- Wielu rodziców narzeka, że ich dorastające bądź dorosłe pociechy nie spieszą się do podjęcia pracy. Szczególnie podczas wakacji, które są idealnym czasem, by dorobić sobie do kieszonkowego i zdobyć nowe umiejętności. Wolą nic nie robić i całymi dniami siedzieć przed komputerem – twierdzi Kamila Gutowski, współwłaścicielka agencji pracy tymczasowej Skills Net.
Główny Urząd Statystyczny definiuje "osoby młode na rynku pracy" jako takie, które mają od 15 do 34 lat. Szacuje się, że co trzeci Polak jest w tej grupie wiekowej. Według statystyk ponad połowa z tych osób nie wykonywała pracy w czasie nauki lub po jej skończeniu (dane z 2016 roku, nowszych nie ma).
Skąd ten brak motywacji? Zdaniem ekspertów zajmujących się rynkiem pracy, niektórym 20 i 30-latkom trudno jest się rozstać z pewnym poziomem życia, na jakim funkcjonowali w rodzinnym domu i do którego się przyzwyczaili. Nie chcą podjąć pracy, kiedy pierwsza pensja nie zapewnia im wygód.
Niektórzy nie idą do pracy, bo czerpią zarobki z innych źródeł, jak na przykład wynajem odziedziczonego mieszkania. Albo korzystają ze wsparcia MOPS-ów. Co ciekawe, nie każdy widzi minusy w tym, że przed 30-tką nie zdobył jeszcze żadnego doświadczenia zawodowego.
- Mam szwagra, który uczył się w technikum, ale do matury nie został dopuszczony. Więc dostał ultimatum: ma iść do pracy albo się pakować. Od tego czasu, czyli od nieco ponad roku, pracował jako ochroniarz, pracownik dyskontu, pracownik magazynowy w dużym markecie, w fast foodzie, w hotelu. Wszędzie było ciężko: albo źle go traktowali, albo ostatecznie zwalniali. Do czego się nie przyznawał i nawet udawał, że chodzi do pracy – opowiada nam pan Patryk.
Jak dodaje, na koniec jego krewny wziął udział w programie dofinansowanym z Unii Europejskiej, który miał go zaktywizować do pracy. Po kilkutygodniowym pobycie pod namiotem w lesie i pracy z ekspertami, ostatecznie znalazł pracę jako kasjer na stacji benzynowej. I wygląda na to, że dopiero teraz zagrzeje tu miejsce na dłużej.
Jednym z organizatorów takiego obozu były Banki Żywności w Olsztynie. Chodziło w nim o to, aby dotrzeć do młodych osób, które nie szukają pracy. Program został "pożyczony" od naukowców z Edynburga, którzy chcieli wyszkolić poprzez kontakt z naturą osoby młode nieuczące się, niepracujące i nieodbywające żadnych praktyk.
- Pilotaż ruszył w tym roku. Składał się on z trzech wyjść do lasu i z sesji coachingowych. Z projektu skorzystało 23 osoby, łącznie zakładamy, że zaprosimy ponad 300 osób z Warmii i Mazur. Na zakończenie uczestnicy dostaną oferty pracy – mówi money.pl Edyta Jermakow z Banków Żywności w Olsztytnie. I jak dodaje, w tym momencie nie da się oszacować, czy program przynosi efekty.
Oprócz programów "w lesie", są też projekty stacjonarne, organizowane przed Urzędy Pracy. Można ubiegać się o staż, szkolenie czy dofinansowanie na założenie własnej działalności. Kamila Gutowski z agencji Skills Net zapewnia, że na początek najlepiej szczerze porozmawiać z naszym krewnym, który nie rwie się do pracy.
- Warto natomiast zachęcić bliską nam osobę rozsądnymi argumentami, takimi jak: możliwość zdobycia pierwszego zawodowego doświadczenia, poznania nowych osób, a przede wszystkim zarobienia własnych pieniędzy. Każdy, kto zobaczy, jak ciężko jest zarobić przysłowiową złotówkę, doceni i zrozumie wagę pracy – dodaje ekspertka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl