Pomysł izolowania trudnej młodzieży budzi wiele kontrowersji. Szef edukacji Roman Giertych mówi o tworzeniu szkół specjalnych.
"Dziennik" przytacza opinie ekspertów. Prezes Zarządu Głównego Zwiazku Nauczycielstwa Polskiego, Sławomir Broniarz, jest zdania, że tworzenie enklaw dla trudnej młodzieży nie jest dobrym rozwiązaniem. Podkreśla, że zgromadzeni w jednym miejscy agresywni uczniowie tylko doskonaliliby się w przestępczej działalności.
Podobną opinię wyraża Ewa Prądzyńska, dyrektor zakładu poprawczego w Koronowie. Mówi "Dziennikowi", że tworzenie gett dla trudnych dzieci nie jest dobrą metodą. Zaznacza, że agresja rodzi agresję. Według Prądzyńskiej rozwiązaniem byłoby tworzenie małych klas w szkołach i poświęcaniem uczniom więcej uwagi.
Mirosław Kaczmarek, dyrektor zespołu badań i analiz w Biurze Rzecznika Praw Dziecka, jest zdania, że należy doskonalić istniejący system. Przypomina, że w latach 80. dzieci sprawiające trudności chciano izolować w osobnych klasach. Pomysł upadł jednak po trzech latach, bo takie klasy rozsadzały szkoły od środka.
W gimnazjach coraz częściej pojawia się zjawisko fali, takie samo jak w wojsku. Wśród przykładów męczenia dzieci przez rówieśników, gazeta wymienia nurkowanie głową w sedesie, bicie, wymuszanie pieniędzy czy nakłanianie do przestępstw.