowadzić drugie referendum w sprawie opuszczenia Wielkiej Brytanii. Ponad 1/3 mieszkańców tego kraju uważa, że śmierć Elżbiety II to właściwy moment, by na zawsze zakończyło się u nich panowanie Windsorów, a Szkocja stała się republiką. Co wyjście Szkocji ze Zjednoczonego Królestwa oznaczałoby dla jego gospodarki?

Będzie kolejny brexit? Szkoci chcą nowego referendum w sprawie wyjścia ze Zjednoczonego Królestwa
W majowym badaniu opinii publicznej 36 proc. Szkotów wskazało, że koniec panowania królowej Elżbiety II będzie odpowiednim momentem na pożegnanie się z rodziną Windsorów na zawsze (GETTY, Andrew Milligan)

Królowa Elżbieta II odeszła z tego świata w swoim szkockim zamku Balmoral. Kochała Szkocję i raczej z wzajemnością, bo 18 września 2014 r. w referendum narodowym, mającym przesądzić o wyjściu tego kraju ze Zjednoczonego Królestwa, 55 proc. Szkotów opowiedziało się jednak za pozostaniem częścią brytyjskiej korony.

Szkoci gwizdali na króla

Ale od tamtego czasu minęło osiem lat. Lubianej przez Szkotów królowej już nie ma, za to powróciły tęsknoty za wyswobodzeniem się z żelaznego uścisku monarchii. Widać to było wyraźnie w ubiegłą niedzielę, w czasie ceremonii proklamacji księcia Karola na nowego króla.

W chwili, gdy ubrany ceremonialnie urzędnik państwowy stanął na kamiennym cokole przed katedrą św. Idziego w Edynburgu, by odczytać uroczystą proklamację i wznieść okrzyk w kierunku tłumów: "God save the King" (Boże, zachowaj króla), tysiące ludzi odpowiedziało mu tym samym zawołaniem, ale nie wszyscy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Nie wiemy, co jeszcze wymyśli Putin". Jest tylko jedno wyjście

Connor Beaton, 26-latek w koszulce z napisem "inna Szkocja jest możliwa", tylko czekał na ten moment. Zaczął gwizdać i buczeć tak głośno, jak tylko mógł.

Inni stojący wokół niego protestujący trzymali transparenty z napisami: "Teraz Republika!" i "Nowa Republika". Policja aresztowała kobietę, która podniosła tabliczkę z napisem: "P******ć imperializm. Znieść monarchię".

Królestwo się chwieje

Nowy król Karol III odziedziczył po zmarłej matce królestwo nie tylko z inflacją, która przekroczyła właśnie 10 proc. (najwyższa od 1982 r.), i funtem brytyjskim, który spadł już o prawie 15 proc. w stosunku do dolara (od początku roku).

Goldman Sachs ostrzegł niedawno, że Wielka Brytania może wejść w recesję w czwartym kwartale tego roku po największym spadku PKB od 1709 r., a do tego jeszcze Szkoci walczą przed Sądem Najwyższym w Londynie o możliwość przeprowadzenia kolejnego referendum w sprawie ich wyjścia ze Zjednoczonego Królestwa. Sąd ma się zająć ich sprawą już w październiku.

Wcześniej rząd brytyjski wielokrotnie odrzucał żądanie rządu szkockiego dotyczące drugiego referendum niepodległościowego. Szkoci zostali też przegłosowani w sprawie brexitu. Większość z nich nie chciała opuszczać Unii Europejskiej.

W majowym badaniu opinii publicznej 36 proc. Szkotów wskazało, że koniec panowania królowej Elżbiety II będzie odpowiednim momentem na pożegnanie się z rodziną królewską Windsorów na zawsze. Tym razem Szkoci są zdeterminowani i chcą mieć swoją republikę.

Nie da się zignorować faktu, że Szkoci wchodzą w nowy etap podobnie jak cały kraj wraz ze zmianą monarchy – mówi money.pl Barbara Mirowska, redaktor polonijnego portalu polishexpress.co.uk.

Nasza rozmówczyni uważa, że moment odczytania w Edynburgu proklamacji króla Karola III - gdy po salucie słychać było również grupę protestujących przeciwko monarchii i głośno opowiadających się za oddzieleniem Szkocji od reszty królestwa - został odnotowany na całym świecie.

Mirowska przypomina, że podczas pierwszego referendum w 2014 r. przewaga zwolenników pozostania poddanymi królowej Elżbiety II była bardzo nieznaczna – wynosiła tylko 10 proc. głosów. A przez ostatnie lata narosła w Szkocji także niechęć do Partii Konserwatywnej rządzącej krajem.

– Wydaje się, że obecnie Szkoci mają więcej powodów do niezadowolenia z panowania rządu konserwatystów, co mogą właśnie najdobitniej pokazać w czasie referendum, jeśli się ono odbędzie – mówi Barbara Mirowska.

Nie tak szybko

Jednak zdaniem Jarosława Machowiaka, dziennikarza, który wyemigrował kilka lat temu na Wyspy i mieszka w Bristolu, te nacjonalistyczne pohukiwania Szkotów mogą być przysłowiową burzą w szklance wody.

Co prawda połowa ludności Szkocji głosuje w wyborach na Szkocką Partię Narodową (SPN), która chce odłączenia się od Wielkiej Brytanii, ale to nie wystarczy, by do takiego rozpadu doszło.

Nicola Sturgeon (liderka SPN – przyp. red.) wie, że monarchistyczna opozycja w Szkocji jest wciąż silna. Poza tym Szkoci wiedzą, że gospodarczo bez reszty kraju są bez szans – uważa Machowiak.

