Białoruś chce uznania sankcji za akt terroryzmu. Wskazują m.in na polskie leki
Białoruś domaga się, aby jednostronne sankcje uznać nie tylko za terroryzm gospodarczy, ale akt agresji - przekonywał na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ stały przedstawiciel kraju Walentin Rybakow. Za przykład wskazał wstrzymanie dostaw leków, między innymi z Polski.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską i Białorusią.
Białoruś na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ zgłosił wniosek o uznanie sankcji za akt terroryzmu. Stały przedstawiciel tego kraju przy ONZ Walentin Rybakow argumentował, że chodzi między innymi o obostrzenia dotyczące leków - dosnosi Kommiersant.
Leki z Polski
Przedstawiciel Białorusi na forum międzynarodowym skarżył się, że w związku z polityką sankcji Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej na Białoruś wstrzymano dostawy wielu leków.
"W szczególności mówimy o lekach do leczenia padaczki dostarczanych z Polski, lekach do leczenia choroby Parkinsona i form nowotworowych z Finlandii oraz podstawowych środkach przeciwbólowych z Wielkiej Brytanii" - wyliczał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak "odkrył" ogromne złoża metali szlachetnych - Paweł Jarski - Elemental Holding w Biznes Klasie
Sankcje jak wojna i głód
Rybakow dodał, że bezpośrednią konsekwencją sankcji wobec białoruskich nawozów potasowych, które rzekomo stanowią prawie jedną trzecią światowego eksportu, "jest znaczny spadek plonów w Afryce" - pisze Kommiersant.
W związku z tym władze Białorusi doszły do wniosku, że "jednostronne sankcje w swoim działaniu są w konsekwencji porównywalne z ostrymi konfliktami zbrojnymi i klęskami żywiołowymi".