Zamordowany w Londynie w zeszłym roku były rosyjski agent Aleksander Litwinienko był płatnym agentem tajnych służb brytyjskich - pisze dziennik "Daily Mail".
Zdaniem gazety, która powołuje się na anonimowe brytyjskie źródła dyplomatyczne, Litwinienko pracował dla wydziału MI6, pobierając uposażenie w wysokości dwóch tysięcy funtów miesięcznie do czasu swej tragicznej śmierci. Człowiekiem odpowiedzialnym m.in. za rekrutację Litwinienki miał być pracujący wówczas w Moskwie, a obecnie kierujący MI6, sir John Scarlett.
"Fakt, że 43-letni były rosyjski agent pracował dla brytyjskich służb specjalnych, może okazać się kluczowym dla wyjaśnienia sprawy jego zabójstwa" - pisze "Daily Mail".
Litwinienko wyjechał do W.Brytanii w 2000 r. i w rok później uzyskał tam azyl polityczny. Były agent, zagorzały krytyk Kremla, zmarł w Londynie 23 listopada 2006 roku w następstwie zatrucia radioaktywnym polonem.
Do poważnych napięć w stosunkach rosyjsko-brytyjskich doszło, gdy Rosja odmówiła ekstradycji do Wielkiej Brytanii innego agenta KGB Andrieja Ługowoja, podejrzanego o udział w zabójstwie Litwinienki. Ługowoj twierdził, że za zabójstwem jego dawnego kolegi Aleksandra Litwinienki stoją brytyjskie służby specjalne lub mieszkający w Londynie rosyjski biznesmen Borys Bieriezowski. Oświadczał również, że "Litwinienko był agentem, który wyszedł spod kontroli (brytyjskich) służb specjalnych i został usunięty".