Brexit przy tym to pestka. Może nas czekać większa rewolucja
W ocenie obserwatorów jeszcze nigdy brytyjska scena polityczna nie była tak niestabilna. Po wyborach władze mogą przejąć politycy zamierzający przeprowadzić na Wyspach prawdziwą socjalistyczną rewolucję.
Jak przewiduje Joe Twyman, szef instytutu badania opinii publicznej Deltapoll na Wyspach, w ciągu pięciu tygodni, które pozostały do wyborów, wszystko może się jeszcze wydarzyć - czytamy "Rzeczpospolitej".
Najbardziej czarnym scenariuszem dla biznesu działającego w Wielkiej Brytanii jest możliwość realizacji programu reform, za którym stoi Jeremy Corbyn i kandydat na ministra finansów John McDonnell.
Obejrzyj także: Prezes NIK i jego kamienica. Migalski o słowach ministra Suskiego
Obaj politycy Partii Pracy zapowiadają, że chcą odwrócić to, co zrobiła Margaret Thatcher, czyli całkowicie odmienić stosunki własnościowe. Jak mogłoby to wyglądać?
Jednym z najbardziej nośnych, a zarazem przerażających dla przedsiębiorców, postulatów, jest ten o odebraniu krajowym i zagranicznym firmom 10 proc. akcji, które miałyby trafić do pracowników i skarbu państwu.
W ostrożnych szacunkach "Financial Times" oznaczałoby to transfer wartości 300 mld funtów w ciągu 10 lat. Partia Pracy Corbyna chce również znacjonalizować linie kolejowe, dystrybucję wody, elektryczności i pocztę.
Zapowiada też podniesienie podatków dla zarabiających ponad 80 tys. funtów rocznie. Teraz płacą 19 proc., po wyborach mogliby płacić nawet 26 proc.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl