Linuks cieszy się opinią bezpieczniejszej i tańszej alternatywy dla systemów Windows i uniks.
Przed trzema tygodniami znaleziono błąd w komponencie o nazwie Netfilter, wchodzącym w skład narzędzi typu firewall i wykorzystywanym w różnych wersjach jądra linuksa. Z kolei w ubiegłym tygodniu pojawiły się informacje na temat dziury w bibliotece zlib. Wykorzystanie błędów umożliwia wykonanie na serwerze dowolnego kodu lub uzyskanie dostępu do zabezpieczonej sieci, a w rezultacie np. przejęcie przez zdalnego napastnika kontroli nad maszyną lub sparaliżowanie serwera w wyniku ataku typu DoS (denial-of-service).
'Każdy system operacyjny przeżywa trudne chwile' – uważa Eric Hemmendinger, analityk Aberdeen Group. Swoje 'okresy nasilonych problemów związanych z bezpieczeństwem' miały także inne platformy, w tym system IBM dla maszyn klasy mainframe, komercyjne wersje uniksa oraz Windows NT. Kwestie te zostały jednak rozwiązane – dodaje Hemmendinger.
Alan Paller z SANS Institute uważa, iż nie należy się dziwić z powodu pojawiania się kolejnych informacji o lukach w zabezpieczeniach linuksa, ponieważ system coraz częściej znajduje zastosowanie w przedsiębiorstwach. Większe upowszechnienie się linuksa oznacza więcej problemów na szeroką skalę – twierdzi Paller.
Analityk IDC, Dan Kusnetzky, dodaje, iż najważniejszą kwestią nie jest liczba publikowanych ostrzeżeń, ale czas, jaki upływa od pojawienia się informacji o błędzie do momentu jego naprawienia. 'Bezbłędne produkty po prostu nie istnieją', a sam fakt odkrycia dziury wcale nie przemawia na niekorzyść systemu. Użytkownikom najbardziej zależy na tym, by producent używanej przez nich dystrybucji podjął jak najszybsze działania zmierzające do rozwiązania problemu – uważa Kusnetzky.