Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Polska monarchią. Co polskim posłom po głowach chodzi

0
Podziel się:

Jan Płaskoń rozważa, kto mógłby zostać królem Polski.

Polska monarchią. Co polskim posłom po głowach chodzi

Na zakręconym firmamencie polskiej polityki rozbłysły dwie nowe gwiazdy: posłanka Krystyna Pawłowicz z PiS i poseł Jacek Żalek z PO. Gdyby afery z taśmami PSL oraz z Amber Gold nie przykryły wielu innych wydarzeń, oboje trafiliby zapewne na czołówki gazet.

Dotychczas mało kto o tych postaciach słyszał, ale nie tylko to je łączy. Z wykształcenia są też prawnikami, z tym że pani od Kaczyńskiego dorobiła się tytułu profesora na Uniwersytecie Warszawskim. Dla tez, które publicznie głosi, okoliczność ta ma fundamentalne znaczenie.

Prof. Pawłowicz różne rzeczy wcześniej wygadywała, lecz nie przykuły uwagi mediów. Np. po śmierci Wisławy Szymborskiej oświadczyła, że światowej sławy noblistka była taką sobie poetką, czyli nijaką, ponieważ nie angażowała się w odzyskiwanie przez Polskę suwerenności. Posłanka błysnęła podczas sejmowej debaty o związkach partnerskich. Sam prezes gratulował jej odkrywczej refleksji, że takie związki to tylko niegodne czyny.
Jakakolwiek dyskusja z panią Pawłowicz nie ma sensu, gdyż jest ona zaprogramowana wyłącznie na monolog. Doświadczył tego Jarosław Kuźniar z TVN24, którego zgasiła na wizji w prostych akademickich słowach: słuchaj, student. Znaczy: zamknij się kiedy profesorka mówi.

Z najważniejszym odkryciem posłanki PiS opinia publiczna mogła się zapoznać w ostatnich dniach: tragiczna śmierć Madzi z Sosnowca to wynik stylu życia propagowanego przez feministki. Należy oczekiwać, że zacne grono akademików zabierze się zaraz po wakacjach do weryfikacji podstaw teorii prawa. Żeby nie wciskać dłużej studentom banialuków powtarzanych od czasu starego Rzymu.

Poseł Jacek Żalek reprezentuje naród już drugą kadencję, choć w pierwszej był na Wiejskiej tak, jakby go wcale nie było. Teraz musiał się zreflektować, że po raz trzeci los może się nie uśmiechnąć, więc trzeba jakoś zaznaczyć swą obecność. Uderzył prawem serii. Najpierw zaproponował, żeby katoliccy farmaceuci mogli odmawiać sprzedaży środków koncepcyjnych, po czym ogłosił, że miejsce kobiet jest w chałupie, a jakby tego mało - zapowiedział wprowadzenie zakazu palenia w ogródkach piwnych.

Partyjni koledzy Żalka nie kryli, że mają dość jego niekontrolowanych wygłupów, ale na ochłodzenie szaleństwa było cokolwiek za późno. Nieznany dotąd poseł wypłynął już w mediach. Kiedy ścichapęk poczuje krew, nic takiego nie powstrzyma. Poseł Żalek poszedł na całość i ogłosił, że ponieważ demokracja ma wiele wad i jest straszliwie kosztowna, należy przywrócić w Polsce monarchię.

Z biografii Żalka można wyczytać, że kończył prawo w Białymstoku, więc tamtejszy wydział powinien bardziej zadbać o poziom kształcenia ogólnorozwojowego. Skoro absolwent uważa, że większość państw zachodniej Europy opiera się na ustrojach monarchicznych, wypadałoby, żeby co nieco poczytał, zanim zacznie mówić.

Samej idei posła PO nie należy natomiast odsyłać na przegląd kabaretów, ponieważ przynajmniej jeden jej element mógłby zyskać społeczną akceptację. Polityk uważa, że gdybyśmy mieli króla, _ zaoszczędzilibyśmy publiczne środki na kosztowne plebiscyty wyborcze _. Trochę to nieprecyzyjne, gdyby jednak przyjąć wariant monarchii absolutnej, wniosek nasuwa się oczywisty. Z życia publicznego zniknąłby na zawsze sam pan poseł, posłanka prof. Pawłowicz oraz liczne grono zasiadające na Wiejskiej. Obecne oraz każde przyszłe.

Należy się natomiast obawiać, że podstawowa kwestia sporna nigdy nie zyskałaby konsensusu. Kto mianowicie miałby być pierwszym królem? Żalek stawia na Bronisława Komorowskiego. Wiadomo jednak, że PiS nie zaakceptuje przypadkowego prezydenta. Jarosław Kaczyński też nie wchodzi w grę, ponieważ nie zapewnia ciągłości linii dynastycznej.

W wersji dla państwa hiper oszczędnej można rozważyć kandydaturę Janusza Palikota. Byłby w jednej osobie królem i błaznem. Tylko że państwo w krótkim czasie przestałoby istnieć.

Wychodzi na to, że trzeba się będzie dalej męczyć z tą wadliwą demokracją, w której nie wiadomo nawet skąd się biorą takie postaci jak posłanka Pawłowicz i poseł Żalek. A zwłaszcza skąd biorą się ci, którzy ich wybierają.

W pierwszej kadencji Jacek Żalek startował z 15 miejsca w Białymstoku, w drugiej - już na liście krajowej - z miejsca 27. Nie trafił więc na Wiejską w wyniku ustawki Donalda Tuska. Dostał się do sejmu mocą woli kawałka narodu. Mimo że Tusk i tak wszystkiemu jest winien.

Czytaj więcej w Money.pl

polityka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)