Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Major
|
aktualizacja

Ferie wysokiego ryzyka. Bez karty i ubezpieczenia to może być wyjazd życia

85
Podziel się:

Zimowe ferie to czas wypoczynku dla milionów Polaków. To także początek wydatków - szczególnie gdy wyjeżdżamy za granicę. Przewalutowanie czy dodatkowe prowizje za transakcje kartą kosztują. Niemiłą niespodzianką może być też wizyta u lekarza.

Trzeba pamiętać, że nawet jeśli organizator wypoczynku oferuje ubezpieczenie – jest ono często wariantem najbardziej ekonomicznym, ale nie zawsze odpowiadającym rzeczywistemu ryzyku, jakie ponosimy.
Trzeba pamiętać, że nawet jeśli organizator wypoczynku oferuje ubezpieczenie – jest ono często wariantem najbardziej ekonomicznym, ale nie zawsze odpowiadającym rzeczywistemu ryzyku, jakie ponosimy. (iStock.com)

Zakupy, pakowanie, planowanie – przed wyjazdem na zimowe ferie na końcu zostawiamy sprawy związane z finansami. To błąd. Gdzie kupić waluty? Jaką kartę bankową zabrać? Gdzie się ubezpieczyć? Bez odpowiedzi na te pytania wyjazd na narty za granicę to proszenie się o kłopoty i narażanie na wydatki idące w dziesiątki tysięcy złotych. By uniknąć kłopotów wystarczy wydać kilkadziesiąt złotych. Łatwo je można oszczędzić… jeśli mamy odpowiednią kartę płatniczą.

Karta wielowalutowa, czyli jaka

Zacznijmy od tego, co się z wydatkami na zagraniczne ferie kojarzy najbardziej – konieczność płacenia w obcych walutach. Najprościej jest oczywiście wymienić pieniądze w kantorze i zabrać gotówkę ze sobą. Nie jest to jednak rozwiązanie wygodne, bo trudno zaplanować ile zabrać.

Częściowym rozwiązaniem jest założenie konta walutowego i karta do niego. Kupujemy walutę, wpłacamy ją na to konto i płacimy. To rozwiązanie wygodne, ale ma swoje ograniczenia – po pierwsze, oznacza kolejną kartę w portfelu. Po drugie – umożliwia płacenie tylko w jednej walucie, a jeśli potrzebujemy większego wyboru – musimy znaleźć w portfelu miejsce na kolejny plastik.

Wszystkie powyższe problemy rozwiązuje karta, która jest podpięta do kilku kont walutowych. Zapewnia automatyczne rozliczenie z rachunku prowadzonego w walucie, w jakiej dokonano transakcji.

Korzyści? Wiele walut w „jednym” i jedna karta w portfelu (ta sama, z której korzystamy w Polsce). Takie współdzielenie karty jest wygodne i oszczędza kosztów przewalutowania, pozwala też wcześniej wpłacić na konta waluty, kupione po korzystnym kursie w wybranym przez klienta kantorze. Jak działa karta wielowalutowa?

Łatwo to pokazać na przykładzie największego polskiego banku, czyli PKO Banku Polskiego. Karty debetowe wydane do kont osobistych PKO posiada ponad 7 milionów Polaków – to najpopularniejsza karta w naszym kraju.

Uruchomienie funkcji wielowalutowej na takiej karcie nie zmienia zasad jej działania. Tak samo jak dotąd można nią płacić zbliżeniowo i tradycyjnie w sklepach stacjonarnych, w internecie i wypłacać gotówkę Po podpięciu do karty co najmniej jednego rachunku walutowego (można podpiąć maksymalnie 6 rachunków, każdy prowadzony w innej walucie: euro, funtach, dolarach, frankach szwajcarskich, koronach duńskich, norweskich i szwedzkich) automatycznie będzie ona rozpoznawać walutę, a bank rozliczy płatności lub wypłaty gotówki w rachunku prowadzonym w odpowiedniej dla danej transakcji walucie.

Opłaty? Najczęściej karta wielowalutowa przypięta jest do bezpłatnego konta. Sam plastik też może być za darmo, jeśli na co dzień płacimy nim w sklepach.

– Oczywiście, jeżeli jest to jakaś waluta mniej popularna, a której nie da się otworzyć rachunku w danym banku, to też zostanie przewalutowana – tłumaczy Jarosław Sadowski z Expandera. – Więc jeśli wyjeżdżamy np. do Chorwacji, to w kunach chorwackich rachunku nie otworzymy. Tam możemy zapłacić zwykłą kartą w złotych, możemy też zapłacić kartą wielowalutową. Trzeba tylko przed wyjazdem sprawdzić jaka jest doliczana prowizja za przewalutowanie i po jakich kursach się to odbywa - czy po kursach bankowych czy po kursach organizacji, jak Visa czy MasterCard.

