Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PSL chce być stabilizatorem

0
Podziel się:

Pakt stabilizacyjny się sypie. LPR bojkotuje rządowe pomysły. Prezydent Lech Kaczyński namawia Platformę na majowy termin wyborów parlamentarnych, PiS kusi zmianą ordynacji wyborczej. Platforma zgadza się na wcześniejsze wybory, ale na jesieni. Natomiast PSL chce w tej całej sytuacji pełnić rolę stabilizatora.

Pakt stabilizacyjny się sypie. LPR bojkotuje rządowe pomysły. Prezydent Lech Kaczyński namawia Platformę na majowy termin wyborów parlamentarnych, PiS kusi zmianą ordynacji wyborczej. Platforma zgadza się na wcześniejsze wybory, ale na jesieni. Natomiast PSL chce w tej całej sytuacji pełnić rolę stabilizatora.

Jeden pakt stabilizacyjny się posypał, ale Janusz Piechociński, wiceprezes PSL uważa, że Stronnictwo mogłoby pogodzić zwaśnione ugrupowania PiS i PO i pełnić między nimi rolę rządowego mediatora.„Skoro niemożliwe jest porozumienie Platformy z PiS oraz PiS nie może zbudować stabilnej większości parlamentarnej to my im proponujemy rozwiązanie pozytywne, kompromisowe” – mówi Janusz Piechociński, wiceszef PSL..

Skąd pewność, że tym razem się uda?

Ponieważ, taka koalicja umówiłaby się co do przyjęcia 20-30 projektów ustaw, zmian, ważnych dla ludzi i rządu, a co do których zgadzają się wszystkie partie. Nie byłoby przymuszania do podporządkowywania się jednej partii – argumentuje Piechociński.

„Pakt stabilizacyjny był oparty na zbyt kruchych przesłankach” – powiedział.

Jak mogłyby porozumieć się trzy tak różne partie? Otóż – zdaniem Piechocińskiego – należałoby zmienić tylko to, do czego jest przyzwolenie wszystkich, a całą resztę zostawić bez zmian. Np. w przypadku podatków jest zgoda na podniesienie kwoty wolnej i taką zmianę się wprowadza, a reszta pozostaje jak jest, bez zmian stawek, ulg, składek.

„Potrzebny jest scenariusz pozytywny, a tej chwili politycy już nie tylko się nie lubią, ale wręcz zaczynają nienawidzić, ludzie mają coraz więcej obrzydzenia do świata polityki. My potrafimy rozmawiać przez co często oskarża się tego typu formacje o obrotowość, a to nieprawda” – mówi wiceprezes PSL.

Jego zdaniem, „obrotowość” nie jest chęcią rządzenia, ale potrzebą zapewnienia stabilności sceny politycznej, a PSL w takich sytuacjach już nie raz się sprawdziło.

„Ponad 100 letnie doświadczenie, mówi samo za siebie i to doświadczenie chce Stronnictwo teraz na scenę polityczną wnosić. Wszyscy już mamy dosyć tego, że rano o 10 na konferencji prasowej wyrażam intencję pogodzenia się czy zawarcia koalicji, a o 14 dysze nienawiścią do tego, z którym podpisałem porozumienie” – podkreśla.

Piechociński zastrzega, że ich propozycja mediacyjna nie wynika z obawy o wynik wyborów, bowiem nie od nich zależy czy ona się odbędą wcześniej czy nie, oraz z pokorą przyjmą każdą decyzję wyborców.„W 1997 roku wykonaliśmy gigantyczną pracę i oddaliśmy kraj w bardzo dobrym stanie, przy bardzo wysokim wzroście PKB, zmniejszeniu bezrobocia i bardzo istotnej koniunkturze w rolnictwie, wyborcy tego nie docenili, ale PSL się obraził” – wyjaśnił Piechociński.PSL nie rzuca się do gardła i nie zależy mu na rządzeniu – konkluduje Piechociński.

Jego zdaniem politycy czołowych ugrupowań w kraju gonią króliczka, zamiast go łapać w sprawach drobnych, samorządowych, gospodarczych, społecznych i to zamierza właśnie robić PSL.

Czy PiS i Po zgodzą się na kompromisowego premiera w postaci Waldemara Pawlaka – tego Piechociński nie wie, ale uważa, że byłoby to bardzo dobre rozwiązanie.

ZOBACZ TAKŻE:

wybory
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)