Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Bartosz Wawryszuk
|

Pendolino to dopiero początek. Czy fabryki nadążą?

0
Podziel się:

Bartosz Wawryszuk nie może uwierzyć w postęp na kolei.

Pendolino to dopiero początek. Czy fabryki nadążą?

Cywilizacyjny skok na polskich kolejach ma sprawić, że obywatele z radością i tłumnie zaczną znowu podróżować stalowymi szlakami. Tak przynajmniej można wnioskować ze słów Sławomira Nowaka, ministra transportu. Będzie Pendolino, prędkość 160 km/h i elastyczna polityka cenowa jeśli chodzi o bilety. Normalnie, jak w normalnym kraju.

Sławomir Nowak roztoczył wspaniałą perspektywę tego, co będzie działo się na torach w najbliższych latach. W przyszłym roku będziemy mogli już podróżować superszybkim Pendolino. A za dwa lata - niech mnie ktoś uszczypnie - nawet 90 proc. taboru będzie nowe lub zmodernizowane. Minister nie żartował, prima aprilis już był.

Pasażerowie PKP, do których w ostatnich latach staram się nie zaliczać - ze względu na trudny do przewidzenia czas dojazdu z punktu A do punktu B oraz urągający moim odczuciom estetycznym entourage przedziałów, zapewne będą zachwyceni. Oczyma wyobraźni już widzę te lśniące wagony, w których przez czyste szyby doskonale widać co dzieje się za oknem, a w toaletach nie śmierdzi, działa spłuczka i nie brakuje deski sedesowej.

Do pełni szczęścia brakuje już tylko, by za dwa lata, gdy nowiutkie pullmany wjadą na perony dworców w całym kraju, pociągi miały po czym jeździć z prędkością szybszą niż poobiednia przechadzka emerytowanego zawiadowcy stacji. Bo choć władze kolejowych spółek i minister Nowak zarzekają się, że w 2015 roku wiele szlaków będzie już wyremontowanych, to jakiś siedzący we mnie niedowiarek każe w to powątpiewać. Niech tam, gdyby tak już nawet nie 200 albo 160, ale po prostu ze 100 km/h przemieszczały się polskie pociągi - byłoby całkiem znośnie.

I może wtedy nie byłoby aż tylu spóźnionych pociągów. Bo co prawda, ze statystyk podawanych przez Urząd Nadzoru Kolejowego wynika, że punktualność w porównaniu do ubiegłego roku poprawiła się, to nadal ponad 23 proc. składów wyjeżdżających na tory dociera do celu od kilku minut do nawet godziny po planowanym czasie. Co, jak łatwo policzyć, oznacza co piąty pociąg.

A minister Nowak nie bacząc na to zapowiada śmiało, że do 2020 roku kolej wykona wręcz cywilizacyjny skok. Bo będzie jeszcze więcej pieniędzy z Unii na inwestycje i tabor. Aż się boję, czy fabryki wagonów i lokomotyw w całej Europie nadążą wtedy, by produkować dla nas te setki Pendolino i innych TGV.

Czytaj więcej w Money.pl
PKP nie ma zamiaru spłacać długów od razu O marnowaniu środków unijnych, związkach zawodowych i długach spółki rozmawiamy z Jakubem Karnowskim.
Mniej pociągów i zwolnienia. Co czeka PKP? Cała grupa PKP ma już 4,2 miliardy złotych długu. Bez dotacji z budżetu nigdy nie wyjdzie na plus.
Zaplanowali inwestycje na lata 2014-2020 Obecnie kolejarze mają spory problem z wykorzystaniem pieniędzy unijnych. Z około 20 mld euro, jakie mają do wydania w latach 2017-13 rozdysponowali to tej pory około 60 proc.

Autor jest dziennikarzem Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)