Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Anna Unton
|
aktualizacja

Bezrobocie w Polsce. Udało się uniknąć czarnego scenariusza

150
Podziel się:

Dane opublikowane we wtorek przez GUS to pierwszy rzetelny bilans lockdownu na rynku pracy. Wynika z niego, że zatrudnienie spada, ale daleko nam do najczarniejszych prognoz. Jednak pogorszenie sytuacji może nastąpić dopiero za kilka miesięcy.

Bezrobocie. Udało się uniknąć czarnego scenariusza?
Bezrobocie. Udało się uniknąć czarnego scenariusza? (EASTNEWS)

We wtorek Główny Urząd Statystyczny opublikował długo wyczekiwany wskaźnik dotyczący rynku pracy – tzw. stopę bezrobocia według BAEL, która uwzględnia gotowości do podjęcia pracy. Wskaźnik ten analizuje rynek pracy nie od strony przedsiębiorstw, a od strony pracowników i to niezależnie od formy zatrudnienia.

Spodziewano się, że odczyt za drugi kwartał może odsłonić inny obraz rynku pracy niż ten wynikający z rejestrów bezrobotnych, gdyż Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL) w większym stopniu bierze pod uwagę bezrobocie ukryte.

Co mówią nam najnowsze statystyki? Zacznijmy od tego, że stopa bezrobocia według BAEL wyniosła w drugim kwartale 3,1 proc. i pozostała na takim samym poziomie jak w pierwszym kwartale. Oznacza to, że osoby bezrobotne stanowiły 3,1 proc. ludności aktywnej zawodowo w wieku 15 lat i więcej.

Zobacz także: Kryzys będzie się pogłębiał? "PKB wzrośnie, gorzej z miejscami pracy"

Po drugie, zatrudnienie spada, ale daleko nam do najczarniejszych prognoz. Od początku kwietnia do końca czerwca liczba osób pracujących zmniejszyła się o 151 tys.

- To oczywiście dużo, ale nie jest to ubytek, który cofa polski rynek pracy o kilka lat – Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora ds. badań i analiz w Polskim Instytucie Ekonomicznym.

- Biorąc pod uwagę światową recesję i pierwszy tak znaczący szok gospodarczy wywołany globalną pandemią, należy ocenić, że zmiany na rynku pracy w Polsce miały ograniczoną skalę – dodaje.

Spadek liczby pracujących według BAEL (151 tys.) nie jest dużo większy niż spadek widoczny we wcześniej publikowanych danych GUS, zgodnie z którymi w okresie kwiecień-czerwiec liczba zarejestrowanych bezrobotnych wzrosła o 117 tys.

Różnica nieco ponad 30 tys. pokazuje, że wprawdzie ukryte bezrobocie istnieje, ale jego skala nie jest bardzo duża.

Nie da się jednak ukryć, że w drugim kwartał był wyjątkowy na rynku pracy. Z najnowszych danych GUS wynika, że wśród 1962 tys. osób, które wprawdzie posiadały pracę, ale nie wykonywały jej w badanym tygodniu, ponad 60 proc. wskazało, że miało to bezpośredni związek "z koronawirusem”.

Szczególnie istotną grupą są osoby, które jako przyczynę niewykonywania pracy podały przerwę w działalności zakładu pracy - było ich aż 684 tys., podczas gdy w drugim kwartale ubiegłego roku takich osób było 7 tys. Zdecydowanie wzrosła też liczba osób, które w badanym tygodniu pracowały krócej niż zwykle z przyczyn związanych z zakładem pracy.

Takie osoby nie są w żaden sposób ujęte w statystykach dotyczących bezrobotnych, natomiast trzeba pamiętać, że przerwa w działalności firmy czy zmniejszenie czasu pracy skutkuje zmniejszeniem wynagrodzenia.

Oprócz stopy bezrobocia według BAEL w drugim kwartale (3,1 proc.) GUS podał we wtorek także dane o stopie bezrobocia w lipcu, która wyniosła 6,1 proc.

Skąd ta różnica? Metoda BAEL uwzględnia osoby pozostające bez pracy, ale - co ważne - zdolne ją podjąć w krótkim czasie i aktywnie szukające zatrudnienia. Dane są zbierane na podstawie ankiet. Natomiast GUS, publikując comiesięczne dane, po prostu bierze liczbę bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy.

Nietrafiona hipoteza

Przypomnijmy, że pierwsze dane o rynku pracy w lipcu poznaliśmy w ubiegłym tygodniu. GUS podał wtedy, że przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw (w firmach z ponad 9 pracownikami) wzrosło w lipcu w porównaniu z czerwcem o 66 tys. etatów. Oznacza to silny miesięczny przyrost po dużych spadkach w marcu i kwietniu.

