W momencie, gdy światowe zyski w branży modowej w 2020 r. spadły o niemal 90 proc. (raport "The State od Fashion" McKinsey & Company), wiele firm produkujących odzież sportową zwielokrotniło swoje dochody. To trend globalny, widoczny także w Polsce. Z Monitoringu Branżowego PKO BP wynika, że wartość polskiego rynku odzieży i obuwia sportowego w 2021 r. wyniosła 659 mln euro, co oznacza wzrost o 7 proc. rok do roku. Według GUS blisko 30 proc. gospodarstw domowych dokonało zakupów w tym segmencie na kwotę średnio 509 zł. Oznacza to, że segment sportowy ma się całkiem dobrze.
I tak będzie nadal, jeśli tylko pozwolimy mu wyjść poza szatnię. Spodnie dresowe i szpilki? Marynarka i legginsy? Garnitur i trampki? Takie zestawy nikogo dziś nie dziwią. Łączenie elementów, które na pozór do siebie nie pasują, to idealny kompromis między elegancją i wygodą.
Pandemia zmieniła modę
To niezaprzeczalny fakt. Wiele firm modowych nie było przygotowanych na taki scenariusz. Wiele błądziło po omacku i nie potrafiło przestawić się na kanały cyfrowe, co skończyło się ich upadkiem. Jednak sporo firm umocniło swoją pozycję, szczególnie marki sportowe. Dotyczy to zarówno małych producentów, jak i dużych domów mody. W minionym roku marka Gucci rozpoczęła współpracę z Adidasem, łącząc luksus z wygodą. Barwną kolekcję pokochali klienci. W zaledwie 48 godz. od jej debiutu wyniki wyszukiwania w przeglądarkach wzrosły o 286 proc.
Dobrze radzą sobie również polscy producenci odzieży sportowej. Dość powiedzieć, że rodzime firmy stanowią 1 proc. światowego eksportu w tej kategorii. Mówi się wręcz, że to nasz hit eksportowy. Polska odzież sportowa od kilku lat jest na zagranicznych rynkach mocno dostrzegalna i jest na nią duży popyt. Wartość tego segmentu rośnie co roku o ok. 5–7 proc. (dane firmy ITRO).
Przykładem polskiej marki sportowej, która bez szwanku przeszła pandemię, a dziś opiera się inflacji, jest Gym Glamour. Firma powstała w 2016 r., zaledwie trzy lata przez pierwszymi informacjami o COVID-19.
– Od momentu powstania rośniemy nieprzerwanie o min. 30 proc. rok do roku, przy czym zdarzały się lata, gdy rośliśmy nawet o 200 proc. Co więcej, widzimy potencjał do jeszcze szybszej ekspansji. Mamy dystrybutorów w prawie całej Europie. W październiku 2022 r. wystawialiśmy się na targach Dubai Active i mogę potwierdzić duże zainteresowanie polskimi produktami z segmentu mody sportowej przez odbiorców z tamtego rejonu świata. Jest wiele polskich firm, które tworzą odzież termiczną, narciarską lub specjalistyczną, i z powodzeniem rywalizują na globalnym rynku dzięki wysokiej jakości produkcji w Polsce – wyjaśnia Daniel Walendziak, właściciel marki Glym Glamour.
Fanka prawdę ci powie
Marka oferuje w większości ubrania kompresyjne, bezszwowe, które modelują sylwetkę i świetnie sprawdzają się podczas ćwiczeń. Coraz częściej jednak jej produkty są wykorzystywane w codziennych stylizacjach noszonych przy mniej formalnych okazjach.
– Praca zdalna i wymuszone spędzanie czasu w domu sprawiły, że zaczęliśmy zwracać większą uwagę na komfort noszenia odzieży. Mocno zauważalne jest też to, że np. leginsy służą dziś już nie tylko do ćwiczeń, ale do szeroko pojętej rekreacji. Dziś to składowa strojów casualowych – dodaje właściciel Gym Glamour.
Jaka jest recepta Gym Glamour na sukces? Według Daniela Walendziaka – bardzo prosta. Wystarczy zbudować firmę, której kręgosłupem jest interakcja z fankami oraz słuchanie ich potrzeb i uwag. Marka jest bardzo popularna w mediach społecznościowych (na Instagramie, Facebooku, TikToku). Wokół tematyki sportu i aktywnego trybu życia zebrała już blisko pół miliona kobiet, które w większości są klientkami. I co ważne, razem z Gym Glamour tworzą tę markę, sugerując zmiany w produktach, przesyłając pomysły, wskazując, jakie produkty wprowadzić do oferty, jakie kolory dodać do kolekcji. Nawet logo firmy powstało przy aktywnym udziale fanek. Jednym słowem – jest akcja, jest i reakcja.
Gym Glamour współpracuje także z blisko 100 influencerkami w Polsce i za granicą – głównie z Niemiec, Węgier, ale również Czech, Słowacji, Ukrainy i Litwy. Dużą rozpoznawalność przyniosła marce współpraca z polską influencerką Deynn. W 2022 r. Gym Glamour sprzedał ponad 500 tys. produktów i otworzył się na nowe rynki – niemiecki i węgierski. W 2023 r. planuje otwarcie na rynek rumuński i bułgarski. Zamierza także zintensyfikować ekspansję w Czechach i na Słowacji.
Trend? Przymus? Potrzeba?
Czy moda sportowa, która wchodzi na salony, to trend, który zostanie z nami na dłużej?
– Jestem przekonany, że coraz częściej będziemy używać odzieży sportowej do rekreacji i codziennych stylizacji. Większość osób nie ma potrzeby noszenia garsonek, sukienek czy garniturów. Gym Glamour to marka wyłącznie dla kobiet, ale w modzie męskiej też widać tę tendencję. Pojawiają się garnitury sportowe z elastanem, bardzo popularne stają się spodnie dresowe stylizowane na bardziej oficjalne etc. Kilkanaście lat temu moda sportowa kojarzyła się wszystkim z błyszczącym i szeleszczącym ortalionem, a mężczyzna ubrany w dres był dresiarzem – wyjaśnia Daniel Walendziak.
I dodaje: – Jeszcze kilka lat temu takich ubrań jak nasze nie było w ogóle, technologia bezszwowa, choć istniała, to miała swoje zastosowanie do rajstop czy skarpet. Dopiero niedawno opracowanie i wprowadzenie przez Włochów nowej generacji maszyn pozwoliło tworzyć funkcjonalną, modelującą i kompresyjną odzież tego typu.
Zdaniem Daniela Walendziaka na ulicy także widać potrzebę łączenia mody sportowej z luksusowymi dodatkami. – Oczywiście nie założymy leginsów, idąc po kredyt do banku, do notariusza czy na wesele koleżanki, ale jak często zdarzają nam się takie okazje? Niedawno usłyszałem od znajomego, że na rozmowę o pracę przyszła do nich pani ubrana w nasze leginsy – zdradza właściciel Gym Glamour.
Tego rodzaju zwyczaje modowe dopiero wkraczają do Polski. – W Anglii na przykład od 2015 r. czarne leginsy bez wzorów są oficjalnie uznawane za element odzieży typu business casual – mówi Walendziak.
Jak będzie u nas? Wkrótce się przekonamy. Moda bowiem nie lubi czekać.
Materiał powstał przy współpracy z Gym Glamour