Waluty? Najbezpieczniej online

Poza kartą potrzebujemy również gotówki? Wymiana walut też przeniosła się dziś do internetu. Potem wystarczy kupić walutę na konto, najlepiej – jak już wspomnieliśmy – na to, które podpięte jest do karty wielowalutowej i wypłacać je w dogodnym dla nas momencie.

Dlaczego nie warto kupować waluty w gotówce w kantorze? Bo poza nim jest taniej. Średnie spready, czyli różnice między kursem kupna i sprzedaży w tradycyjnych kantorach to około 10 groszy. W internetowych – 2-4 groszy. Do tego – szybkość. Wymiany można dokonać w kilka minut bez wychodzenia z domu. Wystarczy skorzystać z internetowego kantoru banku, w którym mamy konto (o ile oczywiście taką usługę oferuje).

– Tu liczy się wygoda, więc lepiej wybrać kantor tego banku, w którym mamy konto, bo to będzie wszystko szybciej, sprawniej – podpowiada Sadowski. – Druga ważna rzecz to bezpieczeństwo. Pamiętajmy, że w kantorze należącym do banku obowiązują gwarancje Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, więc nie ma możliwości, że stracimy wpłacone tam pieniądze. Jeżeli wpłacamy je do jakiejś firmy, która nie jest bankiem, za to oferuje dobre kursy wymiany walut, to wpłaty te nie są objęte gwarancjami. W ubiegłym roku w Polsce były już problemy z jednym kantorem internetowym - odnotowano m.in. opóźnienia w wypłatach. Duże, uznane firmy takich problemów nie mają, a poza tym pełne bezpieczeństwo mamy tylko w bankach.

Banki, które oferują wymianę walut online to: Alior, Idea, ING, mBank, Raiffeisen,Santanderi PKO BP. O popularności tego rozwiązania świadczą dane tego ostatniego. Kantor online PKO BP istnieje już rok, w tym czasie zawarto w nim ponad 680 tys.na 2,6 mld zł. Walutę można wymienić 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę. Najczęściej wymieniane były w nim euro, korony norweskie i dolary.

Zgodnie z naszymi oczekiwaniami, klienci coraz chętniej korzystają z możliwości wymiany walut poprzez aplikację mobilną IKO – w grudniu niemal 60 proc. transakcji dokonana została właśnie tym kanałem – Paweł Placzke, Dyrektor Departamentu Produktów Klienta Indywidualnego PKO Banku Polskiego.

Masz pieniądze na śmigłowiec?

10 tysięcy euro – tyle może kosztować pomoc medyczna na alpejskim stoku, jeśli będzie konieczne wykorzystanie śmigłowca. Za samo założenie opatrunku można zapłacić kilkaset euro. Przyzwyczajeni do polskich warunków (bezpłatna pomoc medyczna) narciarze mogą się zdziwić, gdy przyjdzie im skorzystać z zagranicznej służby zdrowia.

Pamiętajmy bowiem, że karta EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego) gwarantuje pokrycie kosztów leczenia, ale według zasad obowiązujących w danym kraju. I tu uwaga! W niemal wszystkich krajach Europy trzeba samemu zapłacić za koszty ratownictwa górskiego, a na przykład we Francji występuje nawet współudział w płatności za usługi medyczne.

Jeśli więc transport ze stoku narciarskiego nie jest pokrywany z pieniędzy publicznej służby zdrowia – to EKUZ nic nam w tym nie pomoże. Dlatego koniecznie trzeba się ubezpieczyć – zwracając przede wszystkim uwagę na zakres ochrony i sumy ubezpieczenia.

Ubezpieczenia turystyczne to zwykle pakiety kilku rodzajów ubezpieczeń – obejmują ubezpieczenie kosztów leczenia, NNW, ubezpieczenie bagażu podróżnego, odpowiedzialności cywilnej, kosztów ratownictwa na stoku w przypadku polis narciarskich. Część dodatkowo oferuje ubezpieczenie sprzętu sportowego, zwrot za niewykorzystany karnet czy wynajęty sprzęt sportowy.

Trzeba pamiętać, że nawet jeśli organizator wypoczynku oferuje ubezpieczenie – jest ono często wariantem najbardziej ekonomicznym, nie zawsze odpowiadającym rzeczywistemu ryzyku, jakie ponosimy.

