To już plaga. We Włoszech kwitnie handel dokumentami potwierdzającymi szczepienie. Fałszerze chwalą się w sieci, że wydali już ponad 1,2 tys. fałszywych Green Pasów, które od 6 sierpnia będą wymagane przy wejściu do restauracji w zamkniętych pomieszczeniach, kin, teatrów i innych placówek kultury, do siłowni, parków rozrywki, na basen, na imprezy sportowe, targowe czy na zjazdy.
Oszustwo na koronawirus. Policja ostrzega
Podróbki sprzedawane są w cenie od 100 euro za wersję cyfrową do 120 euro za papierowe zaświadczenie. Green Pass dla 4 osób kosztuje 300-350 euro, a dla 6 osób od 450 do 500 euro.
Włoski rząd zapowiedział bezwzględną walkę z oszustami. Karani mają być zarówno sprzedający, jak i posługujący się fałszywką.
Handlarzom i fałszerzom grozi kara do 3 lat więzienia i 1000 euro grzywny, korzystającym z podróbek również kara do 1000 euro, oraz zarzut narażenia na niebezpieczeństwo zdrowia publicznego poprzez posługiwanie się fałszywymi dokumentami.
Z fałszywymi certyfikatami szczepienia problem mają także inne kraje Europy. Francuskie media opisywały sprawę farmaceutki, która została oskarżona o oferowanie fałszywych paszportów sanitarnych w cenie 200 euro za sztukę.
Francuski parlament przegłosował zaostrzenie kar dla medyków, którzy dopuszczają się wystawiania fałszywych certyfikatów. Za taki czyn grozi teraz do 5 lat więzienia i 75 tys. euro kary.
Również w Polsce pojawia się ten problem. Naczelna Izba Lekarska dostaje sygnały o wystawianiu fałszywych zaświadczeń o szczepieniu. Rzecznik odpowiedzialności zawodowej ostrzega - takie działanie może zostać potraktowane jako przestępstwo.
O sprawę zapytano na piątkowej konferencji prasowej ministra Niedzielskiego. Odpowiedział, że nie zna jeszcze konkretnych przykładów, ale zagadnienie już poruszał. - Razem z zarządem NFZ na razie analizujemy, gdzie mogą być te słabe punkty, czyli momenty, w których może dojść do takiego nadużycia - mówił.
- Ale niezależnie od tego, że zaangażujemy służby kontrolne NFZ w weryfikację tych historii, to myślę, że jest to naprawdę wyraz skrajnej nieodpowiedzialności i nie wyobrażam sobie, żeby ktoś ze środowiska medycznego brał na siebie odpowiedzialność takiego fałszowania dokumentacji medycznej - dodał minister zdrowia.