Dymisja Obajtka? Rzecznik rządu: "Nie ma takich planów"
Nie ma żadnych podstaw do podejmowania decyzji o dymisji prezesa Orlenu Daniela Obajtka - twierdzi rzecznik rządu Piotr Müller, odpowiadając na pytania o publikacje "Gazety Wyborczej".
W czwartek Müller był pytany w Radiu Zet, czy po publikacjach "Gazety Wyborczej" dotyczących prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka, sugerujących, że jako wójt Pcimia miał kierować "z tylnego siedzenia" prywatną firmą, dojdzie do jego dymisji.
- Nie ma takich planów. Nic mi nie wiadomo na ten temat, aby takie decyzje były rozważane - powiedział rzecznik rządu.
Müller powiedział, że oceną tego, czy Obajtek faktycznie złamał prawo i kierował prywatną firmą w czasie pełnienia funkcji w samorządzie powinny zająć się organy państwowe. Na razie w tej sprawie żadne postępowanie się nie toczy.
Przejęcie Lotosu. Prezes Orlenu: bardzo trudna fuzja
Dopytywany, czy sprawą powinna zająć się prokuratura, rzecznik rządu odpowiedział, że jeżeli ktoś taki wniosek złoży, to prokuratura automatycznie będzie musiała podjąć właściwe działania.
- Pani chciałaby, żebyśmy podejmowali decyzję na podstawie artykułu z "Gazety Wyborczej", natomiast ocena tego, w jaki sposób działa Orlen, w jaki sposób konsoliduje polski rynek zarówno paliwowy, jak i energetyczny, jest bardzo dobra. To jest wyzwanie ogromne, które prezes Obajtek realizuje bardzo dobrze i to jest w tej chwili kluczowa rzecz - powiedział Müller.
"Gazeta Wyborcza" w ostatnich dniach publikuje nowe opisy nagrań, zdaniem autorów dokumentują one łamanie prawa przez Daniela Obajtka, który był wtedy wójtem Pcimia i - zgodnie z przepisami - nie mógł prowadzić żadnej działalności biznesowej.
Jak ustaliła "GW", Obajtek miał kierować z tylnego siedzenia konkurencyjną spółką TT Plast. Gazeta uważa, że był tam "cichym wspólnikiem". Dowodzić tego mają nagrania rozmów telefonicznych Obajtka, które publikuje "Wyborcza".
Gazeta opisuje połączenie biznesowej i politycznej kariery Obajtka z okresu, gdy był jeszcze wójtem Pcimia. Z nagrań "Wyborczej" wynikać ma, że zachowywał się jakby zarządzał prywatną spółką, de facto zastępując jej kierownictwo.
Doniesieniom gazety zaprzeczają zarówno przedstawiciele rządu jak i sam Orlen.
- Szanujemy niezależność mediów i obiektywne dziennikarstwo. Sprzeciwiamy się natomiast uprawianiu dziennikarstwa, które w swoich materiałach wydaje wyroki, nie podejmując wcześniej rzetelnej próby potwierdzenia faktów i zdarzeń. Protestujemy przeciwko tendencyjnemu uprawianiu dziennikarstwa - czytamy w oświadczeniu Orlenu.