– Pamiętajmy, żeby wybierając polisę zaplanować co będziemy podczas ferii robić. Jeżeli chcemy uprawiać sport ekstremalny, jeżeli chcemy jeździć na nartach poza wyznaczonymi szlakami, trzeba to ująć w ubezpieczeniu – radzi Agnieszka Durska z Polskiej Izby Ubezpieczeń. – W takiej sytuacji ratownictwo i koszty leczenia są znacznie wyższe niż w przypadku tradycyjnej polisy, a ubezpieczenie oferowane przez organizatora często takiej dodatkowej pomocy nie obejmuje.

Według specjalistów wyjeżdżając na narty najlepiej skorzystać z sumy ubezpieczenia między 50 a 100 tys. euro.

– Pamiętajmy również, że jeśli się leczymy na jakiekolwiek choroby przewlekłe, typu cukrzyca, problemy z ciśnieniem itd., to zaznaczmy opcję chorób przewlekłych – radzi Agnieszka Durska. – To może mieć znaczenie. Jeśli źle się poczujemy na stoku, bo jest adrenalina, bo wysokość w górach wpływa na ciśnienie, i nie zaznaczymy tego, że chorujemy przewlekle - to ubezpieczyciel ma prawo nie wypłacić odszkodowania. Nie ryzykujmy - ta opcja niewiele podniesie składkę, ale da nam pewność, że w każdej sytuacji dostaniemy pomoc, także jeśli to będzie związane z naszą chorobą.
Koszty? Zależą m.in. od celu podróży i czasu ubezpieczenia, oraz – jak wspomnieliśmy – od sumy ubezpieczenia. Podstawowe oferty zaczynają się już od około 30 zł za tydzień dla 1 osoby, są też oferty dedykowane.

Ubezpieczenie najlepiej wybrać na spokojnie przed podróżą, ale jest też oferta dla spóźnialskich.

PKO BP umożliwia zakup polisy „Moje Podróże 24” i aktywację ochrony w dniu rozpoczęcia podróży lub nawet w trakcie jej trwania – ubezpieczenie można kupić w aplikacji mobilnej IKO lub serwisie internetowym iPKO. Dodatkowo dostaniemy zniżkę za posiadanie karty EKUZ oraz zniżkę rodzinną. Tu trzeba dodać, że jadąc np. z rodziną możemy wykupić wspólnie ubezpieczenie – nie jest konieczne posiadanie odrębnej polisy dla każdej osoby. Posiadacze Karty Dużej Rodziny kupując to ubezpieczenie zyskują dodatkowo 10 proc. Co ważne wszystkie wymienione zniżki się sumują. Dzięki temu możemy zaoszczędzić nawet do kilkudziesięciu procent ceny składki.

Zakres ochrony ubezpieczenia można dopasować do rodzaju aktywności, jaką będziemy wykonywać podczas wyjazdu – może być to typowy wypoczynek jak również uprawianie sportów ekstremalnych czy też sportów zimowych wysokiego ryzyka.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(85)
Apococito?
5 lata temu
Bardzo fajna reklama najbardziej skostniałego banku. Prawie jak w PRL.
Ryszard
5 lata temu
Kiedy wreszcie ktoś w tym kraju wprowadzi opłaty za pomoc osobom którzy lekceważąc ostrzeżenia idą w góry narażając siebie i innych.Słowacy wprowadzili zakaz chodzenia po górach w okresie zimowym, a jeżeli ktoś zlekceważy to ponosi koszty akcji ratowniczych
revo
5 lata temu
A karta Revolut ,wydaje się być dobrym rozwiązaniem.
majka
5 lata temu
Artykuł zawiera lokowanie produktu
pilot
5 lata temu
Wzywanie ratunku. Może to co napiszę będzie dla niektórych nie do przyjęcia. Mam tutaj na myśli ludzi nie odpowiedzialnych którzy np. idą w góry czy na jezioro nie sprawdzając grubości lodu. Powoduje to że wezwane pogotowie ratunkowe czy GOPR obojętnie czy lądowe czy lotnicze powoduje duże koszty i zagrożenie dla ratowników. Dlaczego u nas w kraju nie ma ustawy że ludzie tak nie odpowiedzialni nie ponoszą żadnych kosztów niesłusznie uruchamianie akcji ratowniczej. Przykład boksera który wezwał pogotowie by ratować jego psa. To woła o pomste do nieba.
...
Następna strona