Czy w batalii o przyszłość OFE rząd stosuje nieuczciwe chwyty? Ministerstwa opłacają internetowych klakierów, za chwalenie nadchodzących zmian i atakowanie funduszy? Paweł Graś stanowczo zaprzecza. Gabinet Donalda Tuska - nawet jeśli jego rzecznik mówi prawdę - ma jednak problem.
Temat pojawił się na szeroką skalę na początku tygodnia, za sprawą publikacji w Newsweeku. Piotr Waglowski, prawnik dobrze znany w internetowej branży ustalił, że w bardzo wielu miejscach sieci, gdzie toczyła się dyskusja internautów o planowanych zmianach w systemie emerytalnym, pojawiają się łudząco do siebie podobne, albo wręcz te same wpisy. Oczywiście - bardzo przychylne pomysłom rządu. Przedstawiające ministrów i premiera jako rycerzy na białych koniach, tępiących potwora spod znaku OFE.
Wpisów podobnej treści było tyle, że Waglowski postawił tezę - ktoś płaci za to, by w oczach internautów zdyskredytować fundusze emerytalne i manipuluje opinią publiczną. Ministerstwa: pracy i finansów, zapytane o to czy zlecały prowadzenie w internecie kampanii wizerunkowej szykowanych zmian, oficjalnie zaprzeczyły. Kancelaria premiera nabrała zaś wody w usta. Wczoraj w TOK FM przemówił dopiero Paweł Graś: _ - Nic mi o tym nie wiadomo, żeby jakaś firma zamulała debatę na temat OFE. _
Tyle, że nawet jeśli ktoś postanowił wspomóc i publicznie popierać rządowe pomysły za darmo - co samo w sobie przecież nie jest wykluczone, w ocenie Otwartych Funduszy Emerytalnych Polacy są przecież mocno podzieleni - to cała sytuacja pokazuje coś nie mniej poważnego. W komentarzach pod informacjami na ten temat - klakierzy tam jeszcze nie dotarli? - widać kompletny brak zaufania. Bo pomysł kupowania negatywnych dla OFE wpisów bulwersuje niemal wszystkich, ale trudno znaleźć kogoś, kto uważałby, że to niemożliwe.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Komorowski strzelił Platformie w kolano Na trzecią rocznicę prezydentury Bronisław Komorowski zadał - chcąc nie chcąc - wizerunkowy cios swojej macierzystej partii. I tym razem trudno będzie to tłumaczyć kolejną gafą. | |
Mydlą oczy studentom za ich własne pieniądze Ministerstwo nauki postanowiło, że 45 procent Polaków ma mieć wyższe wykształcenie. Piękne założenie, bo dzięki temu wyprzedzimy europejską średnią o całe pięć punktów. Są tylko dwa pytania: Po co? |
autor jest redaktorem Money.pl