Trzeba jednak pamiętać, że liczba etatów nie przekłada się jednak na liczbę pracowników. Innymi słowy, 66 tys. etatów więcej nie oznacza, że 66 tys. osób znalazło pracę. Najnowsze dane opublikowane przez GUS we wtorek rzucają nieco więcej światła na rynek pracy.

Po pierwsze, za raportowany wcześniej wzrost zatrudnienia w lipcu odpowiadają przede wszystkim powroty z zasiłków i stopniowe wydłużanie wcześniej skróconych godzin pracy.

- Hipoteza o lipcu jako pierwszym miesiącu w czasie pandemii ze wzrostem miesiąc do miesiąca liczby pracujących w sektorze przedsiębiorstw niestety nietrafiona. Wzrost przeciętnego zatrudnienia to dalej wydłużanie czasu pracy, jak również powracanie pracowników z zasiłków czy urlopów – napisali ekonomiści Banku Pekao.

Jak widać na wykresie powyżej, zatrudnienie (czerwony słupek) w lipcu wyraźnie wzrosło. Natomiast liczba pracujących w porównaniu z poprzednim miesiącem dalej jest pod kreską, chociaż trzeba przyznać, że w czerwcu i lipcu spadek był znacznie mniejszy niż w kwietniu czy maju.

Najgorsze przed nami?

Również zdaniem ekonomistów z Banku Pekao udało się uniknąć czarnego scenariusza.

- PKB w drugim kwartale spadł o 8,2 proc. rok do roku, a zatrudnienie (według BAEL) o 1,3 proc. rok do roku. Udało się uniknąć najgorszych scenariuszy dla rynku pracy. Tak duży rozjazd się jednak nie utrzyma: gospodarka realna minęła już dołek, liczba pracujących w dalszym ciągu spada – napisali.

Pogorszenie sytuacji na rynku pracy może nastąpić dopiero za kilka miesięcy.

- Bez wątpienia tarcze antykryzysowe powstrzymały falę zwolnień pracowników, a także "zobowiązały” firmy korzystające z pomocy publicznej do utrzymywania miejsc pracy przez kilka miesięcy po jej otrzymaniu. Dlatego pogorszenie sytuacji na rynku pracy będzie bardziej widoczne najprawdopodobniej dopiero za kilka miesięcy. – ocenia Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.

Andrzej Kubisiak zwraca natomiast uwagę, że trzeci kwartał na rynku pracy jest dość specyficzny. Jest to okres wakacji, prac sezonowych, często wzmożonego zapotrzebowania na pracowników. - Trzeci kwartał powinien być relatywnie dobry. Niepewność pojawia się co do czwartego kwartału. Czwarty kwartał to okres, kiedy sezonowo bezrobocie rośnie, sytuacja na rynku pracy jest najtrudniejsza – ocenia ekspert.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

gospodarka
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(150)
znudzony...
4 lata temu
Brawo propaganda, 26 wpisów dodanych w jednym czasie o tym jaki to nasz rzad jest idealny i ratuje nam życie... Nie jestem zwolennikiem PO, ale nie wiem jak ludzie mogą tego nie widzieć jak nam się ciemnotę wciska jak to wszystko jest pięknie i lepiej być nie może...Nie powiem na co mi się zbiera jak to widzę...
Realista
4 lata temu
W to bezrobocie należy ująć 15 mln rodaków którzy wyemigrowali za lepszym życiem od czasów powstania listopadowego. Jakby był w Polsce dobrobyt to napewno wrócili by oni do kraju swoich przodków.
słabo
4 lata temu
za komuny bezrobocia wcale nie było....
SZOK
4 lata temu
Niech każdy policzy 250 mld deficytu finansów w tym roku plus 80 mld w 2021 i podzieli to przez ilośc tych niby bezrobotnych którzy mieli być po miesięcznej pandemii i wtedy zrozumie jak Polaków PISOKMIOTY okradły , długi będą płacić wnuki naszych wnuków
ja
4 lata temu
Kiedy nasza praca ma wartość dla pracodawcy (i klientów), w końcu nas ktoś zatrudni i dobrze zapłaci. A jeśli nie, a rzeczywiście możemy coś zaoferować, coś potrafimy, to sami założymy firmę i zarobimy na siebie. Nie trzeba wyjeżdżać. Ludzie powinni zrozumieć, że niemal wszystko zależy od nich samych. Nie od rządu czy kraju, w którym żyją itp. Musimy po prostu patrzeć na siebie i brać się do roboty, uczyć się i rozwijać umiejętności, za które inni chcą płacić, a efekty przyjdą. Leżenie na kanapie i czekanie, aż ktoś coś dla nas zrobi, niewiele daje. Słyszeliście o ksią.ż ce pt. Co robic, by zawsze mieć pracę i więcej zarabiac.? Kilka zmian może zrobić wielką różnicę..
...
Następna strona