Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Koronawirus. PiS rozpaczliwie szuka lekarzy do walki z pandemią. "Tonący brzytwy się chwyta"

77
Podziel się:

Nowa ustawa covidowa, która jeszcze w środę ma być przyjęta w Sejmie, poszerza grono pracowników medycznych, którzy mogą dostać nakaz pracy w szpitalach covidowych. Bez znaczenia ma być wiek dzieci, którymi się opiekują, i poziom wykształcenia. Na pierwszą linię mogą trafić 65-latkowie i karmiące matki.

Koronawirus. PiS rozpaczliwie szuka lekarzy do walki z pandemią. "Tonący brzytwy się chwyta"
W polskich szpitalach nie od dziś brakuje kadry. Teraz jednak jest to jeszcze bardziej odczuwalne. (Flickr, Hospital CLÍNIC CC BY-ND 2.0 Flickr)

W projekcie ustawy zapisano też, że samorządy lekarskie i pielęgniarskie dostaną siedem dni na wskazanie osób, które można skierować do pracy przy zwalczaniu epidemii. Dotychczas nakazu pracy przy pandemii nie mogli dostać rodzice dzieci do lat 14. Teraz muszą się z tym liczyć, chyba że samotnie sprawują opiekę. Podwyższono też - z 60 do 65 lat - wiek mężczyzn wykonujących zawody medyczne, którzy będą mogli zostać oddelegowani do pracy przy pandemii.

Po zmianach łatwiej będzie też przyznać prawo wykonywania zawodu lekarzom i pielęgniarkom spoza UE. Do walki z epidemią mogą być też kierowani studenci kierunków przygotowujących się do wykonywania zawodu medycznego, doktoranci i inne osoby kształcące się w zawodzie medycznym.

- Podwyższenie wieku do 65 lat to proszenie się o nieszczęście. Sięgamy po wszystkie zasoby, choć nadal nie mamy rozwiązanej sytuacji ze szkołami i przedszkolami - mówi Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

Zobacz także: Koronawirus na świecie. Drastycznie rośnie liczba zakażeń w Europie

Wszystkie ręce na pokład

Naszą rozmówczynię niepokoi również zapis odnoszący się do opiekunów dzieci. - Skoro nie ma limitu wieku dzieci, to np. pielęgniarki z kilkuletnimi maluchami mogą być kierowane do tej pracy. Z doświadczenia wiemy, że w szpitalach covidowych pracuje się nawet po kilka dni bez przerwy. Nie jest to normowany czas pracy. Taka rozłąka z dzieckiem to poważny problem. A co, jeśli te kobiety jeszcze karmią piersią? - pyta Ptok.

Jakie jeszcze niepokojące środowisko medyczne zapisy znalazły się w projekcie ustawy?

- Studenci, doktoranci, uczący się zawodów medycznych... Widać w tym nowym pomyśle, że tonący brzytwy się chwyta. Oczywiście można ich uruchomić, ale trzeba ich ubezpieczyć, podpisać odpowiednie umowy. Przecież sami mogą się zakazić i nawet, nie daj Boże, umrzeć. Nie wystarczy powiedzieć: idźcie do pracy. To jest kompletnie nieprzygotowane - mówi Krystyna Ptok.

Jak dodaje, studenci i uczący się zawodów medycznych będą też dodatkowym obciążeniem dla medyków i pielęgniarek, bo trzeba będzie się nimi zajmować, tłumaczyć, wyjaśniać, przyuczać, a na to w takich warunkach nikt nie będzie miał czasu.

Przerzucanie odpowiedzialności

Mariola Łodzińska, wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, zauważa z kolei, że kompletnie nieprzemyślane jest angażowanie samorządów zawodowych do wskazywania kolegów do "oddelegowania".

- Chcą przerzucić na nas odpowiedzialności, to oczywiste. Jednak my jako samorządy nie mamy możliwości zweryfikowania, czy dany lekarz, pielęgniarka może podlegać nakazowi, bo nie mamy takich informacji. Nie wiemy, na co chorują przewlekle, czy samotnie wychowują dzieci. Znamy tylko imię, nazwisko, adres i numer prawa wykonywania zawodu - wyjaśnia Łodzińska.

Nasza rozmówczyni jest kompletnie zaskoczona projektem. - Od sierpnia już się nas nie zaprasza do rozmów. Wszystko jest tworzone na kolanie bez analizy. Teraz zaczyna się jakieś szukanie ludzi na oślep również wśród cudzoziemców. Tymczasem na Ukrainie np. system szkolenia jest bardzo różnorodny. Pielęgniarki po studiach mogłyby nam pomóc. Te bez studiów uczone są zupełnie inaczej. Problemem jest też znajomość języka - zauważa Mariola Łodzińska.

"To już przesada"

Dużo wątpliwości co do wskazywania lekarzy do pracy ma też Naczelna Izba Lekarska (NIL). - To przesuniecie zadań z wojewodów na izby jest przejawem niezrozumienia roli samorządu lekarskiego. Nie na tym ona polega, żebyśmy teraz mieli dodatkowe obowiązki, którymi powinni zajmować się rządzący. To może grozić skonfliktowaniem środowiska - mówi Rafał Hołubicki z NIL.

- Klauzula "miłosiernego samarytanina", zwalniająca z odpowiedzialności za nieumyślny błąd, jest warunkowana pracą z COVID-19. Jednak w obecnych warunkach cała ochrona zdrowia jest przeciążona, brakuje lekarzy i pracowników innych zawodów medycznych. Zapowiada się, że będzie jeszcze gorzej i będziemy przesuwani do szpitali covidowych, zatem klauzula powinna dotyczyć całego personelu medycznego - mówi Bartosz Fiałek.

W jego ocenie posłowie nie powinni też ruszać limitu 60 lat u mężczyzn. - Wysyłanie do pracy na linię frontu męskiej części medyków w wieku 65 lat to już przesada. Wiemy doskonale, jak zdecydowanie rośnie ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19 w tym wieku - dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(77)
marek skwarek
2 lata temu
Weterynarze taż a ja mam planowe szczepienie psa i kto go zaszczepi przeciw wściekliznie
pacjent
3 lata temu
lekaże rzekomo boją się. Może chcą większej kasy. Bo !!! bo !!! Nie boją się przyjmować prywatnie w swoich gabinetach. Jak coś zaczyna się dziać to na nich nie ma co liczyć bo liczą się inne interesy dla niektórych.
fez
4 lata temu
A mówili "niech jadą!", to wyjechali!
ekspERT
4 lata temu
A teraz napiszcie czym się leczy w Polsce ludzi chorych na covid.
buba
4 lata temu
Niech jadą....
...
Następna strona