W rządowej ulotce z 2014 r. agitującej Szkotów za tym, by pozostali w Zjednoczonym Królestwie, na pierwszym miejscu powołano się nie na 300-letnią unię Szkocji z Królestwem, czy więzi kulturowe, ale przypominano im, że bez reszty królestwa niewiele znaczą.

"Będąc częścią Zjednoczonego Królestwa, Szkocja posiada jedną z najstarszych, najsilniejszych i najstabilniejszych walut na świecie, wspieraną przez 31 mln podatników oraz potęgę Banku Anglii. Niemożliwe byłoby odtworzenie dzisiejszych umów walutowych w dwóch osobnych państwach. Jedynym sposobem na utrzymanie funta na obecnym poziomie jest pozostanie w Zjednoczonym Królestwie" – tak zaczyna się rządowa broszura sprzed ośmiu lat.

Brytyjski rząd przypomniał wówczas również Szkotom, że ponad 200 tys. ich miejsc pracy jest uzależnionych od unii z królestwem. Poza tym brytyjska gospodarka jest jedną z największych w świecie i tylko dzięki wspólnej wielkości i połączonych siłach może ona ochronić wszystkich obywateli w czasach niepewności i kryzysu gospodarczego - przekonywał.

Urzędnicy z Londynu wspominają też we wspomnianej broszurze, że udzielali szkockim bankom wsparcia finansowego przekraczającego aż dwukrotnie ich dochód narodowy. Ponadto – jak wówczas wyliczono – przynależność do Zjednoczonego Królestwa daje oszczędnym Szkotom wymierne korzyści podatkowe – w ich kieszeniach przeciętnie zostaje rocznie o 1,4 tys. funtów więcej niż wtedy, gdy byliby odrębnym państwem.

Szkoci pogrążyli się w chaosie?

Na koniec brytyjskie władze w Londynie przypominają Szkotom, że przecież mają swój parlament, który może decydować o sprawach dotyczących szpitali, szkół, policji, a nawet ustalać samemu stopy procentowe, chociaż, jak pisze konserwatywny "The Telegraph", ta swoboda w samostanowieniu Szkotów odbija się na całej brytyjskiej gospodarce.

Miesiąc temu w dzienniku tym pojawił się obszerny artykuł autorstwa znanego felietonisty Matthew Lynna, który przekonuje, że szkockie władze pogrążyły kraj w gospodarczym chaosie.

Według dziennikarskiej gwiazdy "The Telegraph", Edynburg zalewają tony niewywożonych śmieci, a kluczowy przemysł – produkcja whisky - jest atakowany przez "zielone lobby".

Lynn twierdzi, że należące do Szkotów na Morzu Północnym rafinerie są zastraszane, przez co pogłębia się kryzys energetyczny w całym kraju. Chińczycy, do których częściowo należy rafineria w Firth of Forth w Grangemouth w Szkocji, szantażują pozostałych właścicieli, w tym petrochemicznego miliardera Jima Ratcliffe'a. Grożą wyjściem ze spółki, która tonie w długach. Sytuacji nie pomaga fakt, że Ratcliffe, którego majątek szacowany jest na ponad 6 mld funtów, uciekł ze Szkocji i przeniósł się do Monako.

Zdaniem Lynna, koalicja SNP-Green Nicoli Sturgeon w coraz większym stopniu wpycha szkocką gospodarkę na skraj bankructwa. "Istnieją małe afrykańskie dyktatury, które w porównaniu do Szkocji są lepiej zarządzane" – nie oszczędza szkockiego rządu dziennikarz.

Jego zdaniem, kłopot w tym, że Wielka Brytania będzie musiała zapłacić rachunek za te nieudolności.

"Whisky jest jednym z czołowych produktów eksportowych Wielkiej Brytanii, wszyscy potrzebujemy też gazu, który mógłby wypływać ze złóż na Morzu Północnym, a jeśli turystyka padnie, tysiące firm zginie, co sprawi, że Szkocja będzie coraz bardziej uzależniona od darowizn z brytyjskiego Ministerstwa Skarbu" – uważa Lynn.

Według niego, jeśli Szkocja nie może lepiej zarządzać swoją gospodarką, to nadszedł moment, by odebrać zdecentralizowanej administracji jej uprawnienia w zakresie podatków, planowania i polityki przemysłowej.

– Jeśli tego rząd w Londynie nie zrobi, unia ze Szkocją stanie się zwyczajnie nieopłacalna – kwituje Lynn.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(174)
Polnocna
2 lata temu
Irlandia ma szanse. Karola III nie wysle wojska zeby strzekalo do ludzi na ulicach.
ziut27
2 lata temu
Fajne porównanie małe afrykańskie dyktatury są lepiej zarządzane jak Szkocja , Ok a jak w tym układzie znajduję się Polska z naszym zarządzaniem . To dopiero byłoby zaszczytne miejsce , jak u nas ciągle lewicowi czy prawicowi ale od internacjonalizmu z wiodącym hasłem ,,przede wszystkim Ameryka" jakoś nie możemy się rozstać .
luk
2 lata temu
Szkoci roią to samo w Wielkiej Brytani co Québec w Kanadzie szumią by coś ugrać.
Scotch mi
2 lata temu
A ten wasz expert machowiak to ile razy był w Szkocji?
Babcia Kasia
2 lata temu
Wyślijcie tam Tuska.On to uzdrowi.
...
Następna strona