Miało być wesele, a jest tak naprawdę pogrzeb - tak podpisanie umowy koalicyjnej między PiS, Samoobroną i Narodowym Kołem Parlamentarnym skomentował szef SLD Wojciech Olejniczak, podkreślając, że koalicja ta nie ma większości.
SLD zaapelował także do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, aby zajął stanowisko w sprawach polityki krajowej. Olejniczak powiedział, że Sojusz chce, aby prezydent "wyraził swoją opinię, czy koalicja, która powstała z ludzi, którzy są antyeuropejscy jest w stanie jakąkolwiek pozytywną rolę odegrać".
"Panowie z PiS, Samoobrony i nowego koła podpisali umowę, która miała być dla Polski, a jest to umowa koalicyjna dla stanowiska dla Andrzeja Leppera w rządzie" - uważa szef SLD
Według niego, przez 7 miesięcy w państwie trwa kryzys parlamentarny, przeniesiony na kryzys rządowy. "W najbliższym czasie będziemy świadkami ciągłych sporów, ciągłej kampanii wyborczej" - przewiduje Olejniczak.
"To będzie koalicja mniejszościowa, bez zdolności podejmowania trudnych decyzji, bez zdolności prowadzenia państwa w dobrym kierunku. To będzie koalicja dla stanowisk, a nie dla Polski" - ocenił szef SLD.
Zdaniem szefa klubu SLD Jerzego Szmajdzińskiego, jeden z zapisów umowy łamie konstytucję.
Według niego, w porozumieniu zapisano, że "strony zobowiązują się do nie wysuwania na stanowiska państwowe osób, które były rekomendowane przez SLD na stanowiska publiczne w latach 2001-2005".
"Ten zapis stoi w sprzeczności z Konstytucją, bo nie można kogokolwiek - kto nie jest wykluczony innymi przepisami konstytucji lub ustaw - pozbawiać możliwości pracy na rzecz wspólnej Rzeczpospolitej" - powiedział Szmajdziński.