Ponad 4 tysiące kilometrów dróg szybkiego ruchu i autostrad w Polsce sprawia, że odległości - szczególnie pomiędzy dużymi miastami - mocno się skurczyły.
Z Warszawy na Południe, czy na Północ Polski dojedziemy w maksymalnie w cztery, pięć godzin, choć jeszcze kilka lat wcześniej była to wyprawa na cały dzień.
Setki kilometrów do domu
Nie bez przyczyny - jak wynika z badań Mastercard - przeciętny Polak przemierzy przed świętami średnio dystans 206 kilometrów, aby wrócić na święta do rodzinnego domu. W innych europejskich krajach ta średnia jest nawet ponad dwa razy większa (516 km).
Większość z nas przy okazji tej podróży wybierze samochód. Tylko co piąty decyduje się na pociąg, co może być spowodowane tym, że świąteczne paczki łatwiej wrzucić do bagażnika.
Do wyjazdów nie zniechęcają nas koszty podróży, które wynoszą średnio 660 zł. Na ten cel zaczynamy odkładać pieniądze już miesiąc przed Bożym Narodzeniem!
Dodatkowo na same świąteczne upominki wydajemy średnio 775 zł. Dla porównania: średnia europejska to niewiele ponad 1 tys. zł.
- Żyjemy w czasach, w których coraz więcej ludzi pracuje z dala od miejsca, w którym się wychowali, często za granicą. Nie zmienia to jednak faktu, że święta to czas powrotu do domu rodzinnego - komentuje wyniki badań dyrektor generalny na Polskę, Czechy i Słowację w Mastercard Europe Bartosz Ciołkowski.
Polskie, niebezpieczne drogi
Niestety nasza chęć do podróżowania nie łączy się z tym, że na polskich drogach jest bezpiecznie.
W Polsce ginie bowiem najwięcej osób w Unii, w przeliczeniu na liczbę przejechanych kilometrów! W 2018 r. to było w sumie 2862 osób. Codziennie w Polsce ma miejsce średnio 85 wypadków drogowych, w których aż osiem osób każdego dnia traci życie.
Najwięcej osób ginie w wypadkach drogowych poza obszarem zabudowanym. Przyczyna? Notorycznie przekraczanie prędkości, czy też skupianie swojej uwagi niekoniecznie na drodze, a na obsłudze samochodu. Bawimy się odtwarzaczem muzyki, smartfonem, nawigacją….
Stąd wypadki na wydawałoby się bezwypadkowych drogach ekspresowych czy autostradach.
Wystarczą sekundy nieuwagi, by zjechać z pasa ruchu i zderzyć się z innymi samochodem lub najechać na tył auta, które w korku jedzie przed nami.
Najnowsze systemy bezpieczeństwa bez dopłat
Producenci samochodów doskonale wiedzą, że wielogodzinna jazda potrafi być nużąca. Stąd w nowoczesnych samochodach coraz częściej pojawiają się systemy wykrywające zmęczenie kierowcy i sugerujące, by zrobił postój.
Ale to nie wszystko. Hybrydowa Toyota Camry już w standardzie oferuje pełny pakiet bezpieczeństwa. Jeszcze kilka lat temu wymagało to słonych dopłat, a wielu markach wciąż trzeba za to dopłacać.
W skład systemu bezpieczeństwa Toyoty wchodzi układ, który wykrywa potencjalną możliwość zderzenia z pieszym czy innym pojazdem i przed oczami kierowcy wyświetla ogromny napis: hamuj. Kierowca usłyszy przy okazji charakterystyczny dźwięk.
Standardem w pakiecie jest również system rozpoznawania znaków.
Na drogach ekspresowych i autostradach nieocenione podczas wielogodzinnej podróżą są natomiast dwa inne układy. Ten pierwszy to LDA, który ostrzega kierowcę, gdy ten ze zmęczenia nieświadomie zmieni pas ruchu. Gdy tak się stanie, “obudzi nas” sygnał dźwiękowy.
Jeszcze lepiej w Toyocie działa tempomat adaptacyjny. Wystarczy ustawić maksymalną prędkość i odległość do poprzedzającego nas samochodu.
Dzięki temu przez kilka godzin jazdy możemy w ogóle nie dotknąć pedału gazu.
Ale to co jest znacznie ważniejsze to odległość. Toyota zachowuje znacznie większy odstęp od poprzedzającego samochodu, niż zrobiły to kierowca.
System ACC - w przeciwieństwie do nas - uwzględnia bowiem gwałtowne hamowanie do którego może dojść na autostradzie czy ekspresówce. A to jedna z najczęstszych przyczyn wypadków na drogach szybkiego ruchu.
Ktoś może dodać, że elektronika choć pomaga to przy okazji zwiększa znacząco spalanie samochodu.
W przypadku Toyoty Camry to nic bardziej mylnego. Mimo iż auto ma silnik o poj. 2,5 litra, to napęd hybrydowy sprawia, że samochód w mieście jak i trasie spalał maksymalnie 7l benzyny.
Taki wynik udało nam się osiągnąć na trasie pomiędzy Warszawą, a Karpaczem, w którym odbywało się IV Forum Przemysłowe.
Hybryda ma również jeszcze jedna zaletę. Gdy korki w mieście były większe, spalanie w samochodzie spadało do 6 litrów, bo w użyciu był jedynie silnik elektryczny.