Premier Jarosław Kaczyński zaprasza protestujące w jego kancelarii pielęgniarki do rozmów. Spotkanie miało by się odbyć w Centrum Dialogu Społecznego.
Na to miejsce rozmów nie zgadzają się jednak pielęgniarki, które oczekują, że odbędą się one w kancelarii.
"Jesteśmy tutaj, widzimy drzwi kancelarii premiera, dlaczego mamy jechać na drugi koniec Warszawy, żeby rozmawiać?" - powiedziała sekretarz zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, Grażyna Gaj.
Pomimo zaproszenia do rozmów szef rządu jednocześnie jakiekolwiek konkretne zobowiązanie się do podwyżek dla służby zdrowia.
"Nie jesteśmy w stanie podjąć żadnych zobowiązań typu 500 zł podwyżki od listopada" - powiedział Kaczyński, dodając, że groziłoby to sytuacją, gdy każdy mógłby okupować siedzibę rządu, domagając się podwyżek dla siebie. "Rząd zasadniczo musi bronić finansów publicznych i szans na rozwój" - dodał premier. Według niego, rozwiązania sytuacji należy szukać w propozycjach typu techniczno-finansowego, po zaprezentowaniu projektu koszyka świadczeń gwarantowanych i sieci szpitali.
Jarosław Kaczyński dodał, że gdyby okupujące kancelarię premiera pielęgniarki zdecydowałyby się ją opuścić i przyjechać na rozmowy z nim, "to będziemy mieli rozwiązanie pewnego elementu tego sporu, związanego z łamaniem prawa karnego".