Dzisiaj powiedział dziennikarzom, że jego nazwisko stało się przedmiotem publicznej uciechy. Dodał, że na powierzchni polskiego życia publicznego ciągle unoszą się bańki mydlane, a plotki o jego wchodzeniu do rządu są takim właśnie bulgotaniem.
Według Rokity, odejście Ludwika Dorna i Radosława Sikorskiego oznacza pogorszenie jakości obecnego rządu, ponieważ w przeciwieństwie do nowych ministrów są to postaci z jakimś dorobkiem politycznym i autonomią. Nowi ministrowie to - zdaniem Rokity - ludzie bardzo sympatyczni, ale "na posyłki".
Jan Rokita powiedział, że na razie nie ma żadnych wspólnych planów z Kazimierzem Marcinkiewiczem, ale podkreślił, że bardzo ceni byłego premiera i nie wykluczył, że w przyszłości jakiś plan polityczny może ich połączyć.