Posłowie Samoobrony nie ukrywają swoich obaw w związku z niedawnymi deklaracjami szefów partii. Mówią wprost o tym, że przy dobrze zorganizowanej kampanii przez wszechpolaków, ich kandydaci mogliby zgarnąć mandaty wywalczone przez wspólną listę. Osoby nominowane przez Samoobronę mimo sukcesu listy, mogłyby znaleźć się poza parlamentem.
ZOBACZ TAKŻE:
LiS na granicy progu wyborczegoPoza tym część działaczy jest przekonana, ze wizerunek LPR zaszkodzi w walce o głosy lewicowego elektoratu. Ponadto Andrzej Lepper i Krzysztof Sikora też coraz ostrożniej wypowiadają się o wspólnym starcie z LPR-em z rezerwą.
Działacze LPR nie ukrywają krytyki po ostatnich wypowiedziach Andrzeja Leppera. Krzysztof Bosak, rzecznik LPR mówi, że jego partia rozważa start wspólnie z innymi mniejszymi ugrupowaniami - Prawicą Rzeczpospolitej, UPR-em i niektórymi posłami PiS-u.
ZOBACZ TAKŻE:
Kaczyński: Dwa kaczory mogą porwać LiS-aGazeta przytacza wyniki sondaży. Tuż po wspólnej konferencji prasowej Andrzeja Leppera i Romana Giertycha pod koniec lipca w badaniach opinii publicznej LiS mógł liczyć nawet na 10 procent poparcia. Na początku września poparcie dla wspólnej listy LPR i Samoobrony waha się od 5 do 6 procent. Oznacza to, że gdyby obydwie partie wystartowały jako komitet koalicyjny, nie przekroczyłyby progu wyborczego. Notowania samej Samoobrony dają nadzieje jej posłom na przedłużenie swojego pobytu w Sejmie.